Recenzja serialu

Życie na gorąco (1978)
Andrzej Konic
Leszek Teleszyński

Kluchy na zimno

Czytając opis do serialu "Życie na gorąco"  można doznać swoistego deja vu. „Polski dziennikarz. Maj, współpracujący z paryskim pismem ekonomicznym zbliżonym do agend prasowych ONZ..” – co to za
Czytając opis do serialu "Życie na gorąco"  można doznać swoistego deja vu. „Polski dziennikarz. Maj, współpracujący z paryskim pismem ekonomicznym zbliżonym do agend prasowych ONZ..” – co to za brednie. Przecież to jawna „legenda” agenta wywiadu. Ściga on po całym świecie tajną organizację „W” utworzoną przez byłych SS-manów, która sieje zło niszcząc wszystko co „postępowe”, a w finale usiłuje zdobyć broń masowego rażenia. To oczywiste odzwierciedlenie antyniemieckiej fobii wpajanej mieszkańcom „demoludów” przez władzę. Serial ma 9 odcinków z tytułami pochodzącymi od miast, w których rozgrywa się akcja - rzeczywistych (Budapeszt, Saloniki, Marsylia, Monachium, Wiedeń, Rzym i Bolzano) oraz fikcyjnych (Malavita i Tupanaca). Biorąc pod uwagę, że w czasie gdy ma się rozgrywać akcja filmu, osoby pochodzące zza „żelaznej kurtyny” miesiącami czekały na wizy, łatwość z jaką Maj podróżuje zadziwia. No chyba, że ma paszport dyplomatyczny lub w ogóle „lewe papiery”. Nasz bohater w pojedynkę wchodzi niemal do jaskini lwa, nie nosi broni i nie stoi za nim wsparcie. Z każdej opresji wychodzi zwycięsko i rozgryza najbardziej wyrafinowane spiski. Czasem ma jedynie w odległych krajach tzw. „kontakt” – najczęściej rzecz jasna postępowego opozycjonistę. Bond to przy nim pikuś, bo musi mieć gadżety od Q i pyta zwierzchność o instrukcje. Trochę tylko psuje obraz redaktora Maja to, że przy takiej skali działalności pewnie musi być „polskojęzycznym” agentem KGB.  Scenariusz "Życia na gorąco"  wyszedł spod piór tandemu Andrzej Zbych (Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan), a reżyserował Andrzej Konic – to przecież twórcy "Stawki większej niż życie". Jak zwykle w produkcjach z tego okresu nawet tzw. „ogony” grają znani i często wybitni aktorzy, a głównego bohatera - redaktora Maja (jak on właściwie ma na imię) Leszek Teleszyński. Niestety wobec propagandowych założeń nie zdołali wspólnie stworzyć niczego wartościowego. Serial pojawił się w polskiej telewizji w 1979 r. i natychmiast wywołał burzę. Doszło nawet do interpelacji poselskiej i bodajże szef Radiokomitetu musiał wyjaśniać w Sejmie, że poza kosztami krajowymi wydatkowano jedynie forinty na bratnich Węgrzech. Najlepiej jak zwykle skomentowali gniota satyrycy. W tygodniku „Przegląd Techniczny” zaczął ukazywać się w odcinkach komiks o mgr inż. Lutym, który zbawia świat dzięki swej wiedzy technicznej. I tak np. w odcinku „Santa Maligna” udaremnił wyniesienie turbogeneratorów z elektrowni wodnej przez niejakiego Makumbę. Serial "Życie na gorąco"  pojawia się czasem powtórkowo w telewizji i kto nie wierzy krytyce może sam sobie wyrobić zdanie na jego temat. W tym przypadku jednak nazwiska twórców i aktorów nie przesłonią faktu, że film realizuje linię propagandową PRL-u. Dziś jest jak kluchy na zimno, które grzęzną w ustach i trudno je przełknąć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones