Recenzja wyd. DVD filmu

Ichi zabójca (2001)
Takashi Miike
Tadanobu Asano
Susumu Terajima

Kwiat ciała i krwi, czyli ostry film zaangażowany

Ważnym aspektem czyniącym współczesne kino grozy Kraju Kwitnącej Wiśni tak intrygującym, jest z całą pewnością operowanie estetycznymi skrajnościami. Z jednej strony prym wiodą utrzymane w
Ważnym aspektem czyniącym współczesne kino grozy Kraju Kwitnącej Wiśni tak intrygującym, jest z całą pewnością operowanie estetycznymi skrajnościami. Z jednej strony prym wiodą utrzymane w poetyckiej stylistyce, nastrojowe filmy o duchach, jak np. "Klątwa Ju-on" Shimizu czy "The Ring - Krąg" Nakaty, wyprowadzone niejako z tradycji "Kwaidana" Kobayashiego. Po drugiej stronie możemy postawić natomiast przepełnione przemocą, drastyczne i krwawe splattery z "Battle Royale" Kinjiego Fukasaku na czele. Jednym z niewielu twórców, którzy próbowali swych sił, tworząc filmy w ramach obu tych nurtów, jest Takashi Miike, a dziełem najlepiej manifestującym mocno eklektyczny charakter jego reżyserskiego dorobku na polu kina grozy jest "Gra wstępna" z 1999 roku. W niniejszej recenzji chciałbym jednak przyjrzeć się o 2 lata młodszemu, najbardziej rozpoznawanemu z "ekstremalnych" dzieł Miike, a mianowicie "Ichiemu zabójcy". Filmowi będącemu jednocześnie festiwalem bluźnierstwa, bestialstwa i krwawego degradowania ludzkiego ciała na wszystkie możliwe sposoby. Chytrym pastiszem japońskiego torture porn, filmów Ishiiego i Makiguchiego ("Shogun's joy of torture", "Shogun's sadism"). Wreszcie fascynującą makabreską i głosem krytyki na temat obecności przemocy w mediach, a zatem zjawiska, które z tak perwersyjną dzikością uwydatnia.

Jest w "Ichim zabójcy" scena, w której gangster-masochista, Kakihara torturuje zakładnika ostrym szpikulcem i wrzącym olejem, a całe zajście za pośrednictwem ukrytej kamery obserwują młodzi członkowie wrogiego syndykatu. Mężczyźni sprawiają wrażenie zwyczajnych telewidzów, siedzących wygodnie na kanapie, rozkoszujących się telewizyjnym show. Miike po raz pierwszy w filmie, w tak wyraźny sposób odnosi się do obecności przemocy w japońskich mediach i daje wyraźną wskazówkę do tego, jak omawiany tu obraz należy odczytywać. Łebski wywód twórcy "Visitora Q" trwa w najlepsze, gdy w następnej scenie psychopatyczny Kakihara w ramach odkupienia win, w obecności przestępczej rodziny, ostrym narzędziem pozbawi się sporego fragmentu języka. Członkowie yakuzy nie przejawiają chęci do oglądania przedstawienia Kakihary. Ten jednak w dziwnej ekstazie zmusza ich do patrzenia na odcięty kawałek mięsa. Nawet samo wydarzenie wstrząsa bardziej widownią masochisty, aniżeli nim samym. Miike zdaje się rozprawiać nad cenzurą mediów, nad problemem tych, którzy podobnie jak zniesmaczeni gangsterzy, nie chcą okrucieństwa oglądać. Takich pokrętnych, ironicznych komentarzy na temat medializacji przemocy jest w "Ichim zabójcy" co niemiara.

Oczywiście autor serwuje to wszystko w sposób umowny i karykaturalny, tak aby filmowi nadać charakter bezkompromisowej krytyki, wykorzystującej poetykę szoku (Miike sam siebie określa mianem ostatniego poety japońskiego kina). A skutecznie szokuje nas wymyślną paletą zwyrodnialców, degeneratów i zboczeńców. Tytułowy Ichi, siejący spustoszenie wśród rywalizujących gangów, ubrany w kombinezon z ostrzem wysuwanym z buta, zabija bezmyślnie, zamieniając niemal każde pomieszczenie, w którym się znajdzie w rzeźnię. Dodatkowo zabijanie i zadawanie bólu wywołuje w nim seksualne podniecenie. Jednak mordować nie chce – dostarcza mu tylko rozpaczy i cierpienia, bowiem to Jijii manipuluje psychiką chłopca. To właśnie on jest postacią dużo bardziej naganną od Ichiego. Wykorzystuje niezrównoważonego wychowanka do własnych interesów, stale kreując w jego głowie traumatyczne zdarzenia z przeszłości. Postacią najbardziej psychopatyczną jest zdecydowanie Kakihara. To masochista i sadysta, który w przeciwieństwie do Ichiego, bez przemocy nie może funkcjonować. Dlatego zniknięcie pana, który katował go fizycznie jest dla szaleńca sytuacją dalece niefortunną. Kolejni kandydaci na nowego oprawcę nie zdają egzaminu, co przysparza mu samych rozczarowań. Poza trzema najważniejszymi potworami, których sporządził widowni Miike, mamy również prześcigających się w brutalności, braci bliźniaków Jirô i Saburô, czerpiącą satysfakcję z zadawania bólu, prostytutkę Karen oraz regularnie znęcającego się nad kobietami, odrażającego sutenera. Nawet sprawiającemu wrażenie najbardziej szlachetnej postaci w tym zepsutym do szpiku kości świecie, Kaneko ostatecznie puszczają nerwy i w szale okłada pięściami i kopie prostytutkę. Film Takashiego Miike to jednak obraz dalece przejaskrawiony w przedstawianiu przemocy, prezentujący widzowi z bezwzględną regularnością sceny brutalnego bicia, wymyślnych tortur, gwałtów, pozbawiania przeróżnych części ciała, od języka po kończyny oraz nienaturalnie tryskającej posoki.

Widz, w szczególności rodzimy, ma zatem zostać niejako zrównany z postacią Alexa de Large’a z "Mechanicznej pomarańczy" – poddanego eksperymentalnej terapii szokowej, z klamrami na powiekach oglądającego sekwencje okrucieństwa hitlerowców. I choć "leczenie" filmem Miike nie stawia sobie za cel wykreowanie człowieka niezdolnego do czynienia zła, jak ma to miejsce w przypadku Kubrickowego arcydzieła, ma za zadanie zwrócić uwagę – jak pisze Piotr Kletowski w "Nowych nawigacjach" – na okrucieństwo otaczającego nas świata. "Ichi the Killer" staje się zatem przewrotnym, a zarazem błyskotliwym moralitetem, którego absurdalna, groteskowa i przerysowana przemoc służy brutalnemu wstrząśnięciu widownią – ponieważ tylko niedorzeczne epatowanie okrucieństwem pozwoli jej naprawdę przerazić się tym, co zobaczy i zastanowić się nad istotą przemocy (...).
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Azjatyckie kino ma to do siebie, że lubi zaskakiwać widza ciekawymi, niestosowanymi nigdzie indziej... czytaj więcej
Wraz z "Grą wstępną" jest to najbardziej znane dzieło pana Miike. Jest to (ponoć bardzo wierna)... czytaj więcej
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Mądrość ludowa od wieków każe zwracać uwagę na pochodzenie każdej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones