Recenzja filmu

Błękitny anioł (1930)
Josef von Sternberg
Marlene Dietrich
Emil Jannings

Upadły anioł

Kiedy w 1927 ukazał się w kinach w USA pierwszy film dźwiękowy, było wiadome, że to tylko kwestia czasu, aż najnowsze odkrycie zawita na salony europejskie. Wbrew opiniom poważanych ówcześnie
Immanuel Rath (Emil Jannings) jest poważanym nauczycielem języka angielskiego w pobliskim gimnazjum. Jego tytuł profesora budzi respekt w całej pobliskiej okolicy, a uczniowie wiedzą, że ich wybryki zawsze skończą się surową karą. Kiedy Immanuel natrafia u jednego z nich na powabne zdjęcie aktorki kabaretowej, postanawia udać się do niej i skarcić ją za deprawowanie młodzieży. Wizyta w klubie "Błękitny anioł" na zawsze zmienia bohatera, który ulega urokowi kobiety...


W filmie Josefa von Sternberga wyraźnie widać wpływy chylącego się już ku końcowi ekspresjonizmu - gra świateł i cieni, specyficzna sceneria czy same postaci, wokół których panuje niepokojąca aura. Atmosfera obrazu jest niczym preludium do mającej nawiedzić Niemców epoki nazizmu. Szał i upadek społeczeństwa najlepiej przedstawia scena, podczas której profesor zostaje na scenie wtrącony w specyficzny trans. Bohater wydaje z siebie niepokojące dźwięki, biega po sali i kompletnie nad sobą nie panuje - staje się niewolnikiem rozerotyzowanej szansonistki o pseudonimie "Lola Lola". A ta, jakby na swoje usprawiedliwienie, śpiewa w swoim znanym numerze, że adoratorzy sami się w niej zakochują, schlebiają jej, skaczą za nią w płomienie - a ona nie może z tym nic zrobić. 

Nie sposób w recenzji tego filmu nie wspomnieć o roli 29-letniej Marlene Dietrich, dla której Der Blaue Engel stało się furtką do kariery. Jej występ ma wszystko, czego potrzebuje femme fatale - wdzięk, zmysłowość, otwarty erotyzm, zdolność do manipulacji, a jednocześnie skrywana niewinność. Postać, którą kreuje aktorka, staje się obiektem pożądania nie tylko profesora Immanuela, ale również widza, zafrapowanego jej ponętnym ciałem. Było to z pewnością coś niespotykanego w międzywojnie, ale działało to tylko na plus dla Dietrich, która swoją namiętnością elektryzowała mężczyzn jeszcze przez długie lata. 



Z kolei Emil Jannings, który swoje największe triumfy święcił z F.W. Murnauem za kamerą (warto wspomnieć o roli tytułowej w Portierze z hotelu Atlantic czy w Fauście), daje występ po prostu genialny. Wie, kiedy postać ma być wyważona, poważna, a kiedy powinna się otworzyć i zmienia swoją fizjonomię. Z jego roli emanuje wewnętrzny smutek, depresja, prawdopodobnie kryzys wieku średniego. Wspominany wcześniej "wybuch" profesora na scenie został przez Janningsa zainscenizowany w sposób osobliwie obłędny - dzięki aktorowi jesteśmy w stanie uwierzyć w tę kuriozalną sytuację, która w pigułce pokazuje upadek głównego bohatera. Ponadto, Emil Jannigs, przywykły do ról w filmach niemych, całkiem dobrze radzi sobie z dźwiękiem, choć jest to jeden z ostatnich jego znanych występów. Wkręcony w kino narodowosocjalistyczne, zostanie zapomniany przez światową widownię. Reszta obsady dopełnia tylko obrazu zdeprawowanego społeczeństwa, które odwraca się od profesora Ratha.

Dźwięk, przodująca dystynkcja filmu, zostaje tu ciekawiej wykorzystany niż np. w "Śpiewaku jazzbandu". W tym drugim mamy oczywiście do czynienia z wpływami kina amerykańskiego lat 20., ale nie chodzi tu o różnice nurtowe z ekspresjonizmem. Dźwięk służy budowaniu napięcia (widownia kabaretu), oddania atmosfery otoczenia (szkoła), charakteryzacji bohaterów (tonacja dialogów, barwa głosu, sposób mówienia). Głośne oklaski mogą być tak przytłaczające jak cisza, która po rewolucji dźwiękowej zyskała całkiem nowe znaczenie. Sternberg położył istotny nacisk na każdą partię filmu i sprawił, że obraz stanowi idealne połączenie elementów niemieckiego ekspresjonizmu - m.in. dekadencji - z przełomem dźwiękowym. Powstałe w ten sposób arcydzieło tworzy filmowy archetyp femme fatale, pokazuje rozkład społeczeństwa wobec widma faszyzmu i upadek jednego człowieka wobec uroków kobiety.



"Błękitny anioł" stanowił próbę dla filmowców całej Europy. To, co udało się osiągnąć Sternbergowi, przeszło oczekiwania największych sceptyków. Film pokazał niezbadane jeszcze możliwości dźwięku, a sam został naprawdę dobrą produkcją, podejmującą ważne dla społeczeństwa tematy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Postać kobiety wampa obecna była w kinie niemal od samego początku, a konkretnie od chwili, gdy... czytaj więcej
Jak ocenić dzieło klasyczne? Zadanie wydaje się o tyle trudne, że wiele pokoleń widzów – zarówno znawców,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones