Recenzja filmu

Alex Rider: Misja Stormbreaker (2006)
Marek Robaczewski
Geoffrey Sax
Alex Pettyfer
Mickey Rourke

Tajni agenci na Hogwarcie

Pomysł na to, aby opowiedzieć historię a'la James Bond z nieletnimi bohaterami, nie jest nowy. Wystarczy przypomnieć kolejne części <b>"<a href="http://www.filmweb.pl/Film?id=9721"
Pomysł na to, aby opowiedzieć historię a'la James Bond z nieletnimi bohaterami, nie jest nowy. Wystarczy przypomnieć kolejne części "Małych agentów" Roberta Rodrigueza. "Alex Rider: Misja Stormbreaker" różni się jednak znacząco od serii stworzonej przez autora "Desperado". Po pierwsze, bohater jest tu nieco starszy. Po drugie, i ważniejsze, cała historia jest mocno osadzona w brytyjskich realiach. Dzięki temu film Geoffreya Saxa nie tylko korzysta ze schematów opowieści o agencie 007, ale również je parodiuje. Tytułowy bohater po śmierci swojego wuja dowiaduje się, że jego opiekun wcale nie był nudnym urzędniczyną zatrudnionym w banku, lecz tajnym agentem, który zginął wykonując śmiertelnie niebezpieczną misję. Wywiad chce, aby dokończył ją właśnie Alex. Jako nastolatek podający się za zwycięzcę komputerowego konkursu, chłopak ma szansę zwiedzić laboratorium ekscentrycznego Dariusa Seyle'a (Mickey Rourke). Milioner kreuje się na filantropa i zamierza uruchomić w brytyjskich szkołach sieć złożoną z tajemniczych maszyn o nazwie Stormbreaker. Mają one rzekomo zrewolucjonizować edukację. Wywiad podejrzewa jednak, że bogaczem wcale nie kierują szczytne pobudki... Twórcy filmu czerpią pełnymi garściami ze schematów przygodowego kina akcji. Podają je jednak w wersji złagodzonej, przystosowanej nie tylko dla widowni nastoletniej, ale również "małoletniej". Nie będzie zatem klepania po pośladkach i rojących się od seksualnych podtekstów odzywek. Zresztą nawet dzisiejszy Bond wygłasza je o wiele mniej zdecydowanie, niż w czasach, gdy czarował gejsze gęstym futrem na klatce piersiowej. Nie jest wykluczone, że nadmierna troska o jak najniższą kategorię wiekową okaże się strzałem do własnej bramki. Dorastająca publiczność łatwo może zbyć podobną filmową propozycję jako dziecinadę. Tym bardziej w Polsce, gdzie "Alexa Ridera" opatrzono dubbingiem. Niektórzy widzowie i krytycy zapewne z miejsca zakwalifikują ten tytuł jako propozycję przede wszystkim dla najmłodszych. Tymczasem historia młodziana, który wskakuje w buty wujka służącego Jej Królewskiej Mości, broni się całkiem dobrze. Przede wszystkim dzięki dystansowi, z jakim ją opowiedziano. Mickey Rourke w roli Dariusa Seyle'a to chyba najgorzej ubrany czarny charakter w historii kina. Użyte przez niego środki aktorskie pochodzą z równie odległych parafii, co poszczególne elementy jego garderoby. W tym szaleństwie jest metoda - w efekcie dostajemy zabawny portret nieudacznika, próbującego być geniuszem zbrodni. Świetnie wypadł również Billy Nighy, pamiętny podstarzały rockman z "To właśnie miłość". Jego szef wywiadu sprawia wrażenie, jakby przeniesiono go z kart powieści Dickensa. Srogi i safandułowaty zarazem, przykuwa wzrok w każdej scenie ze swoim udziałem. Autorzy filmu puszczają też oko do malkontentów, którzy zarzucą im odcinanie kuponów od popularności Harry'ego Pottera. "Co to za miejsce? Hogwart?", rzuca z przekąsem Alex podczas pierwszej wizyty w tajnej centrali wywiadu. Na uwagę zasługuje również montaż. Mogłoby się wydawać, że w efektownych widowiskach pomysłowe łączenie klatek powinno być normą. O tym, że często sprawy mają się zupełnie inaczej, przekonują się niejednokrotnie widzowie, którzy wychodzą znudzeni z filmu pełnego wybuchów i pościgów. Film Saxa udowadnia, iż odrobina wysiłku przy łączeniu scen popłaca nawet wówczas, gdy nie służy prowadzeniu wizualnie wysmakowanej gry z widzem, lecz nadaniu czysto rozrywkowemu kinu większej dynamiki. Sam montaż nie czyni jeszcze dobrego filmu, "Alex Rider: Misja Stormbreaker" broni się jednak również dzięki naprawdę dobrym aktorom drugoplanowym oraz całkiem niezłym dialogom. Te ostatnie brzmiałyby zapewne lepiej w wersji oryginalnej, lecz krajowi aktorzy na szczęście dobrze wyczuli prześmiewczą konwencję. Choć polski dubbing z pewnością odbiera filmowi nieco owej specyficznie brytyjskiej aury, to słucha się go bez przykrości.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<a href="http://www.filmweb.pl/Anthony+Horowitz+filmografia,Person,id=78229" class="n">Anthony... czytaj więcej
Przemysław Nowak

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones