Kłamstwo dozwolone

Paolo Genovese zaprasza na sens "na naszą odpowiedzialność". Po obejrzeniu tego, co włoski reżyser nam zaserwował, możemy ograniczyć zaufanie do naszych bliskich, co więcej, sami możemy je
Paolo Genovese zaprasza na sens "na naszą odpowiedzialność". Po obejrzeniu tego, co włoski reżyser nam zaserwował, możemy ograniczyć zaufanie do naszych bliskich, co więcej, sami możemy je utracić w ich oczach. Reżyser nie chce jedynie obnażyć naszej ludzkiej grzesznej natury, ale i być może postawić własną tezę co do wszechobecnego kłamstwa. Czy aby na pewno fałsz nie ma dla nas zbawiennych skutków? Czy aby ukrywanie rzeczywistości nie ratuje nas przed własnym sumieniem?
Akcja komediodramatu "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" rozpoczyna się w domu Evy i Rocco i tam pozostanie do końca. Oto bowiem starzy przyjaciele, wraz z małżonkami, znający się już od lat szkolnych spotykają się na typowej kolacji przy winie i włoskich makaronach. Sielanka i rutyna zostaje jednak zburzona przez rządną wrażeń, a być może czegoś więcej, żonę jednego z członków spotkania. Proponuje ona grę, która niespodziewanie zburzy stabilne i poukładane relacje między nimi.

Genovese od początku prowadzi akcję płynnie i stopniowo przechodzi od przyjemnej komedii o naszych przywarach do bomby jaka ma eksplodować w kulminacyjnym momencie, Reżyser nie pozwala nam się nudzić ani przez chwilę, bowiem przechodzimy od jednego drobnego pytania o codzienne sprawy, aż do coraz konkretniejszych i bardziej drażliwych tematów. Wyraźnie widać, iż w tych przedstawionych nam przyjaźniach jest spora nuta goryczy, a nawet wzajemnych pretensji. Wydaje się, że kwestią czasu jest, kiedy ujrzą one światło dzienne.

Postacie są zarysowane krótko, ale treściwie. Można się doszukiwać drobnych schematów w ich ukazaniu, ale nie drażnią one ani nie wpływają na autentyczność przedstawionej historii. O grę aktorską ciężko się czepiać, tym bardziej iż każdy z aktorów prezentuje nam linijki zgrabnych dialogów okraszonych pięknym włoskim językiem. Reżyser równo rozkłada akcenty, nie zaniedbuje postaci, próżno szukać jednego głównego bohatera. 

Mam nieodparte wrażenie, pomimo zadowolenia, jakie mi towarzyszyło w trakcie i na koniec sensu, że autor scenariusza stracił lekko pomysł na zaskoczenie widzów w kulminacyjnych momentach akcji. Końcowe fragmenty, choć nadal na poziomie, wpadają w lekki banał i ocierają się o truizmy. Mimo tego główny morał płynący z filmu nie został zachwiany i nie jest on ani trochę naiwny. Tym bardziej że reżyser zastosował na końcu manewr znany z głośnego i wszech obecnie kochanego "La La Land", a mianowicie przedstawił nam sytuację ,"co by było gdyby". Ów manewr zgrabnie podsumowuje film i domyka go ładną klamrą.

"Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" stawia pytania, ale ciężko doszukiwać się na nie odpowiedzi w samym filmie. Ów obraz pozostawia nas z bagażem myśli i kwestionuje prawdę, jako element oczyszczający i  jedyny właściwy. Choć ciężko się tego spodziewać na początku, to dzieło Genovese pozostawia nas z bolesnym i przykrym obrazem człowieka, a co gorsza nie wskazuje drogi do naprawy dla naszego gatunku.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Choć fabuła przypomina "Sierpień w Hrabstwie Osage", scenarzyści wspięli się na wyżyny swoich możliwości,... czytaj więcej
Jeśli większa część filmu obsadzona jest w jednej lokacji, to dużym wyzwaniem dla twórców staje się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones