Recenzja filmu

Źle się dzieje w El Royale (2018)
Drew Goddard
Jeff Bridges
Cynthia Erivo

Spotkania podwyższonego ryzyka

Umiejscowienie całej opowieści w realiach lat sześćdziesiątych bezsprzecznie działa na korzyść tytułu, gdyż przewijające się w tle kluczowych zdarzeń morderstwa dokonane przez szajkę Charlesa
Zawsze sądziłem, że wyrazem sukcesu par excellence twórców filmu nie są wcale oszałamiające wyniki sprzedaży biletów, setki milionów dolarów, które dany tytuł przynosi czy nawet wysyp rozmaitych nagród oraz związany z tym chwilowy rozgłos. Według mnie prawdziwy wieniec laurowy powinien zdobić skronie tych luminarzy X Muzy, którzy wykreowali dzieło zapisujące się w pamięci widza na lata, nienależące jednak do szeregu co najwyżej dobrych filmideł, ładowanych przez przeciętnego odbiorcę do magazynu niepamięci. Wspomnienia po takowych twórczych płodach stopniowo się zacierają i lista zdobytych statuetek przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Najnowszy film Drew Goddarda, czyli "Źle się dzieje w El Royale", stanowi przypadek nader osobliwy, ponieważ oscyluje między dwoma wzmiankowanymi powyżej obozami kinowych tytułów, wobec czego trudno przypisać go z miejsca do któregokolwiek z nich. Po seansie miałem istny magiel odczuć co do omawianego tu dzieła, jednak postaram się jak najklarowniej zaserwować rezultaty mych przemyśleń, ukazując specyficzny charakter dzieła autora "Domu w głębi lasu".

Rzecz dzieje się w tytułowym El Royale, hotelu położonym na granicy dwóch stanów, do którego przybywa grono cokolwiek podejrzanych person. Ich przypadkowe spotkanie w niedługim czasie staje się przyczynkiem lawiny kompletnie niespodziewanych oraz tragicznych zdarzeń. Zbytnie pogrążanie się przeze mnie w prezentację fabuły filmu mogłoby do szczętu zepsuć wam zabawę, toteż, by nie być posądzonym o haniebne szermowanie spoilerami, zakończę opis historii na tym etapie, a skoncentruję się na innych, o niebo istotniejszych kwestiach. Bez wątpienia scenariusz, a także wykoncypowane w umysłach twórców postacie, to największe atuty dzieła. Opowieść jest wielowątkowa, pełna niuansów, natomiast losy ekscentrycznych indywiduów pięknie się ze sobą splatają, niejednokrotnie zaskakując widza i intrygując na tyle, ażeby znużenie nie dopadło nas zbyt prędko. Pajęczyna  spotykających bohaterów wypadków oraz retrospekcji została utkana ze sporym pietyzmem oraz swadą, tak, że scenariusz momentami ociera się o perfekcję. Co prawda historia rozwija się tutaj dosyć niespiesznie, z początku nie dając poważniejszych nadziei na filmową ucztę czy szczególnie frapujące widowisko, lecz kiedy coraz dogłębniej zaznajamiamy się z przeszłością postaci, jak również ich motywacjami, najnowsze dziecko Drew Goddarda zaczyna jawić się jako twór nie tak szablonowy, jak można by po pierwszej partii filmu przypuszczać. Umiejscowienie całej opowieści w realiach lat sześćdziesiątych bezsprzecznie działa na korzyść tytułu, gdyż przewijające się w tle kluczowych zdarzeń morderstwa dokonane przez szajkę Charlesa Mansona, specyficzna atmosfera początków Ery Wodnika oraz motyw rasowej dyskryminacji znacząco wzbogacają główną intrygę. Pokusiłbym się o konkluzję, że twórcom udało się całkiem zręcznie przedstawić klimat obfitującej w podniosłe wydarzenia dekady. Tyle o fabule, przejdę teraz do kolejnego, równie ważkiego tematu, a więc sylwetek bohaterów. 

Jak już wspominałem, poznajemy ich praktycznie do ostatnich minut filmu, a kolejne, krwawe lub gorszące wyimki z burzliwej przeszłości są wyciągane na jaw stopniowo, natomiast waga owych minionych doświadczeń została w przemyślany sposób dostosowana do momentów, w których się o nich dowiadujemy, co przyczynia się do tego, iż opowieść niemalże do końca trzyma w odpowiednim napięciu. W "Źle się dzieje w El Royale" mamy do czynienia z galerią interesująco zarysowanych postaci, które, z jednym wyjątkiem, należą do zupełnie różnych biegunów pod względem przynależności etnicznej, profesji i ścieżek, jakimi postanowiły bieżyć przez ten padół łez. Nadmieńmy, ścieżek często kolidujących z literą prawa, z czego, rzecz jasna, wynikają rozmaite perypetie czyniące  ten kalejdoskop osobowości z biegiem czasu coraz bardziej godnym uwagi. Spośród nakreślonych w dziele Goddarda charakterów najciekawsze są moim zdaniem Emily, ojciec Daniel oraz czarnoskóra Darlene. Ta pierwsza, grana cokolwiek udatnie (wbrew mym obawom) przez Dakotę Johnson, usiłuje za wszelką cenę ochronić młodszą siostrę przed demonami, naznaczonej przemocą, przeszłości. Te zaś w każdej chwili mogą ponownie zamienić życie rodzeństwa w koszmar. Postać sługi bożego, ojca Daniela to z kolei przykład na to, iż sutanna i maniera gorliwego rycerza Chrystusa potrafią stanowić jedynie fasadę, za którą skrywają się skomplikowane, nierzadko kompromitujące epizody z własnej biografii. Ostatni członek mojego tercetu, Daniele, to pragnąca osiągnąć sukces w świecie muzyki, utalentowana wokalnie kobieta, której kolor skóry oraz kiepska sytuacja finansowa non stop skutecznie utrudniają podążanie ku wymarzonemu celowi. Ci bohaterowie zostali w moim przekonaniu ukazani wiarygodnie, a zagmatwane koleje ich losów wpisują się idealnie w typowe dla lat 60. wydarzenia, dominujące wówczas poglądy rasowe, a także atmosferę kontestacji oraz swoistego przesilenia.

Wyróżnienie tu owej trójki nie oznacza wcale, że reszta bohaterów to wionące sztampą, słabo zarysowane indywidua bez najmniejszego wkładu w rozwój wypadków. Nie wolno zapomnieć o enigmatycznym, śmiertelnie niebezpiecznym Billu Lee, charyzmatycznym zbrodniarzu, którego przybycie do El Royale wisi niczym miecz Damoklesa nad Emily i jej siostrą. Przy okazji, Chris Hemsworth w roli schwarzcharakteru  to naprawdę nietuzinkowy widok. Aktor, nadający się w mojej świadomości wyłącznie do wskakiwania w skórę tryskających testosteronem, muskularnych efebów o ultraszlachetnych pobudkach, o dziwo względnie sprawnie odnajduje się na pozycji antagonisty. Choć pod względem  warsztatu zaangażowanych gwiazd widzowie raczej nie powinni mieć powodów do utyskiwań, to jednak nie ulega wątpliwości, że nikt z obsady nie stworzył wyjątkowo genialnych kreacji, wartych odnotowania w historii kinematografii. Dzieło Drew Goddarda oferuje po prostu kilka przykładów solidnie wykonanych ról i w zasadzie nic ponad to, jeśli chodzi o poziom aktorskich zdolności. Chociaż "Źle się dzieje w El Royale" ma niejeden mocny atut ze świetnym scenariuszem na czele, to mam nieodparte wrażenie, iż twórcy dążyli do obdarzenia miłośników kina znacznie ambitniejszym, olśniewającym tworem, który  w efekcie finalnym okazuje się  bardzo rzetelnie zrealizowanym tytułem, nie mogącym jednakże aspirować do miana prawdziwego fenomenu w królestwie X Muzy. Dobrze wyczuwalne są tu inspiracje twórczymi płodami braci Coen oraz Tarantino, ale według mnie, tytułowi brakuje indywidualnego charakteru, pewnego rodzaju ikry, które pozwoliłyby na uwolnienie go z korowodu podobnych mu, porządnie uformowanych dzieł, niemających mimo wszystko dostatecznie dużo odwagi, by dostać się do panteonu niepodważalnych arcydzieł, wspominanych przez dziesięciolecia. Bardzo trudno wystawić tej  produkcji jednoznaczną notę, ponieważ teoretycznie widz nie ma żadnych powodów do niezadowolenia, atoli z drugiej strony mam uczucie niedosytu, tak jakby spory potencjał tkwiący w samym miejscu akcji i ulokowaniu historii w nurcie tak frapujących wydarzeń nie został całkowicie wykorzystany.

Nie da się ukryć, że część osób wiążących z najnowszym filmem Goddarda duże nadzieje będzie miała pewne obiekcje, lecz "Źle się dzieje w El Royale" z pewnością zasługuje na uwagę z powodu misternie skonstruowanej intrygi z paroma wybornymi zwrotami akcji. Natomiast niebanalne historie bohaterów stanowią dodatkowy argument za tym, ażeby nie przechodzić obok tego dzieła obojętnie. Nawet jeżeli po obejrzeniu napisów końcowych wasze wrażenia zmąci potężny dysonans, to i tak pamiętajmy, że otrzymaliśmy zrealizowany w interesujący sposób thriller w doborowej, bądź co bądź, obsadzie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Drew Goddard w ciekawy sposób walczy o swoje miejsce w Hollywood. Z jednej strony nie ma najmniejszych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones