Recenzja filmu

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1 (2014)
Francis Lawrence
Jennifer Lawrence
Josh Hutcherson

Kosogłosie, gdzie twój śpiew?!

Jest rok 2008. Nieznana nikomu pisarka, Suzanne Collins wydaje w USA swoją pierwszą, ważniejszą powieść dla młodzieży pt. "The Hunger Games", której tytuł w Polsce został przetłumaczony jako
Jest rok 2008. Nieznana nikomu pisarka, Suzanne Collins wydaje w USA swoją pierwszą, ważniejszą powieść dla młodzieży pt. "The Hunger Games", której tytuł w Polsce został przetłumaczony jako "Igrzyska śmierci". Czy ktoś się tym specjalnie zainteresował? Z tego, co pamiętam, nie za bardzo. Dopiero w 2012 roku, reżyser, Gary Ross postanowił przenieść powieść na ekran, zatrudniając przy tym świetnych aktorów. Czy film odniósł sukces? Jak najbardziej. Nasuwa się tylko jedno pytanie: czy zasłużenie?

Akcja trzeciej części uniwersum, czyli "Kosogłosa", rozgrywa się w legendarnym dystrykcie 13, gdzie Katniss została przewieziona po "Ćwierćwieczu poskromienia". Już od samego początku jesteśmy świadkami zmian, w jakie wprowadza nas reżyser. Jednakże, w przeciwieństwie do poprzednich filmów, nie mamy do czynienia z nowoczesną areną, ale podziemną bazą, w której rozgrywa się właściwie połowa filmu. Ponad to, w przeciwieństwie do poprzednich części, zamiast skupić się na gamie postaci, jakie poznaliśmy w "W pierścieniu ognia" , cała nasza uwaga zostaje poświęcona Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence), którą trudno jest uznać za bohaterkę wzbudzającą u wszystkich sympatię. Ten element zdecydowanie nie wyszedł filmowi na zdrowie i sprawia, że dzieło traci niezwykle wiele, prezentując się najgorzej z całego uniwersum.

Przez większość czasu oglądamy przeżycia, miłosne rozterki i sytuacje rodzinne głównej bohaterki, co w pewnym momencie zaczyna nas powoli nużyć. Oczywiście, towarzyszą nam od czasu do czasu zmiany miejsc, jak np. wizyta w dystrykcie 12 czy odwiedziny szpitala, ale jest tego zdecydowanie za mało, jak na tak wysokobudżetową produkcję s-f. Sceny akcji są zbyt krótkie, czasami za bardzo plastikowe, a cała sceneria przybiera szary, nieciekawy dla oka wyraz, mam tu na uwadze fakt, że twórcy prawdopodobnie chcieli nas wprowadzić w dramatyczną, smutną atmosferę, sprezentować swoistą ciszę przed burzą, lecz czy to dobry pomysł, by łączyć nieco schematyczną, widowiskową młodzieżówkę z pełnym patosu dramatem? O ile fabułę czy stronę techniczną można jak najbardziej przełknąć, o tyle pominięcie najlepszej części obsady jest karygodne. Jak wspomniałam, reżyser ewidentnie postanowił dać Jennifer Lawrence jak największe pole do popisu, co nie wyszło najlepiej, ponieważ nie licząc krótkich scen męczeństwa, aktorka utrzymuje przez większość filmu jedną minę, jakby za nic w świecie nie chciała wykrzesać więcej energii, z niezbyt ciekawego, książkowego pierwowzoru. Philip Seymour Hoffman i Woody Harrelson, którzy bez wątpienia byli do tej pory najlepszym punktem programu zostali całkowicie odsunięci na dalszy plan. Również Josh Hutcherson, grający Peetę Mellarka, który do tej pory najlepiej prezentował się z trójki głównych bohaterów, miał do zagrania tylko kilka scen. Za jedyny plus w obsadzie można uznać rozwinięcie postaci granej przez Julianne Moore, czyli nieco wygładzonej Almy Coin. 

Muzyka, podobnie jak w poprzednikach, trzyma poziom, a piosenka "The Hanging Tree" bezapelacyjnie przebiła "Yellow Flicker Beat" w wykonaniu LORDE, która, nie wiedzieć czemu została nominowana do Złotego Globa.  Na plus można także wziąć dosyć naturalnie wyglądające kostiumy, które w przeciwieństwie do szarawej scenografii, potrafią nieco podkreślić charakter postaci.

Według mnie "Kosogłos" to dosyć nieudany początek końca trylogii, gdyż w przeciwieństwie do poprzednich, nie tyle średnich, co bardziej intrygujących części oferuje nam zbyt dłużącą się ciszę przed wielkim finałem. Nie mniej jednak wyszłam z kina pełna nadziei, że następna część wynagrodzi mi dłużyzny, jakie doświadczyłam na seansie.  Film polecam przede wszystkim młodzieży, bo nie ma co doszukiwać się w nim większego sensu, niż prostych aluzji do współczesności. Co prawda, uniwersum posiada swój urok i w pewnym sensie powiew świeżości, ale gwarantuję, że za dziesięć lat nikt o tym nie będzie pamiętał.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pierwsza część "Kosogłosa" sukcesywnie kontynuuje wątki z poprzedniczek. Ledwo żywa, Katniss Everdeen,... czytaj więcej
Choć kilka istotnych osób odchodzi w tej części nieco w cień, to każdy ma swoje pięć minut i... czytaj więcej
"Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 1" to bez wątpienia jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones