Recenzja filmu

Z podniesionym czołem (2015)
Emmanuelle Bercot
Catherine Deneuve
Rod Paradot

Dzikie dziecko Dunkierki

W tym, jak Bercot widzi działanie aparatów państwa, dużo jest naiwności i jednostronności, w filmie brakuje czasem szerszego obrazu podejmowanych przez nią problemów. Widzimy społeczną zapaść i
Na pierwszy rzut oka widać, że "Z podniesionym czołem" należy do konwencji kina społecznego. Już otwierające sceny budzą skojarzenia z filmami Kena Loacha czy takimi obrazami jak "Dziecko" braci Dardenne. Naturalistyczny obraz, nieprofesjonalni aktorzy, nieliteracki, koślawy, a przy tym pulsujący autentycznością język, składają się na obraz świata przedstawionego. A jest to świat, jakiego nie zobaczymy w pocztówkowych obrazach kina francuskiego. Jesteśmy w Dunkierce, w północno-wschodniej Francji, przy belgijskiej granicy. W regionie o najwyższym we Francji bezrobociu, gdzie kilka dekad temu upadł przemysł, od pokoleń nie ma pracy dla młodych ludzi, a w wyborach sukcesy odnosi skrajnie prawicowy Front Narodowy.



W takim środowisku, gdzie wykluczenie społeczne – bezrobocie, rozbite rodziny, przemoc, agresja, kłopoty z prawem – reprodukuje się od pokoleń, przychodzi na świat bohater filmu, Malony. Wkracza w wiek nastoletni, znaczony kolejnymi aktami przemocy, wybuchami agresji, drobnymi kradzieżami, wizytami w sądach rodzinnych. Reżyserka i współscenarzystka filmu, Emmanuelle Bercot, nie po raz pierwszy zapuszcza się w ten świat dzieciństwa skorumpowanego przez przestępcze środowisko – jako autorka scenariusza pracowała przy filmie "Polisse", przedstawiającym pracę Departamentu Ochrony Dzieci we francuskiej policji.

Podstawową stawką "Z podniesionym czołem" jest to, czy Malony zmarnuje wszystkie szanse i powieli los, jaki czeka wielu jego rówieśników, kończąc ostatecznie w dorosłym więzieniu, do którego zawsze już będzie wracał. To, czy jako widzowie zdołamy się przejąć tym dramatem, zależało w dużej mierze od obsadzonego w roli Malony'ego aktora. Jego wybór udał się Bercot bezbłędnie. Odtwarzający chłopaka Rod Paradot został uznany za sensację zeszłorocznego Cannes (gdzie film miał światową premierę), dostał też Cezara za debiut. Sukces tym większy, że wcześniej nie miał żadnego doświadczenia aktorskiego. Reżyserka znalazła go w zawodowej szkole średniej, gdzie przygotowywał się do wykonywania fachu cieśli. Na ekranie zestawiony zostaje z tak doświadczonymi aktorami, jak Catherine Deneuve czy Benoît Magimel, co daje świetny filmowy efekt.

"Z podniesionym czołem" jest też bardzo francuskim filmem o edukacji jako sile, która może (a na pewno powinna) pomagać najbardziej beznadziejnym przypadkom, zdolnej naprawiać zło wyrządzone młodym ludziom przez społeczne nierówności, wykluczenie, zaniedbania dorosłych. Ten motyw często wracał w kinie François Truffauta. Pojawia się w "Kieszonkowym", w "Dzikim dziecku– gdzie oświeceniowa edukacja ratuje pozornie beznadziejny przypadek "dzikiego dziecka", wychowującego się w lesie, z dala od ludzi, ludzkiego języka i kultury. Malony, który w wieku lat 16 ledwie potrafi pisać, jest współczesnym dzikim dzieckiem z Dunkierki.



Jednocześnie kino Truffauta, zwłaszcza w debiutanckich "400 batach", potrafiło pokazać, jak system, mający pomagać młodym ludziom, zawodzi ich i wpycha w jeszcze większe problemy. Tego wymiaru nie widać w filmie Bercot, który czasami wygląda jak apologia francuskiego państwa i skuteczności jego edukacyjno-opiekuńczo-penitencjarnych służb. We Francji lewicowa prasa, pisząc o filmie, robiła z tego zarzut reżyserce. Dziennik "Liberation" pisał, że "Z podniesionym czołempowiela prawicowy stereotyp o młodych, wykluczonych społecznie mężczyznach, którzy "uparcie ignorują wszelkie oferowane im przez społeczeństwo i państwo szanse".

Jakkolwiek odniesiemy się do tego zarzutu, nie sposób ukryć, że w tym, jak Bercot widzi działanie aparatów państwa, dużo jest naiwności i jednostronności, w filmie brakuje czasem szerszego obrazu podejmowanych przez nią problemów. Widzimy społeczną zapaść i próbujących radzić z nią sobie pracowników socjalnych, a nie szerszy kontekst, pozwalający zrozumieć, skąd właściwie się ta zapaść wzięła. Mimo to, w swojej naturalistycznej estetyce, surowej prawdzie i autentyczności, jaką wnosi Paradot, to i tak bardzo mocne kino.
1 10
Moja ocena:
7
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones