Bar-do nad dachami Tokio

"Wkraczając w pustkę", film zrobiony z rozmachem, wykopem, chyba rzeczywiście wygląda tak, jak reżyser to sobie wymarzył. Że nie podoba mi się końcowy efekt, to akurat sprawa poboczna.
Widzimy świat oczyma Oscara, młodego Amerykanina mieszkającego w Tokio, uzależnionego od narkotyków dilera. Siedzi w małej kawalerce, rozmawia z mieszkającą z nim siostrą, Lindą, opowiada jej o "Tybetańskiej księdze umarłych", którą pożyczył mu do przeczytania Alex, przyjaciel od przypalania. Linda w końcu wychodzi do pracy, do nocnego klubu, w którym tańczy na rurze i robi striptiz, Oscar wreszcie w spokoju może opalić lufę. Potem wychodzi na miasto, by dostarczyć klientowi towar. Umówili się w klubie "Void", gdzie Oscar za chwilę umrze od policyjnej kuli. W momencie gdy osuwa się na posadzkę, zmienia się perspektywa – kamera unosi się i zaczyna patrzeć na stygnące ciało dilera z góry. Dziwna rzecz się dzieje: Oscar nie żyje, ale słyszymy jego łamiący się głos. Skąd on się dobywa? Z pośmiertnej przestrzeni, przez buddystów nazywanej bar-do.



Bohater "Wkraczając w pustkę" umarł, ale nie znalazł sobie jeszcze nowej formy istnienia – przed nim długa droga. I tu zaczynają się schody. Noé przechodzi jak gdyby nigdy nic do porządku dziennego nad pytaniem: kim jest ta wędrująca w "międzybycie" istota? Nie mówi, czy jest to umysł, świadomość czy dusza. Można się tylko domyślać, że jest to po prostu… Oscar we własnej osobie, tyle że w innej postaci. Tylko jak może to być ta konkretna istota, skoro zaczęła ona właśnie podróż przez łańcuch wcieleń? Czy to znaczy, że gdy obudzi się w innym ciele, będzie na przykład Azjatką, ale ciągle Oscarem? Trochę śmieszne, prawda?

"Tybetańską księgę umarłych" – nawiasem mówiąc, tekst, który, jak pisze znawca tematu, Ireneusz Kania: "podaje scenariusze zdarzeń jedynie ludziom umierającym z choroby lub starości" – francuski reżyser wykorzystuje instrumentalnie, nie w głowie mu rozważania, gdzie jaźń spotyka się z pustką, chodzi mu tylko o podkładkę, usprawiedliwienie dla halucynacyjnej jazdy, która za chwilę się zacznie. Trwa ona grube dwie godziny, i mimo że bardzo kolorowa, jest naprawdę nużąca. Duch Oscara – przyjmijmy na użytek tekstu, że jest to właśnie duch – sunie nad miastem, które tonie w sztucznym świetle jarzeniówek i neonów. Przenika przez ściany, sufity, pokonuje czas – raz widzi przeszłość, raz teraźniejszość, a raz przyszłość. Widzi śmierć swoich rodziców, swoją kremację, siostrę w żałobie, zdarzenia, które tylko dlatego wydają się znaczące, że obserwujemy je z pewnego oddalenia. Ich kresem są ponowne narodziny dziecka, które zostało poczęte w trakcie wędrówki, sytuacja wręcz niemożliwa w tradycji buddyjskiej, w której przyjmuje się, że podróż przez bar-do może trwać maksymalnie 49 dni. Jednak nie to irytuje, a łzawa apoteoza narodzin nowego życia, które w buddyzmie zawsze ma charakter ambiwalentny, bo jest przecież nierozerwalnie związane z cierpieniem, klęską.



Oglądając "Wkraczając w pustkę", można oczywiście zapomnieć o "Tybetańskiej księdze umarłych" i pomyśleć, że film jest po prostu opowieścią o chłopcu, który kiedyś przyrzekł siostrze, że nigdy jej nie opuści i teraz po śmierci wypełnia z determinacją przyrzeczenie, unosząc się nad światem, tylko że wtedy dzieło Noé będziemy musieli traktować jako bajeczkę. To wszystko nie zmienia oczywiście faktu, że wielu będzie widzieć w nim przejmujący portret ponowoczesnego społeczeństwa, zaludnionego przez wyalienowane jednostki, przepełnionego atrofią. Można oczywiście mielić te kilka wytartych do cna formułek, tylko że to też powoli robi się śmieszne.

Jednego jednak nie można odmówić autorowi "Nieodwracalnego" – odwagi i bezkompromisowości. "Wkraczając w pustkę", film zrobiony z rozmachem, wykopem, chyba rzeczywiście wygląda tak, jak reżyser to sobie wymarzył. Że nie podoba mi się końcowy efekt, to akurat sprawa poboczna. Że nie zepsuł, nie utemperował zamysłu reżysera żaden dystrybutor ani producent, to już naprawdę wygląda na cud, większy niż życie po życiu Oscara.
1 10 6
Rocznik '83. Absolwent filmoznawstwa UAM. Krytyk filmowy. Prowadzi dział filmowy w Dwutygodnik.com. Zwycięzca konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2007). Współzałożyciel nieistniejącej już "Gazety... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gaspar Noé przed paru laty wywołał prawdziwą burzę swym obrazem "Nieodwracalne", który zasłynął między... czytaj więcej
W swoim najnowszym filmie pt. "Enter the Void" Gaspar Noé poddaje tekst Tybetańskiej Księgi Umarłych... czytaj więcej
Gaspar Noé, reżyser kontrowersyjnego filmu "Nieodwracalne", powraca po siedmiu latach z filmem nie mniej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones