Recenzja filmu

Thor: Mroczny świat (2013)
Alan Taylor
Waldemar Modestowicz
Chris Hemsworth
Natalie Portman

Let's get ready to rumble!

Tytułowym zwrotem, amerykański konferansjer bokserski, Michael Buffer raczy publiczność na największych galach przed walką wieczoru. Zapowiadane są tak tylko pojedynki najbardziej prestiżowe, na
Tytułowym zwrotem, amerykański konferansjer bokserski, Michael Buffer raczy publiczność na największych galach przed walką wieczoru. Zapowiadane są tak tylko pojedynki najbardziej prestiżowe, na które publika czeka z wypiekami na twarzy. W przypadku filmów Marvela dotychczas zdecydowanie najbardziej pasuje on do "Avengers". Joss Whedon przedstawił nam starcie w kategorii superciężkiej, dostarczające nieustannej wymiany ciosów. "Thor: Mroczny świat" nie jest może w tej samej kategorii wagowej, ale spokojnie można go nazwać czołowym przedstawicielem wagi ciężkiej. Szykujmy się na kolejne grzmoty.

Tysiące lat temu rasa znana jako Mroczne Elfy próbowała wysłać wszechświat w ciemność przy pomocy broni zwanej Aether. Wojownicy z Asgardu zdołali ją powstrzymać, jednak jej przywódca, Malekith, zdołał uciec i postanowił czekać na kolejną szansę. Czasy obecne. Jane Foster od dwóch lat czeka na powrót Thora. Tymczasem on stara się zaprowadzić pokój w dziewięciu światach. Jane odkrywa anomalię podobną do tej, która poprzednio sprowadziła Thora. Postanawia ją zbadać. Na miejscu odkrywa tajemniczy tunel i zostaje do niego wessana. Thor dowiaduje się od Heimdalla o zniknięciu Jane. Wraca na Ziemię, równolegle pojawia się też Jane. Gdy kilku policjantów próbuje ją aresztować, zostają odepchnięci przez tajemniczą energię. Thor zabiera ukochaną do Asgardu, by dowiedzieć się, co stało się na Ziemi...


Niech nie zwiedzie Was prosty opis fabularny. "Mroczny świat" broni się pod wieloma względami. Przede wszystkim twórcy oferują mnóstwo humoru, zwłaszcza sytuacyjnego. Co więcej prezentuje on naprawdę wysoki poziom. Dawka żartów przebija nawet "Iron Mana" i "Avengers". Jest to ważny fakt, gdyż Thor był dotychczas o wiele bardziej poważną postacią od Tony'ego Starka. Tymczasem twórcy właśnie bazując na tej cesze bohatera dostarczają zabawnych sytuacji. Alan Taylor i spółka nie zapomnieli jednak o dramaturgii. Konflikt między Thorem i Lokim ma siłę jak nigdy wcześniej. Ich wspólne sceny i dialogi stanowią jeden z najmocniejszych punktów produkcji. Zamiast zbędnej pompatyczności cechuje je dawka prawdziwych uczuć. Także relacja na linii Thor-Jane wypada lepiej niż w jedynce. Dramatycznych scen jest jednak sporo więcej. Co bardziej wrażliwi kinomani, przeżywający film całym sobą, mogą nawet w pewnej chwili uronić łzę. Tutaj wydźwięk jest bowiem większy, a świadkiem takiej reakcji byłem choćby na seansie "Avengers". Wspomnieć trzeba też o zwrotach akcji. Tych jest sporo i co więcej naprawdę potrafią zaskoczyć. Ten zabieg tylko powiększa frajdę z seansu.

Wspomnieć też trzeba o elementach technicznych. Uwagę przykuwa prawie w całości naturalna scenografia. Od razu widać dbałość o detale. Z tłem świetnie współgrają kostiumy Wendy Partridge. Od całości nie sposób oderwać wzroku. W przeciwieństwie do pierwszego "Thora" uboższe jest natomiast wykorzystanie efektu 3D. Jeśli zatem macie wybór i chcecie nieco zaoszczędzić, to spokojnie możecie wybrać zwykłą wersję 2D. Pozostaje jeszcze kwestia wersji językowej. Jeśli tylko macie taką możliwość radzę zdecydowanie wybrać wersję z napisami. Dubbing potrafimy robić, ale tylko do animacji. W przypadku filmów aktorskich ten element tylko je niszczy. Podobne jest z "Mrocznym światem". Glosy bohaterów brzmią sztucznie, a zdecydowanie najbardziej uszy rani Jane w wykonaniu Anny Cieślak (a Natalie Portman ma taki ładny głos). Także kwestie są kiepsko przetłumaczone. Wersja oryginalna wypada dużo lepiej.


Aktorsko na pierwszym planie także jest dobrze. Chris Hemsworth jest wyrazisty, jak na głównego bohatera przystało (humor w tym pomaga), miło jest popatrzeć na Natalie Portman. Także rozbudowanie wątku Rene Russo dodaje fabule uroku, Odyn, w wykonaniu Anthony'ego Hopkinsa, również ukazany jest w nieco innym świetle. Wszystkich bije jednak ponownie Tom Hiddleston. Loki jest zdecydowanie najbardziej charyzmatyczną postacią i to on kradnie widowisko. Jego mimika, cięte riposty to poezja. Na przeciwnym biegunie znajdują się postaci drugoplanowe. Stellan Skarsgård się broni, ale już Kat Dennings i Jonathan Howard z biegiem czasu coraz bardziej denerwują. Ich postaci dostarczają co prawda masę humoru, ale z czasem można dojść do wniosku, że dla fabuły są całkowicie zbędne i stanowią niepotrzebny przerywnik między główną akcją.

Marvel po raz kolejny dostarczył dwie godziny dobrej komiksowej rozrywki. Do kina warto iść ze względu na świetnego Lokiego, ciekawą fabułę i dobrze ukazane czarne charaktery. Nie braknie też odniesień do kolejnych produkcji tego uniwersum – drugiego "Kapitana Ameryki" i "Strażników galaktyki". Wszyscy szukający dobrej rozrywki nie powinni żałować wydanych pieniędzy. Tylko uważajcie. Tym razem po napisach są aż dwie sceny.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowsza, druga część ''Thora'', trafiła wreszcie na duże ekrany. W przeciwieństwie do pierwszej odsłony... czytaj więcej
Pierwszy "Thor" był filmem zupełnie niepotrzebnym. Oparty na sukcesie pierwszego "Iron Mana", który stał... czytaj więcej
Komiksy znam z opowieści, za filmami akcji w gruncie rzeczy nie przepadam, a najważniejsza w filmie jest... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones