Recenzja filmu

Ostatni seans filmowy (1971)
Peter Bogdanovich
Timothy Bottoms
Jeff Bridges

Zatrzymać czas

Początek lat 50. Niewielka mieścina w stanie Teksas. Na co dzień nie dzieje się tu nic szczególnego. Proste czynności robocze przeplatają się z wieczornymi seansami kinowymi bądź grą w bilard w
Początek lat 50. Niewielka mieścina w stanie Teksas. Na co dzień nie dzieje się tu nic szczególnego. Proste czynności robocze przeplatają się z wieczornymi seansami kinowymi bądź grą w bilard w towarzystwie piwa i znajomych. Pewnego popołudnia dwójka znajomych - Sonny i Duane znudzeni szkołą włóczą się po miasteczku odwiedzając Sama "Lwa" – właściciela klubu bilardowego i Genevieve pracującą w restauracji. Wymieniają się zdawkowymi żartami, umawiają, kto wieczorem weźmie wspólny wóz, podchodzą do życia raczej beztrosko. Jest z nimi Billy – nieco upośledzony chłopak, któremu kumple stale odwracają czapkę w drugą stronę. Za rok ta trójka będzie już zupełnie gdzie indziej, a jedyne, co ich połączy, to grymas egzystencjalnego niepokoju.

To co udało się Bogdanovichowi jak nikomu innemu przedtem i potem, to zatrzymanie w ramach obiektywu momentu przejścia, punktu granicznego, kiedy to pewien świat umiera, a wraz z nim cząstka nas. Jednocześnie rodzi się nowy, który ma jednak gorszy smak. W obliczu ledwo minionych chwil pełni życia, zostaje na zawsze naznaczony poczuciem nostalgii i niemocy powrotu. Podróż inicjacyjna w dorosłość wymaga, jak każdy rytuał przejścia, próby. Mamy więc do czynienia z rodzącą się męską przyjaźnią, początkami życia erotycznego, budowaniem systemu wartości. Co urzeka w filmie Bogdanovicha to naturalizm, swego rodzaju bliskość z jaką przedstawia rozterki młodych adeptów sztuki życia.

Przedstawioną młodzież trapi szarzyzna i nuda prowincjonalnego miasteczka oraz życiowy marazm. Jednostajność i monotonia codziennych czynności (szkoła, bar, bilard), przy jednoczesnej świadomości, że "gdzieś" toczy się prawdziwe życie, rodzi bunt. Sonny pragnie zmiany, wyrwania się z tej dziury, w której nie widzi już dla siebie miejsca, rzuca dziewczynę, bo ich związek jest papierowy – ściśle podporządkowany iluzorycznym konwenansom, fałszywej moralności. Przy całej niezgodzie na zaistniałe status quo, bohater jednak pozostaje bierny, nie wychodzi z inicjatywą zmiany, wyręczać go musi w tej sytuacji los.

Reżyserowi udaje się, w zbiorowym portrecie, uchwycić esencję młodości. Zniesienie kodeksu Haysa umożliwiło mu ukazanie zmysłowości młodych bohaterów, zdominowanych przez libido, która jest tłamszona przez społeczne i religijne restrykcje (seks po ślubie!). Pośród tych młodzieńczych bachanaliów otrzymujemy również spojrzenie na młode kobiety, ujawniające mizoginizm twórcy "Papierowego księżyca". Młoda Jaycy, pozbawiona wszelkich skrupułów femme fatale, wykorzystuje naiwność podkochujących się w niej chłopaków, nie zważając na bagaż emocjonalny, jaki przywiązują do tej relacji partnerzy. Poza frywolnością, Bogdanovich opowiada o młodzieńczym poszukiwaniu nowych doznań, przeżyć, a zarazem chęci ustanawiania nowego porządku, kształtowania świata na swój indywidualny, wyjątkowy sposób. Jak się okazuje, w pewnym momencie ten płomień gaśnie, a my po ostatnim kroku w chmurach zostajemy przykuci do ziemi.

Czarno-białe zdjęcia do spółki ze świetnym aktorstwem (Timothy Bottoms, Jeff Bridges) kreują niepowtarzalny klimat amerykańskiej prowincji. Da się wyczuć inspiracje reżysera kinem lat 50 i takimi obrazami jak choćby "Buntownik bez powodu". Panoramiczne ujęcia plenerów są skrupulatnie skomponowane, a duże ilości zbliżeń (inspiracja "Twarze (1968)Twarzami" Cassavetesa?) ujawniają emocjonalny charakter młodych postaci.

Film Petera Bogdanovicha może stanowić remedium na rozczarowanie związane z przykrą koniecznością dojrzewania. Pozwala sobie uświadomić, że taka oto jest naturalna kolej rzeczy. Z drugiej strony, "Ostatni seans filmowy" otwiera rany i pogłębia uczucie nostalgii, smutku utraty świata, który nas ukształtował, a wraz z nim cząstki siebie. Jakąkolwiek optykę przyjmiemy, film amerykańskiego reżysera pozostanie niezapomnianym przeżyciem.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Są reżyserzy, których miłość do kina wprost emanuje z ekranu. Są filmy, które powstały tylko po to, by... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones