Recenzja filmu

11.09.01 (2002)
Sean Penn
Mira Nair

Dzień końca świata

11 września 2001 roku to data, która długo pamiętać będą nie tylko Amerykanie, ale ludzie na całym świecie. Nie znajdzie się bowiem nikt, na kim te tragiczne wydarzenia nie odcisnęłyby swojego
11 września 2001 roku to data, która długo pamiętać będą nie tylko Amerykanie, ale ludzie na całym świecie. Nie znajdzie się bowiem nikt, na kim te tragiczne wydarzenia nie odcisnęłyby swojego piętna. Cały świat żyje dziś bowiem nie tylko wspomnieniami ale przede wszystkim silną potrzebą rewanżu i przeciwdziałania terroryzmowi. W rocznicę ataków na Pentagon i World Trade Center, kiedy ważą się losy wojny z Irakiem i kwestia międzynarodowego weń zaangażowania, jest to czas na przemyślenia i zastanowienia się zarówno nad przeszłością jak i przyszłoscią. Ludzie filmu również postanowili się w ten proces zaangażować. Efektem ich pracy i przemysleń jest produkcja zatytułowana "11.09.01". W jej skład wchodzi 11 krótkometrażowych (dla upamiętnienia tragicznej daty trwających po 11 minut, 9 sekund i 1 klatkę) filmów. Poza czasem trwania i tematyką, odnoszącą się do ataków na WTC, 11 reżyserom z 11 krajów świata pozostawiono całkowitą wolność twórczą. Zaowocowało to powstaniem bardzo różnorodnych obrazów, z których każdy nosi znamię zarówno charaterystyczne dla twórczości samych filmowców, jak i kraju z jakiego pochodzą. W związku z faktem, iż zabroniono im wzajemnych konsultacji w czasie pracy, mamy tu prawdziwy, bo osobisty i zróznicowany rachunek sumienia naszych czasów. Bez wątpienia efekt tych prac warty jest zobaczenia, jednak pojedyncze filmy same w sobie nie zachwycają. Zdecydowanie najlepsza jest produkcja Kena Loacha. Pochodzący z Wielkiej Brytanii reżyser jak zwykle zaangażował się w walkę o prawa człowieka i jego problemy społeczne, bez pruderii obnażając krwawość naszych czasów i okrutną naturę człowieka. Bohaterem jego filmu jest mężczyzna z Chile, który wspomina 11 września jako 29. rocznicę wprowadzenia w jego kraju reżimu Pinocheta. Wspomina krwawe masakry i ofiary, łącząc się w bólu z cierpiącymi Nowojorczykami. Reżyserzy bardzo róznorodnie potraktowali temat. Niektórzy, jak Samira Makhmalbaf z Iranu czy Danis Tanovic z Bośni, odwołali się do historii i mieszkańców własnego kraju. Mira Nair z Indii krytykowała ogólnie szerzącą się dziś islamofobię, a Amos Gitai z Izraela zwrócił się przeciwko mediom, które znane są z robienia sensacji z ludzkiego nieszczęćia. Bardziej poetycko temat potraktowali Sean Penn i Claude Lelouch, zaś Idrissa Ouedraogo z Burkina Faso jako jedyny wplótł w swój film odrobinę humoru. Wszyscy filmowcy zgodzili się jednak co do jednego - ataki terrorystyczne na USA mają bez wątpienia wymiar uniwersalny. Tej tragedii nie da się postrzegać z punktu widzenia jednostki, czy też konkretnego narodu. Musimy na nią patrzeć z punktu widzenia świata. Dla reżyserów nasza róznorodnośc kulturowa nie jest przeszkodą ale pomostem w budowaniu międzynarodowych więzi. Wszyscy dostrzegają także ważną rolę jaką kino odgrywa w kstzałtowaniu ludzkiej świadomości i uważają za swój obowiązek odpowiadać na problemy swoich czasów. Jak im to wyszło tym razem, zobaczcie sami.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones