Recenzja filmu

Śnieżne psy (2002)
Waldemar Modestowicz
Brian Levant
Cuba Gooding Jr.
James Coburn

Przystanek Alaska

Wytwórnia Walta Disneya to główny producent animowanych bajek i obrazów z cyklu kina familijnego. Wiele z nich to prawdziwe kasowe sukcesy i kultowe już produkcje, mające swoich wielbicieli w
Wytwórnia Walta Disneya to główny producent animowanych bajek i obrazów z cyklu kina familijnego. Wiele z nich to prawdziwe kasowe sukcesy i kultowe już produkcje, mające swoich wielbicieli w każdym kolejnym pokoleniu. Jednak zdarzają się w studio produkcje także mniej udane. Do nich z pewnością należą "Śnieżne psy". Ted Brooks, wzięty dentysta i właściciel sieci stomatologicznych gabinetów w Miami, pewnego dnia dowiaduje się, że odziedziczył spadek na odległej Alasce. Chcąc nie chcąc zakupuje więc ekwipunek, którym nie pogardziłby nasz rodak Kamiński wybierając się na Biegun Północny, i wyrusza na odczytanie testamentu zmarłej, pozornie obcej mu kobiety. Na miejscu okazuje się, że najcenniejszą rzeczą, jaka przypadła mu w spadku jest... zaprzęg psów husky. Ted nie ma pojęcia nie tylko o tym jak powozić zaprzęgiem, ale nawet o tym, jak opiekować się psami, co oczywiście jest pretekstem do wielu gagów związanych z okiełznaniem niesfornych zwierząt. Ale nie tylko psy są przeciwnikami naszego bohatera. Okazuje się nim także niejaki Jack Grzmot, surowy człowiek gór, mistrz snieżnych wyścigów. Ted musi się uporać zarówno z nim, jak i z własnymi słabościami i przyzwyczajeniami mieszczucha rodem z ciepłej Florydy. Film opiera się na ogranym już wielokrotnie schemacie: zupełnie obcy człowiek przybywa do małego miasteczka, w którym na pierwszy rzut oka mieszkają sami ekscentrycy i dziwacy. Jednak szybko okazuje się, że można tam zawiązać prawdziwe przyjaźnie, może nawet znaleźć miłość swojego życia i skutkiem tego wszystkiego zmienić się nie do poznania. Obsada filmu została starannie dobrana. Cuba Gooding Jr ma wszystkie cechy wygodnego mieszczucha a zarazem upór godny prawdziwego mężczyzny, by sprawdzić się w roli Teda. Miło było zobaczyć na ekranie długo nie widzianego Jamesa Coburna w roli Jacka Grzmota. Już same jego groźne spojrzenie budzi respekt, nic więc dziwnego, że i jego bohater ma posłuch w całym miasteczku. Szkoda więc, że film miał tak okropny dubbing. Obraz adresowany jest wprawdzie do dzieci, jednak warto było pomysleć także o tym, że towarzyszyć im będą rodzice, którym ciężko będzie znieść przez ponad godzinę denerwujący (bez obrazy) głos Tomasza Kozłowicza. Jedynym właściwie atutem jest zwierzęca obsada filmu. Pieski są naprawdę sympatyczne i mają, jak się okazuje, swoje własne zdanie i poczucie humoru. W przemyśle filmowym mówi się często: "obyś nigdy nie pracował z dziećmi ani ze zwierzętami". Tym razem jednak to zwierzaki zadecydowały o tym, że film w ogóle da się oglądać. Ogólnie - nie polecam, mimo iż mam wielki sentyment zarówno do dystrybutora filmu jak i talentu Cuby Gooding Jr. Jest jednak szansa, że dzieciom, szczególnie tym kochającym czworonogi, film się jednak spodoba.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones