Recenzja filmu

Upokorzenie (2014)
Barry Levinson
Greta Gerwig
Kyra Sedgwick

Starsi panowie dwaj

Kiedy film robi zamach na tragedię - traci energię, ale łapie wiatr w żagle we wszystkich momentach, gdy porusza się wzdłuż tych rozmazanych granic między komedią a tragedią, ze szczególnym
Rozgrzewka aktorskich mięśni przed wejściem na scenę. Wlokąc się przez labirynt teatralnych korytarzy, Simon mamrocze swoje kwestie i próbuje wejść w rolę, ale zamiast tego – wychodzi z budynku. Charakteryzacja jest udana na tyle, że ochroniarz bierze go za menela i nie chce wpuścić z powrotem do środka. Kreacja ożywa – wydawałoby się, że o to przecież chodzi – ale mechanizm działa w obie strony. Własne życie zaczyna bowiem bezlitośnie przypominać starzejącemu się aktorowi kreację, w dodatku nienajlepszą. Para i talent wyparowały razem z młodością i Simon staje w obliczu niewyobrażalnego – traci umiejętność grania. W desperacji rzuca się ze sceny, ale będzie to kolejny akt nieudanej tragedii, która zyska mu kilka drwin i guzów. Pojawia się jednak szansa na początek nowej przygody. Prowadzona za pośrednictwem Skype'a psychiatryczna terapia zaczyna go wciągać, zapoznana podczas leczenia kobieta próbuje zlecić mu morderstwo męża (na ekranie z bronią wypadał tak przekonująco), a z niespodziewaną wizytą wpada do niego córka starych przyjaciół, która zaczyna go uwodzić, rozbudzając zabójczo niebezpieczny apetyt na życie.

Bohater nie nazywa się Al Pacino, ale oczywiście ciężko uciec przed pokusą czytania filmu w takim kluczu. Po długim okresie, kiedy jego nazwisko było synonimem wielkiego aktora, Pacino niewątpliwie przygasł w latach 90. Przyzwyczaił widzów do tego, że rozświetlał swoją obecnością każdy kadr, w którym się pojawił, tymczasem coraz częściej przytrafiały mu się role obojętne, albo słabe. Przenosił z planu na plan te same maniery, które zrobiły z niego ikonę, ale teraz osuwały go one w autoparodię. Pewnie zresztą nic takiego się nie stało – Pacino był ciągle dobry, ale rzadziej trafiał na dobre filmy, a po drodze może wyczerpała się gdzieś kreacja "wielkiego, demonicznego aktora", do której zdążył przywyknąć.

Simon Axler to także człowiek, który żyje w cieniu swojej dawnej wielkości, zmagając się z nią i próbując dowieść, że gdyby mu zagrali, podskoczyłby jeszcze. Bohater dostaje ostatnią szansę, by o coś zawalczyć i poddać się namiętności, której brak zepchnął go wcześniej ze sceny. Porzuca pozycję znudzonego mędrca i wchodzi w rolę młodego kochanka, z całą towarzyszącą temu śmiesznością, którą Pacino eksploruje bez hamulców i ze sporym wdziękiem. Może zbawienna okazała się partnerska obecność Grety Gerwig w roli młodej, chimerycznej kochanki – aktorki znanej z tytułowej roli w przebojowej "Frances Ha"? "Wielki Pacino" odbija się od jej naturalności, jak od ściany i daje to zaskakująco dobre efekty.

Film wydaje się zresztą zaskakiwać samych twórców, co jest chyba jego największą zaletą. Nazwisko reżysera Barry'ego Levinsona kojarzy się bowiem z dobrze skrojonym kinem o jasnym przesłaniu i wyrazistej formie gatunkowej. A "The Humbling" to opowieść poszukująca swojego kształtu, formalnie zbliżająca się chwilami do młodego amerykańskiego kina niezależnego. Takie indie z festiwalu Sundance, tyle że zrobione przez starców i mówiące o starości, a nie o dylematach 30-latków. Nic dziwnego, skoro główna gwiazda i reżyser mają razem jakieś 150 lat, a scenariusz oparty jest na prozie 80-letniego Philipa Rotha. Ciężar spoczywa nie na precyzyjnym scenariuszu czy nastrojowych zdjęciach, ale na osobowości aktorów, którzy czarują widza i stawiają raczej na interakcje niż wielkie indywidualne kreacje.

Jest też tutaj to charakterystyczne przenikanie się nastrojów, mieszanie tonacji, krążenie między zgrywą a wzruszeniem. Kiedy film robi zamach na tragedię – traci energię, ale łapie wiatr w żagle we wszystkich momentach, gdy porusza się wzdłuż tych rozmazanych granic między komedią a tragedią, ze szczególnym uwzględnieniem wszystkiego, co nie pozwala się jednoznacznie nazwać i znajduje się gdzieś pośrodku.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones