Recenzja filmu

Terminator: Ocalenie (2009)
McG
Christian Bale
Sam Worthington

Umarł Terminator, niech żyje... człowiek

Fani tej, jednej z najsłynniejszych historii w dziejach kina science fiction, czekali długo, bo ponad dwanaście lat na trzecią część "Terminatora". Doczekali się bajki efektownej, lecz już bez
Fani tej, jednej z najsłynniejszych historii w dziejach kina science fiction, czekali długo, bo ponad dwanaście lat na trzecią część "Terminatora". Doczekali się bajki efektownej, lecz już bez klimatu dwóch pierwszych filmów stworzonych przez Jamesa Camerona, za to klimatycznej na swój nowy sposób. Mimo nieprzychylnych recenzji twórcy postanowili nakręcić kolejną część, będącą według zapowiedzi początkiem nowej trylogii, rozgrywającej się już po dniu sądu, czyli w przyszłości. Efekt był dla fanów sagi porażający. Posypały się głosy o kompletnym pogrzebaniu legendy "Terminatora". Ale mój głos jest zgoła inny. Po obejrzeniu "Ocalenia"stwierdzam, iż jest to bardzo dobry obraz, z fantastyczną stroną wizualną i niezłym aktorstwem, a także nie najgorszą fabułą.

Tym razem mamy rok 2018. John Connor ma około trzydziestu lat i jest jednym z wielu dowódców ruchu oporu. Tymczasem niejaki Marcus Wright, skazany w 2003 roku na śmierć morderca budzi się w "nowym świecie". Nie wie co się z nim stało, a ostatnie co pamięta to… własna śmierć. Przyłącza się do ocalałych ludzi i rozpoczyna wędrówkę donikąd. Kiedy maszyny atakują grupę, tylko Marcusowi udaje się uniknąć schwytania dzięki odsieczy myśliwców wysłanych przez Connora. Razem z pilotem zestrzelonego samolotu rusza w drogę do obozu Johna. Tam dowie się kim naprawdę jest.

Fabuła jest, w porównaniu do "Buntu Maszyn"wciągająca i ciekawa. Są tu oczywiście typowe dla wysokobudżetowych produkcji mocno naciągane momenty, lecz pamiętajmy, że jest to wyłącznie kino rozrywkowe. Mimo wszystko twórcy próbują stawiać pytania dotyczące moralności (decyzja dowództwa o zbombardowaniu Skynetu, pełnego więźniów) i człowieczeństwa. Szczególnie interesujący jest w tym względzie wątek Marcusa, który mimo starań Skynetu zachował ludzką naturę oraz wolną wolę i sprzeciwił się narzuconemu mu przez program zadaniu.

Z aktorów najbardziej przekonał mnie, jak zresztą wielu innych recenzentów, grający Marcusa, Sam Worthington. Mimo tego iż startuje on wyraźnie w stronę kina akcji, to jednak widać, że ma ogromny talent. Przekonuje nas do poczucia winy swojego bohatera, jego osamotnienia i braku wiary w drugą szansę. Dominuje tu w starciu z Christianem Bale'em, który obrał chyba złą taktykę i pokazał tak bardzo zmęczonego życiem i zniechęconego Connora, przez co wszystkie cechy przywódcze obrońcy ludzkości stają się jakieś blade. Widzimy tylko Johna robiącego wszystko w pojedynkę, czasem wygłaszającego przez radio pokrzepiającą mowę traktującą o woli walki i tak dalej. Oprócz tegoChristian chciał pokazać bohatera pełnego wątpliwości i wahań, a to już chyba za dużo jak na jedną postać. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie scena rozmowy Connora ze związanym Marcusem. Widać w niej jak bardzo w tym filmie Worthingtonprzewyższa klasą Bale'a


Wielu narzeka na brak Arnolda Schwarzeneggera(poza drobnym epizodem Rolanda Kickingerao twarzy (zeskanowanej i nałożonej komputerowo) gubernatora Kalifornii), gdyż to zawsze z nim jest kojarzony Terminator. Jednak czas akcji wyklucza jego obecność ponieważ według poprzednich części sagi T-800 został wyprodukowany w 2027 roku. ReżyserMcG dodał także kilka innych ukłonów w stronę fanów. Oprócz wyżej wymienionego epizodu z twarzą Arnolda (swoją drogą, "upchniętego" tu bardzo na siłę), także fragment utworu Guns'n'Roses, oraz wyraźne nawiązania do poprzednich części, jak na przykład taśmy Sary Connor.

Klimat"Terminatora" Jamesa Cameronabył niepowtarzalny. Świetna atmosfera zagrożenia i napięcie to największe atuty pierwszej części sagi. "Ocalenie"również jest bardzo klimatyczne, tyle, że tym razem jest to już zupełnie inna atmosfera. Bardziej przypomina raczej bardziej nowoczesnego i efektownego "Mad Maxa". Nie jest to minus filmu. Podobała mi się ta zmiana, gdyż po klęsce "Buntu Maszyn", będącego niemal w każdym względzie kopią "Dnia sądu", miałem ochotę na coś nowego i zaskakującego. Tak więc w"Ocaleniu" nie ma już terminatora. Są miliony terminatorów a bohaterami stali się nie maszyny, lecz ludzie. Na pierwszym planie jest tym razem walka człowieczeństwa z wszechobecną bezwzględnością cyborgów a nie bijatyka dwóch maszyn jak w dwóch poprzednich filmach.

Jeśli chodzi o stronę wizualną, to nie można jej nic zarzucić. Efekty specjalne są na najwyższym poziomie, co potwierdzają nominacje do różnych nagród,a także obecność w zaszczytnym gronie filmów mających szanse na nominację do Oscara za najlepsze efekty (o tym czy takową otrzyma, dowiemy się zakilka dni). Gdyby nie premiera"Avatara" w tym samym roku,"Ocalenie" byłoby chyba najbardziej efektownym filmem roku, wygrywając pod tym względem nawet z "Transformersami" i "2012". Świetna scenografia i dominująca głównie szara tonacja tworzą znakomity klimat wymarłego świata.

Muzyki Dannego Elfmananatomiast prawie zupełnie nie widać. Zaginęła gdzieś w akcji toczącej się w naprawdę szybkim tempie. Jedyne czego nie da się nie zauważyć to obecność legendarnego motywu muzycznego ze wszystkich poprzednich części "Terminatora". Za to efekty dźwiękowe są imponujące, momentami wręcz można poczuć się jak na prawdziwej wojnie.

Są za to dwie wady. Po pierwsze twórcy nie mogli się chyba do końca zdecydować, czy robić wierną kontynuację poprzednich filmów, czy raczej postawić na oryginalność i robić nową historię. W efekcie mamy spory chaos i ci, dla których jest to pierwszy kontakt z"Terminatorem", mogą czuć się odrobinę zagubieni i "niedoinformowani". Natomiast fani powiedzą z kolei, że reżyser pogubił się w tej plątaninie czasów i widać kilka logicznych błędów w fabule. Po drugie cały obraz jest zbyt łagodny. Mamy przedstawioną historię wojny, a nie widać tu właściwie żadnej krwi. Wszystko jest tak ugrzecznione i dostosowane do potrzeb młodszej widowni, że czasem można rzucać przekleństwa na tę nieszczęsną kategorię wiekową, jaką jest tutaj PG-13.

Podsumowując:"Ocalenie" jest filmem bardzo dobrym, lecz nie należy od niego oczekiwać wiernej kontynuacji trylogii "Terminatora". Równie dobrze saga mogłaby zacząć się od tego momentu, gdyż już na początku mamy wyjaśnione najważniejsze przyczyny wojny z maszynami, a potem także motywy działań Johna Connora. Jest to perfekcyjne pod względem technicznym, klimatyczne, ulepszone grą aktorów (zwłaszcza jednego), niezłe fabularnie, efektowne widowisko.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powstały w 1984 roku ''Terminator''stał się niespodziewanym sukcesem kasowym, który nie dość, że... czytaj więcej
W 1984 r. mało znany reżyser James Cameron wyreżyserował film, który na stałe zapisał się w historii... czytaj więcej
Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o "Terminatorze". James Cameron dysponując budżetem w wysokości... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones