Recenzja filmu

Mistrz (2005)
Piotr Trzaskalski
Konstantin Lavronenko
Jacek Braciak

Magiczna podróż donikąd

Debiutancki film <a href="http://www.filmweb.pl/Piotr,Trzaskalski,filmografia,Person,id=48268" class="n">Piotra Trzaskalskiego</a> <a
Debiutancki film Piotra Trzaskalskiego "Edi", którego premiera odbyła się w 2002 roku, okazał się jednym z największych objawień polskiej kinematografii ostatnich lat. Historia złomiarza o złotym sercu, który podejmuje się opieki nad małym dzieckiem, podbiła serca zarówno widzów, jak i krytyków, którzy uhonorowali reżysera i jego dzieło praktycznie wszystkimi możliwymi nagrodami. Tym większym rozczarowaniem okazał się dla mnie jego najnowszy film "Mistrz", który dowodzi starego jak kinematografia przekonania, że "najtrudniejszy jest drugi film". Bohaterem "Mistrza" jest 45-letni Rosjanin - Aleksander, przemierzający prowincjonalną Polskę w towarzystwie byłej prostytutki Andżeli i akordeonisty Młodego. Wspólnie tworzą "Cyrk Noża", w którym Aleksander prezentuje publiczności swoje niesamowite umiejętności posługiwania się nożami. Wierzą, że w ten sposób zarobią pieniądze mogące zrealizować największe marzenie ich życia - wyjazd do Paryża. Pewnego dnia trupa przybywa do niewielkiego miasteczka. Tam Mistrz spotyka piękną Annę - pracownicę miejscowej poczty. Wszystko wskazuje na to, że odnalazł miłość swojego życia... Film Piotra Trzaskalskiego okazał się dla mnie jedną z najlepszych od strony technicznej i aktorskiej produkcji zaprezentowanych na tegorocznym festiwalu w Gdyni. Obraz ma piękne zdjęcia (Trzaskalski po raz kolejny udowodnił, że obraz jest dla niego jednym z najważniejszych elementów filmu), doskonałą muzykę i brawurowe kreacje aktorskie. Aż żal, że przy tym wszystkim zabrakło tego, co najważniejsze - ciekawej historii. Oglądając "Mistrza" nie mogłem się pozbyć uczucia, że Trzaskalski i Lepianka za wszelką cenę starali się zrobić film "skazany na festiwalowy sukces". Jest w nim miłość (również lesbijska), tragiczne przeżycia, magia, marzenia a nawet niechciana ciąża. Nie zabrakło również odniesień do innych filmów oraz dzieł filozofów. Wątków jest tyle, że z powodzeniem wystarczyłoby ich nie na jeden, ale na dwa filmy. Co z tego, kiedy nie składają się one w jedną, spójną całość. Mimo takiego nagromadzenia wydarzeń "Mistrz" pozostaje obrazem zwyczajnie nudnawym. Bohaterowie zachowują się mocno dziwacznie wygłaszając przy tym sztucznie (niekiedy) brzmiące dialogi. "Staraliśmy się zrobić film na granicy tego, co realne i nierealne" - tłumaczył na spotkaniu z dziennikarzami w Gdyni Piotr Trzaskalski. Wydaje się jednak, że chęć zrobienia za wszelką cenę kina artystycznego przysłoniła twórcom fakt, że na ich dzieło do kina wybiorą się również osoby mające ochotę zobaczyć na ekranie ciekawą i wiarygodną historię, a tej niestety zabrakło. Oglądając film ma się wrażenie, że więcej uwagi Trzaskalski poświęcił wizualnej stronie obrazu, niż scenariuszowi. "Mistrz", niestety, do mnie nie trafił. Doceniam warsztat Trzaskalskiego i jego współpracowników, podziwiam kreacje aktorskie, piękne długie ujęcia, ale sama historia opowiedziana w nim przeszła obok zostawiając mnie w stanie cudownej obojętności. Jestem jednak przekonany, że niektórym osobom film może się spodobać. Kinomaniacy lubiący doszukiwać się kolejnych nawiązań i tworzyć własne interpretacje nie powinni być rozczarowani.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie wiem, czy pamiętacie, ale u zarania tej dekady Piotr Trzaskalski jawił się jako nadzieja kina... czytaj więcej
Michał Burszta

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones