Recenzja wyd. DVD filmu

Przygody Merlina (2008)
David Moore
Stuart Orme
Colin Morgan
Bradley James

Witajcie w naszej baśni

Czarodzieja Merlina nie trzeba przedstawiać nawet najmniej wyrobionym miłośnikom kina. Kto słyszał o królu Arturze, rycerzach Okrągłego Stołu, Ginewrze i Lancelocie, spotkał się z pewnością z
Czarodzieja Merlina nie trzeba przedstawiać nawet najmniej wyrobionym miłośnikom kina. Kto słyszał o królu Arturze, rycerzach Okrągłego Stołu, Ginewrze i Lancelocie, spotkał się z pewnością z imieniem mitycznego magika. A słyszał o nich niemal każdy, gdyż po mit arturiański stosunkowo często sięgają zarówno twórcy kina przeznaczonego dla widzów starszych ("Król Artur" Antoine’a Fuqui, "Monty Python i Święty Graal" Terry'ego Gilliama, Terry'ego Jonesa) jak i tych ciut młodszych (familijna "Jankeska na dworze Króla Artura" Mela Damskiego). I choć historia bohaterskiego króla oraz jego towarzyszy nie powinna nikogo zaskoczyć, w serialu stacji BBC zaskakuje. Produkcja brytyjskich twórców przedstawia bowiem nie lata świetności, lecz burzliwą młodość legendarnego czarodzieja oraz charyzmatycznego króla Artura. Merlin (Colin Morgan) jako chłopiec trafia do Camelotu zarządzanego przez bezwzględnego króla Utera Pendragona (Anthony Head). Wysłany przez matkę, trafia pod opiekę Gajusza (Richard Wilson), nadwornego medyka, który ma nauczyć chłopaka panować nad wrodzonym darem. Merlin przyszedł bowiem na świat z niezwykłą umiejętnością – potrafi władać potężną magią, co wyróżnia go z tłumu rówieśników i naraża na liczne niebezpieczeństwa. Tych ostatnich nie będzie mu brakowało także na królewskim dworze. Po tragedii, jaka przed laty spotkała króla Utera z rąk złych magów, zakazał on używania czarów w całym królestwie, a łamanie jego przepisów karane jest śmiercią. Aby przetrwać, Merlin musi więc ukrywać swe moce. Problem w tym, że to właśnie czary pomagają młodemu Merlinowi w spełnianiu swojego przeznaczenia – ochranianiu zawadiackiego i bezczelnego księcia Artura (Bradley James), który w przyszłości stać się ma wielkim przywódcą. Seriale fantasy nie są łatwym kawałkiem chleba. Udają się rzadko, kosztują sporo, a ich widownia najczęściej ograniczona jest do grupy najmłodszych telewidzów. I choć także w tym serialowym gatunku zdarzają się perełki, telewizyjne fantasy kojarzy się raczej z kiczowatymi produkcjami w rodzaju "Xeny - wojowniczej księżniczki", "Herkulesa", czy debiutującego wkrótce w polskiej telewizji "Miecza prawdy". Na tle tych seriali "Przygody Merlina" prezentują się bardzo atrakcyjnie. Stworzone z myślą o młodych widzach, nie brną w infantylizm i nie epatują banałem, ale udanie łączą przygodową fabułę z elementami komedii i kina fantasy. Brytyjscy twórcy zadbali, by serialowe dialogi skrzyły się poczuciem humoru, między bohaterami pojawiała się miłosna chemia, a całość trzymała widza w napięciu. Jeśli dodamy do tego fakt, że za efekty specjalne odpowiada tu firma The Mill stojąca za takimi tytułami jak "Gladiator" i "Doctor Who", otrzymamy serial, który spodoba się zarówno najmłodszym, jak i bardziej dojrzałym widzom.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones