Recenzja filmu

Halloween: Powrót (2002)
Rick Rosenthal
Bianca Kajlich
Busta Rhymes

Zabili go i uciekł

Zrealizowany w 1978 r. za jedyne 300 tys. dolarów horror <b><a href="aa=6009,fbinfo.xml" class="text">"Halloween"</a></b> w reżyserii <a href="aa=19,lkportret.xml" class="text">Johna
Zrealizowany w 1978 r. za jedyne 300 tys. dolarów horror "Halloween" w reżyserii Johna Carpentera okazał się jednym z najbardziej przebojowych filmów w historii gatunku i z miejsca zaowocował serią kontynuacji oraz naśladownictw. Dziś imię Michaela Myersa - bohatera cyklu, wymienianie jest przez fanów filmów grozy jednym tchem obok takich postaci jak Freddy Krueger ("Koszmar z ulicy wiązów"), czy Jason Voorhes ("Piątek trzynastego"). Teraz na nasze ekrany trafia 8 już część serii, której realizacji podjął się Rick Rosenthal - uznany reżyser telewizyjny, który za kamerą zadebiutował w roku 1981 obrazem "Halloween II" - kontynuacją dzieła Carpentera. Akcja "Halloween: Resurrection" rozgrywa się współcześnie. Grupa studentów decyduje się wziąć udział w "Dangertainment", transmitowanym za pomocą internetu reality show, którego uczestnicy mają za zadanie spędzić noc w domu należącym niegdyś do rodziny Michaela Myersa i gdzie zabójca dokonał w wieku 6. lat swojego pierwszego morderstwa. Oczywiście, jak się łatwo domyśleć, wkrótce po rozpoczęciu programu okazuje się, że dom nie jest opuszczony, a jego gospodarzem jest cały czas Michael Myers, który postanawia pobyć się nieproszonych gości... Muszę przyznać, że "Halloween: Resurrection" mile mnie rozczarował. Zasiadając do projekcji oczekiwałem jakiegoś strasznego knota, a tymczasem obejrzałem zupełnie przyzwoity horror zrealizowany zgodnie z recepturą wypracowaną we wcześniejszych częściach serii. Myers pojawia się zatem tuż za plecami swoich ofiar, wielokrotnie widzimy go ukrywającego się w ciemnych częściach pokoju, a zakończenie filmu nie zaskoczy chyba już nikogo. Ci, którzy serię znają, poczują się jak w domu. Szkoda jedynie, że twórcy "Halloween: Resurrection" nie wykorzystali do końca potencjału jaki drzemie w samym pomyśle. Pierwszy "Halloween" podbił serca widzów nie tylko niesamowitym, przerażającym klimatem, ale także niezłym scenariuszem, w którym znalazło się mnóstwo odwołań do innych filmów, a ich odkrywanie samo w sobie stanowiło niezłą rozrywkę. I tak bohater grany przez Donalda Pleasance'a otrzymał imię i nazwisko po jednej z postaci pojawiającej się w "Psychozie" Hitchcocka, miejscowy szeryf został nazwany na cześć Leigh Bracketta, scenarzysty współpracującego z Howardem Hawksem, którego "The Thing" pojawia się w filmie, natomiast główny motyw muzyczny horroru inspirowany był muzyką z głośnego "Suspiria", włoskiego mistrza kina grozy Dario Argento. Takich smaczków nie znajdziemy niestety w "Halloween: Resurrection", ale chyba nikt nie oczekiwał, że 8. już część filmu okaże się lepsza od pierwszej. "Halloween: Resurrection" to film adresowany głównie do miłośników serii. Pozostałych, którzy z Michaelem Myersem jeszcze się nie spotkali, zachęcam do obejrzenia pierwszej i najlepszej części cyklu. Jeśli przypadnie Wam do gustu sięgnijcie po kolejne.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Michael Myers to jeden z najbardziej znanych psychopatycznych morderców w historii kina. Pojawił się on... czytaj więcej
Wydawać by się mogło, że finał "H20" definitywnie pogrzebał Michaela Myersa i seria wreszcie może pójść... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones