Recenzja filmu

Nieulotne (2013)
Jacek Borcuch
Jakub Gierszał
Magdalena Berus

U progu dojrzałości

Kino lubi kooperatywność. Jeśli za mocno zarysowaną fabułą równym krokiem podąża zgrabnie ilustrująca ją muzyka, a ekspresja aktorów wprawnie zwraca otaczający ich entourage, wszystko zdaje się
Kino lubi kooperatywność. Jeśli za mocno zarysowaną fabułą równym krokiem podąża zgrabnie ilustrująca ją muzyka, a ekspresja aktorów wprawnie zwraca otaczający ich entourage, wszystko zdaje się zasklepiać. W "Nieulotne" mechanizm ten zaniemógł już u zarania historii, której pozbawiono ważnych spoiw, mogących związać to, czego nie powiązano w ogóle.

Najnowszy obraz Jacka Borcucha wydaje się być bowiem niczym więcej, jak tylko liryczną pieśnią, piękną – owszem – ale kulawą i niekonsekwentną, odśpiewaną do tego bez akompaniamentu niezbędnych przecież dla formy harf. Rozjarzona imponującymi zdjęciami (słusznie zresztą nagrodzonymi na festiwalu w Sundance), nie zdołała rzucić choćby łuny wątłego światła na snutą nieśpiesznie opowieść, która okazała się bezbarwną, pozbawioną wyrazu sekwencją uparcie nawiązujących do siebie scen, lecz bez istotnego narracyjnego zacięcia. Napoczęty wątek niby to jest kontynuowany, ale tylko przez chwilę, by ostatecznie rozmyć się w obliczu narosłego w międzyczasie problemu. A i ten, nadmuchany wcześniej do rozmiaru monstrualnego balonu, pęka wreszcie, nie pozostawiając po sobie choćby tchnienia głuchego echa. I tak nieulotne ulatuje w zapomnienie.
 
Trudna i pozornie skomplikowana historia dwudziestolatków – Michała (Jakub Gierszał) i Kariny (Magdalena Berus) – jest więc jednowymiarowa. Młodzieńcza miłość, z niechcianą ciążą jako jej oczywistym wręcz rezultatem, nie pozostawia cienia wątpliwości co do ordynarności ich związku. Nieco pieprzu relacjom dwojga zakochanych dodaje zabójstwo (zupełnie notabene bezsensowne), jakiego pewnego razu dopuszcza się chłopak, z tym że wyłącznie nieco, bo kluczowe początkowo dla całej opowieści zdarzenie przeobraża się z czasem w nic więcej, jak tylko plik wspomnień, który koniec końców zupełnie zanika, nie mając większego wpływu na dalszy jej ciąg. Coś, co – zdawałoby się – przeznaczono na fabularny kościec filmu, zostało zdezelowane kolejnymi mistrzowskimi "pociągnięciami" kamery Michała Englerta. Portrety targanego wyrzutami winowajcy skradają raczej artystyczny blask kadrów, niż odzierają go z intymnej, pełnej samotności i wyobcowania walki z własnym sumieniem, podkreślając jedynie ów scenariuszowy ubytek.
 
Ciekawie za to rozłożono akcenty podzielonego na dwa akty obrazu. Na początku bowiem podziwiamy malowniczą, skąpaną w morzu słońca hiszpańską prowincję, gdzie poruszający delikatnie źdźbłami złotego zboża wiatr wzmacnia idylliczną beztroskę bohaterów, by chwilę później przenieść się za nimi do szaroburego, deszczowego Krakowa, stanowiącego alegorię smutku i wewnętrznego cierpienia oraz ciężaru popełnionych pod błękitnym sklepieniem nieba czynów, za które wypadałoby odpokutować (choć Michał, co ciekawe, odpowiedzialności za swój występek nie bierze). Ten swoisty dualizm, zarówno wizualny, jak i kontekstualny, jest jedną z mocniejszych stron nowego dzieła twórcy znakomitego "Wszystko, co kocham".
 
Tych jednak nie ma zbyt wiele. Przeestetyzowanie ubogiej w treść historii uczyniło z "Nieulotne" miłą dla oka, lecz faktycznie niedojrzałą gawędę o dojrzałości właśnie, u progu której wszyscy w pewnym momencie stajemy. Wyniesienie opowieści na iglicę trudów, z którymi trzeba się niejednokrotnie zmierzyć, by ów próg przekroczyć, zdegradowało ostatecznie jej przekaz do taniego, pełnego pozbawionych sugestii niedopowiedzeń banału, mogącego chwycić za gardło chyba tylko rozgorączkowaną młodzież z wakacji na Półwyspie Iberyjskim.
 
 
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jackowi Borcuchowi trzeba przyznać, że kręci naprawdę ładne filmy. Potrafi zrobić dobrze naszym oczom i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones