Recenzja filmu

Człowiek ringu (2005)
Ron Howard
Russell Crowe
Renée Zellweger

Walka kopciuszka

Ameryka uwielbia stawiać pomniki swym narodowym bohaterom. Każdy, kto wpłynął w jakiś sposób na historię tego kraju, po śmierci może spodziewać się takiego właśnie prezentu. Pomnik ten to
Ameryka uwielbia stawiać pomniki swym narodowym bohaterom. Każdy, kto wpłynął w jakiś sposób na historię tego kraju, po śmierci może spodziewać się takiego właśnie prezentu. Pomnik ten to najczęściej przesłodzony, cukierkowy i amerykański film, z góry skazany na nagrody. I tak też jest tym razem. "Człowiek ringu" to kolejny film z cyklu wielkich biografii amerykańskich. Opowieść o losach legendarnego sportowca Jima Braddocka - boksera, który po serii przegranych pojedynków został zmuszony do porzucenia ringu. Podczas trudnych lat Wielkiego Kryzysu podejmował się wielu zajęć, by utrzymać rodzinę. Właśnie w tym okresie ponownie otrzymał szansę zmierzenia się z jednym z najlepszych bokserów tamtych czasów. Po niespodziewanym dla wszystkich zwycięstwie został wystawiony do walki z mistrzem świata - zawodnikiem znanym z uśmiercenia kilku swoich ringowych przeciwników. Howard kolejny raz odgrzewa historię o kopciuszku. Tym razem jednak o męskiej jego odmianie, dziejącą się na ringu. I oglądając film, czułem się właśnie tak, jakbym oglądał baśń, pełną schematów z obowiązkowym happy endem. Jednak ja baśnie kocham, więc od pierwszych scen pokochałem też ten film. Krytycy zarzucali Howardowi, że poszedł po najmniejszej linii oporu, ukazując Braddocka takiego, jakim był, nie wzbogacając jego życia o dodatkowe fikcje. Ja jestem mu za to wdzięczny. Pierwszy raz oglądałem biografię, gdzie reżyser skupił się na wnętrzu bohatera. I co z tego, że wszystko podporządkowane jest pod jeden schemat, skoro ogląda się to świetnie ze łzami w oczach i narastającym podziwem i dumą dla bohatera filmu? Największa zaleta filmu jest aktorstwo. Russell Crowe stworzył tutaj tak przejmującą, szlachetną postać, że trudno jest opisać to, co zobaczyłem na ekranie. Poza tym dorównująca mu Renee Zellweger w roli jego żony Mae. W przypadku Crowe'a widzimy, że reżyser pokierował nim tak, że lepiej być nie mogło, gdyż jest to jedna z najlepszych ról Australijczyka. Niestety potencjał Zellweger nie został w pełni wykorzystany. Jest tylko tłem dla Braddocka i jego historii, a to niestety jak dla takiej aktorki, jaką jest Rene za mało. Świetnie sprawdza się też Paul Giamatti w roli bardzo dla siebie nietypowej. Dzięki jego charyzmie, każda scena nabiera innego, ironicznego, kształtu. Poza tym świetny jest także Craig Bierko jako główny rywal naszego bohatera. Strona techniczna "Człowieka ringu" także prezentuje się bardzo okazale - ładne zdjęcia (szczególnie sceny walk bokserskich zasługują na uznanie), imponująca scenografia, przepiękna muzyka i świetne kostiumy. "Człowiek ringu" to jeden z najlepszych filmów, jakie miałem przyjemność oglądać. Uniwersalna opowieść o sile marzeń i pasji, pełna skrajnych emocji, która wzrusza i nie pozostawia widza obojętnym. Gorąco polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jim Braddock to bokser, który na skutek odniesionych kontuzji walczy coraz słabiej, tracąc przez to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones