Recenzja filmu

Żona astronauty (1999)
Rand Ravich
Johnny Depp
Charlize Theron

Powiew kosmicznej nudy

Specncer Armacost, z zawodu astronauta i jego żona Jillian stanowili idealnie dobraną parę. Nie widzieli poza sobą świata, a ich życie przypominało prawdziwą sielankę. Nagle to wszystko się
Specncer Armacost, z zawodu astronauta i jego żona Jillian stanowili idealnie dobraną parę. Nie widzieli poza sobą świata, a ich życie przypominało prawdziwą sielankę. Nagle to wszystko się skończyło. Podczas jednej z wypraw kosmicznych pracujący na orbicie Spencer stracił łączność ze statkiem i przez dwie długie minuty nie dawał znaku życia. Nieprzytomnego astronautę natychmiast sprowadzono na Ziemię, ale do domu wrócił już odmieniony. Nie chce mówić o tym, co się wydarzyło a jego stosunki z ukochaną żoną ulegają diametralnej zmianie. Pierwotna sielanka nigdy już nie zagości w domu bohaterów filmu. Coraz dziwniejsze zachowanie Spencera, a także koszmary senne Jillian doprowadzają ją na skraj załamania nerwowego. Kim jest ojciec jej dzieci? Czy to Spencer wrócił z kosmosu, czy też coś, lub ktoś opanowało jego ciało i umysł Film ten miał być z pewnością horrorem psychologicznym podszytym metafizyczną głębią i inspirowanym fabułą dzieła Romana Polańskiego pt. "Dziecko Rosemary". Scenariusz przynajmniej wskazuje na takie zamierzenia twórców. Jednakże ani metafizycznej głębi, ani psychologii w obrazie tym odnaleźć się nie udaje i chyba nie ma sensu na siłę jej poszukiwać. Porównania tego filmu z "Dzieckiem Rosemary" są nie na miejscu, ponieważ daleko "Żonie astronauty" do wysublimowanego, inteligentnego obrazu Romana Polańskiego. Nie ma tu ani poetyckości, ani niesamowitości, ani ekscytującego dreszczyku emocji. Nawet niepokojące i przenikliwe oczy Johnny'ego Deepa nie są w stanie nikogo zaintrygować. Twórcy filmu wykładają kawę na ławę. Narastający w Jillian lęk, czy jej mąż jest kosmitą jest chwytem po prostu banalnym, zwłaszcza, że reżyser rozwiewa najmniejsze wątpliwości. Skoro głównym rysem postaci, w którą wcielił się Johnny Deep miała być jej zagadkowość, niepewność, czy ukrywa ona jakąś tajemnicę, to należało pozostawić widza z tym pytaniem do końca na czym z pewnością zyskałaby fabuła filmu. Reżyser jednak skutecznie tą niepewność rozwiał. Otóż tak, Spencer ukrywa straszną tajemnicę, wszystko zostaje dopowiedziane do końca. Do końca, który miał być zaskakującym zwrotem akcji a okazał się być zabiegiem, można rzec, nadmiernie uproszczonym Właściwie nie ma w tym filmie nic, co zasługiwałoby na szczególną uwagę. Aktorstwo jest poprawne, zdjęcia dobre, efekty specjalne średnio ciekawe, scenariusz bezsensowny. Zbyt wiele tu elementów znanych z innych horrorów i powszechnie eksploatowanych rozwiązań. Za przykład niech posłuży sceneria filmu Ravicha. Mamy tu wiejące chłodem pomieszczenia, nieprzyjazne, zwłaszcza w godzinach wieczornych, wagony metra. To do znudzenia wykorzystywany schemat. Bohater pokonuje labirynt korytarzy lub wskakuje do kolejnych wagonów metra. Dookoła czai się niebezpieczeństwo a wszystko podszyte jest panicznym strachem, co będzie za następnym zakrętem? Ale widz "Żony astronauty" wie co będzie za tym i za następnym zakrętem, kiedy dana postać pojawi się w drzwiach i kto okaże się być, lub nie być człowiekiem z krwi i kości. A jeśli ktoś koniecznie chce jakiś element filmu poddać analizie to może na przykład zastanowić się jak potoczą się losy potomków państwa Armacost? Czy Ziemia nie jest przypadkiem zagrożona. Kontynuacja filmu mogłaby nam to z pewnością unaocznić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak sam tytuł wskazuje, film opowiada o żonie astronauty, Jilian Armacost w którą rolę wcieliła się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones