Dennis Hopper i Peter Fonda niezależnie o wolności
Wyreżyserowany w 1969 r. przez Dennisa Hoppera "Easy Rider" z niewielkim wkładem pieniędzy stał się nieoczekiwanie wielkim sukcesem kinowym i zapoczątkował nowy gatunek filmowy zwany później
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Wyreżyserowany w 1969 r. przez Dennisa Hoppera "Easy Rider" z niewielkim wkładem pieniędzy stał się nieoczekiwanie wielkim sukcesem kinowym i zapoczątkował nowy gatunek filmowy zwany później "road movies", czyli kino drogi. Dwójka przyjaciół, Wyatt i Billy, to wyobcowani ze społeczeństwa harleyowcy szukający szczęścia, spokoju i wolności. Wyruszają więc w podróż z Kalifornii do Luizjany, aby zrealizować swoje wielkie marzenie i osiąść w Nowym Orleanie. Bohaterowie nieakceptowani przez społeczeństwo szybko zyskują sympatię widza. Stają się symbolem wolności. Któż nie chciałby czasem rzucić choć na chwilę wszystkiego i wyruszyć w podróż. Oglądając film, można poczuć się tak, jakby jechało się obok nich na swoim własnym motorze, zwłaszcza, że bohaterowie zabierają ze sobą każdego napotkanego autostopowicza. Postanowiłem i ja zabrać się z nimi i podziwiać piękne widoki górzystej Arizony oraz przepiękne krajobrazy Nowego Meksyku. Film ma swoisty powolny rytm. Wyatt i Billy nigdzie się nie spieszą, nikt nie może im nic narzucić i nikt nie może ich zatrzymać. Wieczorami koczują pod gołym niebem i palą jointy. Wówczas przychodzi czas na poważne rozmowy. Wczesnym rankiem ruszają w dalsza drogę. W końcu docierają do celu, spełniają swoje marzenie... Ale czy naprawdę tego chcieli? "Easy Rider" to film o obieraniu sobie celu i dążeniu do niego. Sama droga wydaje się ważniejsza niż cel. To właśnie podczas jazdy Wyatt i Billy byli naprawdę wolni. Wówczas zdawało się, jakby cały świat ich nie dotyczył. Wszystkie spotkania były wielkim wydarzeniem - nowym, cennym przeżyciem. "Swobodny jeździec" jest raczej wyrazem rezygnacji niepozostawiającym nadziei. Jak sugeruje zakończenie - wolność może być tylko chwilowa, później zostają tylko ulotne wspomnienia. Na szczególną uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa. Wspaniałe, nastrojowe rockowe kawałki z kultowym "Born to be Wild" na czele stanowią wspaniałą oprawę i pozwalają doskonale wczuć się w atmosferę filmu. Aż ma się ochotę wskoczyć na motor i ruszyć w drogę... T.D.