Recenzja filmu

Była sobie dziewczyna (2009)
Lone Scherfig
Carey Mulligan
Peter Sarsgaard

Wykształcenie, cenna rzecz

Wykształcenie to ważna sprawa, także w życiu 16-latki zamieszkującej szary Londyn lat 60. Jenny (nominowana do Oscara Carey Mulligan) poznaje znacznie starszego od siebie Davida (Peter
Film Lone Scherfig to nie jest opowieść o Kopciuszku, tudzież nie mamy tutaj do czynienia ze straszeniem grzecznych dziewczynek konsekwencjami przystawania z dużo starszym facetem, którego doświadczenie tak bardzo imponuje "zielonym" w pewnych kwestiach nowicjuszkom. Jest w tym filmie coś klasycznego, nie jest to historia nowa, a raczej stara jak świat. Od zarania dziejów mamy na kuli ziemskiej i naiwne kobietki, i gotowych schrupać je przy pierwszej nadarzającej się okazji łowców cnót. Jenny nie jest jednak typową, naiwną dziewczyną. Ma intelekt, jest ładna i potrafi wydedukować, ile jest dwa plus dwa, aż do miejsca po przecinku. O sytuacji takiej jak ta, w której się znalazła słyszała na pewno niejednokrotnie. "Ucz się na cudzych błędach". Żadna lekcja spadania nie uczy jednak tyle, co własnoręcznie zbite cztery litery.

Bohaterowie filmu Scherfig nie są plastikowymi postaciami z bajki. Daleko im do ideałów. Jenny nosi wszelkie znamiona domorosłej intelektualistki, która jednak potrafi być na tyle niegrzeczna, by powiedzieć swojej dyrektorce, co myśli. Jest w niej naturalna ciekawość mężczyzny, w którego nie jest przecież zapatrzona bezwarunkowo, ani też ślepo zakochana. Jenny nie zamierza jednak zadowalać się imitacją życia, dlatego przymyka oczy na wiele spraw, które przeciętnego, uczciwego zjadacza chleba po prostu ukłułyby w oczy. Czegóż jednak można oczekiwać od faceta takiego jak David, skoro nawet rodzice Jenny tak łatwo powierzają mu swoją pociechę. A trudno jest zakładać, że na pewnym etapie jest to znajomość platoniczna.
Mamy więc mnóstwo kompromisów moralnych, które jednak są wpisane w życie.

Bohaterowie filmu "Była sobie dziewczyna" popełniają błędy oraz godzą się na to, co nie do końca moralne, chociaż nie są już przecież dziećmi. W ten sposób odbierają starannie nabytą "edukację" - termin ukryty w oryginalnym tytule tego filmu.
Carey Mulligan gra w sposób świeży, jest skrojona na miarę inteligentnej i urodziwej dziewczyny, która jednocześnie nosi na sobie znamiona zwykłości. Peter Sarsgaard ma w sobie urok złego chłopca i to z pewnością świetnie pasuje do tej roli. Bardzo ciekawe role przypadły w udziale aktorom drugiego planu. Rosamund Pike jest uroczo głupiutka, a Dominic Cooper wiarygodnie bezczelny. Warto też wspomnieć o Alfredzie Molinie, którego postać tak świetnie oddaje relatywizm moralny.

Kilka chwil z Davidem mogło dać Jenny więcej, niż choćby doktorat na Oksfordzie. Cóż, nie trzeba rezygnować ani z lekcji pokory, ani literatury angielskiej. Można to przecież tak zgrabnie połączyć. I wyciągnąć dobre wnioski.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"A ty jaką szkołę skończyłeś?" – zapyta Jenny Davida pod koniec ich pierwszego spotkania. To, co usłyszy... czytaj więcej
Gdy jesteśmy młodzi, żądni wiedzy, zwiedzania świata, poznawania nowych ludzi musimy uczyć się, pracować,... czytaj więcej
"Była sobie dziewczyna" zaczyna się banalnie, wręcz pretensjonalnie. Ona (Carey Mulligan) - młoda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones