Recenzja filmu

Godzilla (2014)
Gareth Edwards
Aaron Taylor-Johnson
CJ Adams

Czekając na Godzillę

Godzilla to cud designu oraz grafiki komputerowej – ziejący grozą i atomowym oddechem majestatyczny kolos. Jego prezencję docenią zarówno ortodoksi wychowani na filmach japońskiej wytwórni
Reżyser "Godzilli" Gareth Edwards powtarza w wywiadach, że nie pracował tak ciężko od czasu, gdy stracił dziewictwo. Po nakręconej za garść drobniaków podobnej tematycznie "Strefie X" został rzucony na główny szaniec wojny o portfele widzów – sezon letnich superprodukcji. W dodatku powierzono mu misję odświeżenia wizerunku tuza popkultury i to w 60. rocznicę jego urodzin. Efekt? Nowy film o Godzilli  nie zgarnie może medalu dla najlepszego widowiska tego roku, ale w konfrontacji z hollywoodzkimi trybikami ostre pazury potwora wyszły właściwie nietknięte.



Przede wszystkim Edwards rozumie, kim jest tytułowy bohater. W przeciwieństwie do Rolanda Emmericha, dla którego jaszczur był wyłącznie obietnicą kolejnej (po kosmitach z "Dnia Niepodległości" i epoce lodowcowej  z "Pojutrza") fotogenicznej demolki, Brytyjczyk postrzega Godzillę raczej jako symbol niepohamowanej, niedającej się kontrolować siły natury. Będący poza dobrem i złem, wiedziony pierwotnym łowieckim instynktem potwór ma do wykonania konkretne zadanie. I choćby drapacze chmur waliły się jak budowle z klocków Lego, a ciężka artyleria fruwała ponad głowami niczym kufle w barowej bójce, wypełni je. Ludzkość – nieważne, jaką dysponowałaby wiedzą i arsenałem technologii – nie ma tu nic do powiedzenia.

Reżyser z zaskakującą powściągliwością uruchamia karuzelę atrakcji. Idąc śladami Spielberga w "Szczękach" i Scotta w "Obcym", każe nam bardzo długo czekać na objawienie się bestii w pełnej krasie. Kiedy zaś potworne zapasy rozkręcają się na całego, Edwards rzadko kiedy pokazuje je przy pomocy planów ogólnych i efektownych panoram. Na ekranie dominują raczej ujęcia "zza węgła" rodem z telewizyjnych relacji z pola bitwy. Oczywiście, to nie nowość w tym gatunku (patrz: "Projekt: Monster"), ale tutaj świetnie współgrają one z posępną, apokaliptyczną  aurą filmu. Sam Godzilla to cud designu oraz grafiki komputerowej – ziejący grozą i atomowym oddechem majestatyczny kolos. Jego prezencję docenią zarówno ortodoksi wychowani na filmach japońskiej wytwórni Toho, jak i młodzież, która jeszcze niedawno zajadała popcorn na "Pacific Rim". A gdy tylko z kinowych głośników dobiegnie ryk jaszczura, jedni i drudzy poczują dreszcz na plecach i gotowanie w żołądkach.



Paradoksalnie w utworze, w którym stawką są losy naszego gatunku, najsłabiej wypadają właśnie przedstawiciele homo sapiens. Będące początkowo osią fabuły śledztwo w sprawie  tragedii sprzed lat szybko rozpływa się w wirze kolejnych imponująco sfilmowanych katastrof. Aż żal patrzeć na wybitnych aktorów (Binoche, Cranston, Hawkins, Watanabe), którzy albo pojawiają się na moment, albo grają na jednej, dobrze znanej miłośnikom ich talentu nucie. Pełniący funkcję nominalnego bohatera saper Ford (przypakowany i sztywny jak żelbetowy kloc Taylor-Johnson) bierze co prawda udział w kolejnych wojskowych operacjach, ale powodzenie bądź klęska tychże nie ma większego wpływu na przebieg rozgrywki. Nieustannie poprawiany przez zastęp script doctorów scenariusz pełen jest luk i absurdalnych zbiegów okoliczności. Brakuje w nim za to czegoś, co Amerykanie zwykli nazywać sercem filmu. Dlatego rutynowy wątek rodzinnej rozłąki śledzi się zupełnie na zimno.

Wszystkie znaki wskazują na to, że "Godzilla" wdrapie się na najwyższe piętro box office'u i długo z niego nie zejdzie.  Furtka do szeregu kontynuacji stoi więc otwarta. To dobra informacja: tron monarchy filmowych potworów stał pusty wystarczająco długo, a tytułowy bohater zasługuje na rozmach proporcjonalny do jego zasług dla X muzy. Nie od dziś wiadomo, że rozmiar ma znaczenie.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gareth Edwards pojawił się na hollywoodzkim radarze w roku 2010 za sprawą filmu "Strefa X". Była to... czytaj więcej
Prawdopodobnie jestem jedną z całych pięciu osób w Polsce, którym podobała się "Godzilla" spod dłuta pana... czytaj więcej
"Godzilla" Garetha Edwardsa to zaskakująco dobrze zrealizowany blockbuster; łączy w sobie klimat... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones