Recenzja filmu

Halloween - 20 lat później (1998)
Steve Miner
Jamie Lee Curtis
Adam Arkin

Pierwszy restart

"Halloween - 20 lat później" jest już siódmą odsłoną słynnej serii. Film ten można też nazwać jej pierwszym restartem. Kontynuuje bowiem historię z "Halloween 2", pomijając wydarzenia z części
"Halloween - 20 lat później" jest już siódmą odsłoną słynnej serii. Film ten można też nazwać jej pierwszym restartem. Kontynuuje bowiem historię z "Halloween 2", pomijając wydarzenia z części czwartej, piątej i szóstej. Fabuła poprowadzona jest w taki sposób, że wymienione przed chwilą kontynuacje uznano za niebyłe i przedstawione w nich historie nigdy nie miały miejsca. Minęło 20 lat od tragicznych wydarzeń w Haddonfield. Laurie Strode jest obecnie nauczycielką i dyrektorką szkoły, ma też siedemnastoletniego syna. Mimo upływu lat wciąż prześladują ja wspomnienia krwawej masakry. Z tego względu zmieniła nazwisko, upozorowała nawet własną śmierć. Tymczasem zbliża się Halloween. Mimo wszystkich starań Laurie, Michael Myers powraca i odnajduje swą niedoszłą ofiarę... Tym razem reżyserią zajął się Steve Miner, czyli człowiek wiedzący, jak zrobić porządny horror. Spod jego ręki wyszły bowiem "Piątek trzynastego II" i "Piątek trzynastego III". Oba obrazy były bardzo dobre, osobiście uważam je za najlepsze z cyklu o Jasonie. Tak więc można było liczyć na naprawdę dobrą kontynuację dzieła Carpentera. Miner nie zawiódł. Jego "Halloween" to dobra kontynuacja, jednak nie tak wybitna jak w "Piątku". "H20" skupia się głównie na budowaniu klimatu grozy. Posępną atmosferę tworzą przygotowania do zbliżającego się święta Halloween oraz wspomnienia głównej bohaterki. Również Michael w kilku scenach zachowuje się podobnie jak w pierwowzorze Johna Carpentera. Stoi z boku i obserwuje, niekoniecznie rzuca się od razu do ataku. Wszystkie te zabiegi zdają egzamin i wciągają w przedstawianą historię. Aktorstwo i muzyka też są bardzo dobre. Przede wszystkim w głównej roli możemy znów oglądać Jamie Lee Curtis. Mimo upływu lat, nic nie straciła ze swej formy. Zagrała, podobnie jak w dwóch oryginalnych częściach, bezbłędnie i niezwykle przekonująco. Poza tym na uwagę zasługuje subtelne puszczanie oka w kierunku fanów. Mamy więc powrót Nancy Stephens, która też grała w pierwszych częściach. Na podobny zabieg z jej udziałem zdecydowano się też później w "Halloween: Resurrection". Tradycją serii jest bardzo dobra muzyka. Nie inaczej jest w tej części. Wspomniany już wcześniej ciężki klimat budowany jest także przez ten element. Na pochwałę zasługuje też zakończenie. Finalna scena naprawdę robi wrażenie. Gdyby na tym obrazie zdecydowano się zakończyć serię, końcówka byłaby w pewnym sensie sentymentalnym uwieńczeniem historii. Jednak nawet pomimo faktu powstania kontynuacji i tak zasługuje ona na uznanie. Naprawdę potrafi zapaść w pamięć. "Halloween - 20 lat później" ma jednak poważne uchybienie. Wspomniana atmosfera grozy szybko zostaje utracona. Od momentu ataku Myersa na szkołę, ten klimatyczny epizod zmienia się w typowy slasher. Chwilami wręcz myślałem, że zaraz zostanie zmieniony morderca i zamiast Michaela, ujrzę Jasona. Mimo tego zatracenia początkowego klimatu, obraz Minera to solidna kontynuacja. Fani Myersa powinni być zadowoleni. Szkoda jednak, że nie powstał tak udany sequel jak wspomniane wyżej druga i trzecia część "Piątku trzynastego". Niestety Miner dowiódł, nawet w tym filmie, że seria o Jasonie bardziej mu odpowiada. Niemniej recenzowany film uważam za dobry. Niestety tylko dobry, bo mógł wyjść znacznie lepiej.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy seria "Halloween" niebezpiecznie zmierzała w opary absurdu, a podupadający w latach 90-tych slasher... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones