Recenzja wyd. DVD filmu

Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975)
Pier Paolo Pasolini
Paolo Bonacelli
Giorgio Cataldi

"Już dłużej nie wytrzymam..."

"Salo, czyli 120 dni Sodomy" niewątpliwie jest jednym z najmocniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek powstały i chociaż typowych dla kina grozy krwawych scen ma jak na lekarstwo, wcale nie
W latach 1976-77 we Włoszech nastąpił "wysyp" filmów z podgatunku "nazisploitation", którego motywem przewodnim jest bestialskie znęcanie się nazistów nad jeńcami. Na przestrzeni dwóch lat powstało paręnaście produkcji i istnieje możliwość, że to wielka kontrowersja związana z "Salo, czyli 120 dni Sodomy" jest jednym z powodów ówczesnego zainteresowania tematyką nazistowskich okrucieństw, jednak jakość obrazów "nazisploitation"niewiele ma wspólnego z poziomem kultowego dzieła.

"Salo, czyli 120 dni Sodomy"jest ostatnim filmemPier Paolo Pasoliniego- kontrowersyjnego włoskiego reżysera, scenarzysty, komunisty, homoseksualisty i poety. Artysta został zamordowany w noc z 1 na 2 listopada 1975 w Ostii (Rzym), jedynie na trzy tygodnie przed premierą "Salo". Jak nietrudno się domyślić, znając reputacjęPasoliniego(albo dziełomarkiza de Sade, na którym scenariusz się opiera), obraz wywołał niemałe zamieszanie. Został wyświetlony po raz pierwszy 22 listopada 1975 w Paryżu, podczas gdy we Włoszech odrzucono go już 11 listopada ze względu na "odrażające, perwersyjne treści seksualne". Skrócona wersja zawitała do tamtejszych kin w marcu 1977, a wersja pełna wyszła na DVD dopiero w 2003. W innych państwach wcale nie było łatwiej - w Wielkiej Brytanii forma "uncut" zobaczyła światło dzienne w 2000, a w Australii w 2010.Wkilku krajach "Salo"do dziśpozostaje zakazane.

Akcja filmu rozgrywa się na przełomie lat 1944-45 we Włoskiej Republice Socjalnej(wł. "Repubblica Sociale Italiana","RSI", tzw."Republika Salò")- ustanowionym przezBenito Mussoliniegopaństwie faszystowskim, oficjalnie uznanym jedynie przez garstkę krajów. Na samym początku stajemy się świadkami bezwzględnej łapanki na młodych ludzi obu płci, ale jeszcze nie wiemy, co zleceniodawcy mają na celu. Dygnitarze reprezentujący cztery sfery władzy - szlachecką (książę), kościelną (biskup), państwową (sędzia) i ekonomiczną (prezydent banku) - spisują w zeszycie tajemnicze "zasady", które oficjalnie przypieczętowują swoimi podpisami. Gdy grupka nieletnich chłopców i dziewcząt zostaje na siłę sprowadzona do wielkiej willi na wsi, czterej wysoko postawieni jegomoście wygłaszają wyrok: czteromiesięczna orgia, podczas której wyrwane ze swoich domów, przerażone istoty będą musiały całkowicie podporządkować się woli nowych "panów".

Wszyscy ubezwłasnowolnieni uczestnicy orgii stają się martwi dla świata zewnętrznego, kiedy tylko przekraczają próg posiadłości, gdzie ma się odbyć "zabawa" dygnitarzy. Od teraz istnieją tylko i wyłącznie po to, by zadowalać każde życzenie tyranów, którzy swoje bezduszne poczynania bazują na ekstremalnie libertyńskich poglądach, że wszelkie normy moralne są nie tylko zbędne, lecz także szkodliwe. "Panowie" nadużywają władzy, jaką zapewnia im ich wysoka pozycja w hierarchii społecznej, w celu pofolgowania swoim najdzikszym zachciankom seksualnym. Sprowadzeni na orgię młodociani zostają całkowicie uprzedmiotowieni, a ich życia pozbawione jakiejkolwiek wartości.Pasolinicelowo ograniczył charakterystykę postaci ofiar do minimum, żeby uniemożliwić widzowi nadmierne empatyzowanie, jednak odczuciom, jakich doświadczamy podczas seansu, daleko jest do obojętności. Możemy być pewni, że najgorsze zwyrodnialstwa, jakie tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, znajdą odzwierciedlenie w "Salo, czyli 120 dni Sodomy".

Reżyser nakręcił dzieło, które w sposób niezwykle dobitny nakreśla jego poglądy polityczne. Społeczeństwo zhierarchizowanePasoliniwidział jako ostateczne zło, stabilizujące całą władzę w rękach nielicznych i upodlające uciśnione masy. Orgia w domu dygnitarzy jest dla pozbawionej wolności wyboru grupy prawdziwym piekłem, podczas gdy oprawcy, codziennie znęcając się nad swoimi ofiarami,odczuwają niewypowiedzianą rozkosz,nierozerwalnie związaną z poczuciem, że są na zwycięskiej pozycji. Szczerze wątpię, czy na przykład sekwencje bezpośrednio ukazujące akty spożywania odchodów przez bohaterów mogą zostać przyjęte "na zimno" przez kogokolwiek. Te wyjątkowo obrzydliwe momenty są otwartą krytyką kapitalizmu i konsumpcjonizmu - "panowie" narzucają swoim "podwładnym" czynność, która w ich mniemaniu jest "zaszczytem" i "przyjemnością", lecz w rzeczywistości jest nienaturalna, a w praktyce powoduje jedynie udrękę, która w filmie przybiera ostateczną formę w odbierającym mowę, brutalnym zakończeniu.

Siła przekazu "Salo, czyli 120 dni Sodomy"tkwi nie tylko w znakomicie przemyślanej treści, lecz także w sferze wizualnej filmu.Pasolini, mimo prostoty scenariusza, zdołał naładować swój obraz niezwykle intensywnymi emocjami, które sprawiają, że dzieło to albo się kocha, albo nienawidzi ze względu na otępiające umysł, przeszywające do szpiku kości swym bestialstwem przedstawienia okrucieństwa. Wprowadzanie w życie wyuzdanych fantazji seksualnych "panów", znęcanie się psychicznie nad "podwładnymi", gwałty, tortury... Film jest niemalże nieprzerwanym ciągiem scen ukazujących nam różne etapy przebiegu orgii, jednak reżyser zadbał, abyśmy w żadnym momencie nie poczuli się postawieni zbyt blisko wydarzeń odbywających się na ekranie. Doskonałe przetasowanie kadrów o różnych szerokościach sprawia, że od czasu do czasu zostajemy dopuszczeni do takich szczegółów jak błysk podniecenia w oku tyrana czy grymas bólu na twarzy ofiary, lecz nie trwa to długo, bo kolejne ujęcia spieszą przypomnieć nam, że jesteśmy wyłącznie obserwatorami. Nigdy nie czujemy się uczestnikami akcji.

"Salo, czyli 120 dni Sodomy"to film, który trudno jest polecić czy odradzić konkretnej grupie docelowej, ponieważ ciężko jest dokładnie określić, do jakiego gatunku się on zalicza. Można zadowolić się najoczywistszą konkluzją - "dramat". Jednak tytuł dziełaPasoliniegopada notorycznie przy okazjach dyskusji o najbardziej szokujących filmach, zazwyczaj razem z tytułami pozycji reprezentujących krwawe kino"gore"lub "exploitation", i nie dzieje się to bez powodu. "Salo"niewątpliwie jest jednym z najmocniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek powstały i chociaż typowych dla kina grozy krwawych scen ma jak na lekarstwo, wcale nie umniejsza to jego wstrząsających właściwości, których poziomu nawet najśmielszym, najobrzydliwszym produkcjom"gore"często nie udaje się osiągnąć.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatni film w reżyserskiej karierze Pier Paolo Pasoliniego w momencie wejścia na ekrany wywołał skandal... czytaj więcej
Pier Paolo Pasolini - skandalista, zajadły komunista, homoseksualista, niezwykle odważny w swych tworach,... czytaj więcej
Uwaga! Recenzja zawiera spojlery. Wiosną 1975 roku Pasolini przystąpił do realizacji kolejnego filmu. Od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones