Recenzja filmu

Ostatni jednorożec (1982)
Arthur Rankin Jr.
Jules Bass
Alan Arkin
Mia Farrow

Z bajkami jest jak z niektórymi ludźmi - z wiekiem wydają się nam milsi

"Ostatni jednorożec" to niezwykła pod wieloma względami opowieść, którą, bez mrugnięcia okiem, można uznać za jedną z najlepszych w swoim gatunku. Głosowa obsada bez problemu uniosłaby niejeden
"Ostatni jednorożec" to niezwykła pod wieloma względami opowieść, którą, bez mrugnięcia okiem, można uznać za jedną z najlepszych w swoim gatunku. Głosowa obsada bez problemu uniosłaby niejeden film "dla dorosłych", styl rysunku jest zdecydowanie inny niż ten serwowany dotychczas, a klimat historii wypełniony jest mieszanką dwutlenku uroku i bryzy tajemniczości. Dzieci, no może poza najmłodszymi, powinny być zachwycone, a i dorośli nie będą się nudzić. Na pewno też żaden z widzów, bez względu na wiek, nie przejdzie obojętnie nad zakończeniem, które jest nadzwyczajnie wzruszające i zapada w pamięć. Główną gwiazdą filmu jest Mia Farrow ("Dziecko Rosemary") użyczająca głosu tytułowej postaci - jednorożcowi, który wyrusza w długą, epicką podróż, by dowiedzieć się, co stało się z jemu podobnymi. Dlaczego zginęli? Stworzony przez Farrow i cały sztab animatorów, na czele z Katsuhisa Yamadą ("Kroniki Wojny na Lodoss"), jednorożec to postać, jaką znamy z legend i podań, a nie cukierkowa, przytulankowa wersja z krainy lalki Barbie. Innym postaciom, choćby okrutnej harpii czy gadającemu szkieletowi, również daleko do słodkich postaci, tak charakterystycznych dla dziecięcego kina. Pomimo to, "Ostatni jednorożec" nie jest filmem, którym straszy się niegrzeczne dzieci. Scenariusz (jednoczesnego) autora baśni, Petera S. Beagle’a jest momentami straszny, chwilami tragiczny, ale dzięki niemu film nabiera kształtu cudownej, łotrzykowskiej przygody. Jednorożec, który wkrótce za kompana bierze sobie Maga Shmendricka, przemierza wspaniałe, różnorodne krainy, by dotrzeć do Króla Haggarda, który zna odpowiedź na dręczące jednorożca pytanie. Przeznaczenie podróży naszych bohaterów wypełnia się w jednej z najpiękniejszych i najbardziej zdumiewających animacji w całym filmie. Schmenrick mówi głosem Alana Arkina (którego starsi widzowie pamiętają ze świetnego filmu "Popi"), a Haggard - Christophera Lee (kardynał Wyszyński z "Jana Pawła II"). Reszta obsady to również plejada gwiazd: Jeff Bridges, Angela Lansbury, czy Tammy Grimes to nazwiska, które zna każdy miłośnik bajkowego (i nie tylko) świata kina. Muzyka Jimmy'ego Webba jest doskonałym, soczystym akompaniamentem dla biegu wydarzeń, a reżyserowie Arthur Rankin Jr. i Jules Bass, prowadzą nas przez film, jak pędzlem po płótnie - bez wysiłku, ale za to z jakim efektem! Po stokroć zachęcam do oglądania!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones