Recenzja filmu

Alvin i wiewiórki: Wielka wyprawa (2015)
Walt Becker
Jerzy Dominik
Jason Lee
Justin Long

W pogoni za Dave'em

Chociaż od pierwszego "Alvina i wiewiórek" minęło już osiem lat, tytułowe gryzonie ani nie dorosły, ani nie dojrzały. Wciąż są dziećmi i bez przerwy, wbrew dobrym intencjom, pakują się w
Chociaż od pierwszego "Alvina i wiewiórek" minęło już osiem lat, tytułowe gryzonie ani nie dorosły, ani nie dojrzały. Wciąż są dziećmi i bez przerwy, wbrew dobrym intencjom, pakują się w tarapaty. "Wielka wyprawa", czwarta odsłona serii, zaczyna się od zorganizowanej przez wiewiórki domówki, która wymknęła im się spod kontroli. To dopiero przedsmak tego, co będzie się w filmie działo. 



W przeciwieństwie do Alvina, Szymona i Teodora, opiekun i manager śpiewającego tria, Dave, nie jest odporny na czas. Grany przez Jasona Lee bohater, zmęczony licznymi trasami koncertowymi, jakie odbył ze swoimi wiewiórkami, zapragnął stabilizacji i spokoju. Niedawno poznał kobietę i coraz poważniej traktuje swój nowy związek. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie nastoletni syn jego wybranki, który upodobał sobie gnębienie małych bohaterów. Kiedy te odkryją, że Dave chce się oświadczyć swojej dziewczynie, wyruszą jego śladem, by przeszkodzić w tej tragedii.

To żadna tajemnica (i nie pierwszy taki przypadek w kinie), że tytułowa wielka wyprawa okaże się drogą do pojednania między niesfornymi i rozbrykanymi wiewiórkami a pozornie wyrachowanym i nieczułym nastolatkiem. Po drodze dojdzie do wielu nieoczekiwanych sytuacji, podczas których wzajemne uprzedzenia zostaną przełamane i wszyscy czworo przekonają się, że mogą na siebie liczyć. Do plusów "Wielkiej wyprawy" można więc zaliczyć pochwałę przyjaźni i pouczającą lekcję, że mając szczere chęci, da się zdobyć serce nawet największego pozera. 



Widzowie nastawieni na występy wiewiórek dostaną to, czego oczekiwali. Kwestią dyskusyjną natomiast pozostaje poziom śpiewanych przez nich piosenek. Utrzymane w klimacie radiowych, syntezatorowych hitów utwory mogą się po prostu wydać zbyt dokuczliwe wrażliwszym na hałasy widzom. Dzieciom za to na pewno spodoba się to, że w "Wielkiej wyprawie" ciągle coś się dzieje – a to ktoś kogoś goni, a to ktoś się przewraca albo kogoś bije. Pomijając jednego bąka i jedno beknięcie, żarty i gagi mieszczą się jednak w granicach przyzwoitości, a uroczy i pięknie wyrenderowani bohaterowie sprawią, że dla fanów serii seans nie będzie czasem straconym. 
1 10
Moja ocena:
5
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones