Recenzja filmu

Francuski numer (2006)
Robert Wichrowski
Karolina Gruszka
Jan Frycz

Zapomnij o Paryżu

W porównaniu z takimi wytworami rodzimej kinematografii jak "RH+" czy "Czas surferów" "Francuski numer" Roberta Wichrowskiego wypada nieźle. Ale od "nieźle" do "dobrze" czasami daleko. Twórcy
W porównaniu z takimi wytworami rodzimej kinematografii jak "RH+" czy "Czas surferów" "Francuski numer" Roberta Wichrowskiego wypada nieźle. Ale od "nieźle" do "dobrze" czasami daleko. Twórcy produkując film z cyklu "dla każdego coś fajnego", zaplątali się we własne sieci, w wyniku czego powstała kolejna komedia sensacyjna, w której schemat goni schemat.  Gwiazdorska obsada, gangsterzy i inne typy spod ciemnej gwiazdy, pościg, piękna kobieta z gracją ściągająca rajstopy to niewątpliwie atrybuty produkcji komercyjnej. Trzeba tylko umieć dobrze je wykorzystać, a z tym zdecydowanie w polskim kinie gorzej. Zdarzają się perełki w postaci inteligentnej sensacji z elementami komediowymi, jak "Vinci", firmowane nazwiskiem Juliusza Machulskiego, ale jak do tej pory utalentowany reżyser nie ma na tym polu konkurencji. W przypadku "Francuskiego numeru" prosty, ciekawy pomysł postanowiono na siłę uatrakcyjnić, niepotrzebnie wplatając do kina drogi wątek gangsterski. Leon, Chwastek oraz ich pracodawca to postacie sztucznie doklejone do fabuły. Co prawda Maciej Stuhr i Robert Więckiewicz robią, co mogą, żeby było śmiesznie, przerzucając się filmowymi cytatami. Co z tego, jeśli żaden sensowny argument nie przemawia za ich obecnością na planie.  Kiedy usłyszałam, że projekt scenariusza Mariusza Pujszo był wielokrotnie poprawiany i przerabiany przy udziale innych osób, jak również samego reżysera, nie wiedzieć czemu ciarki przeszły mi po plecach. Po obejrzeniu "Francuskiego numeru" okazało się, że reakcja organizmu była jak najbardziej prawidłowa. Już samo zawiązanie intrygi wzmaga czujność widza i zmniejsza próg tolerancji dla opowiadanej historii. Przedziwny zakład Karoliny Gruszki (filmowa Magda) i Marcina Dorocińskiego (Mateusz), będący bezpośrednim powodem wyprawy do Paryża, nie przekonuje, podobnie jak przerysowana postać Magdy, która częściej irytuje niż bawi.  Bohaterka kupuje żółtego mercedesa, czyli rozklekotaną kupę złomu i daje ogłoszenie w Internecie z informacją, że za odpowiednią opłatą zabierze do Francji autostopowiczów. Przypadkowymi towarzyszami podróży będą bezrobotny pięćdziesięciolatek Stefan, jego syn Janek, czarnoskóry student Machu oraz handlujący na stadionie Ormanin Siergiej.  Ich tropem podąża dwóch gangsterów szukających skradzionego mercedesa i tu historia nabiera tempa. Perypetie bohaterów krążących po Warszawie rozwalającym się gruchotem, z wielkimi walizami, egzaltowaną przewodniczką i jej pieskiem są zabawne, zwłaszcza wtedy, gdy reżyser decyduje pokusić się o obyczajowe obserwacje na temat naszych przywar narodowych. Warto posłuchać komicznych wywodów nietolerancyjnego ksenofoba i rasisty Stefana, w wykonaniu świetnego Jana Frycza. Szczerze mówiąc, to na nim w dużej mierze opiera się wątła konstrukcja "Francuskiego numeru"
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mariusz Pujszo zasłynął głównie pseudohorrorami i pseudokomediami klasy B lub C, gdzie tabuny... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones