Recenzja filmu

Istota (2009)
Vincenzo Natali
Adrien Brody
Sarah Polley

Frankenfreud

"Istota" ma w sobie potęgę greckiego mitu, mistyczną siłę średniowiecznej paraboli, bezwzględność empirii kartezjańskiej rewolucji naukowej i bogactwo postmodernistycznej kultury bez granic.
Ciężkie jest życie stwórcy. Najpierw trzeba się sporo namęczyć, żeby w ogóle powstało życie, a potem trzeba patrzeć, jak dzieło intelektu rozwija się i nieuchronnie rozczarowuje, stając się wszystkim, tylko nie tym, na co miało się nadzieję. Ambicje i marzenia trzeba wyrzucić do kosza, pozostaje tylko sąd ostateczny nad stworzeniem... o ile da nam ono taką możliwość.

Vincenzo Natali, autor kultowego w niektórych kręgach filmu "Cube", sięgnął do klasyki gotyckiej literatury i postanowił wskrzesić mit o potworze Frankensteina. Tym razem jednak to nie potwór będzie w centrum zainteresowania, a jego twórcy. W ramy historii spisanej przez Mary Shelley Natali wcisnął wiedzę psychologiczną Zygmunta Freuda. W ten sposób powstał portret ludzi widzianych jako dzieci próbujące iść w ślady Ojca. W swym działaniu kierują się jednak błędnymi założeniami, nie do końca szlachetnymi pobudkami oraz ambicją, z której przebija poczucie niedowartościowania i kompleks niższości. Skoro jesteśmy dziećmi Wszechmocnego, to czyż sami nie jesteśmy wszechmocni? Otóż nie, nie jesteśmy.

"Istota" to historia dwojga ambitnych genetyków, którzy są parą nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym. Oboje są pełni pasji, w poszukiwaniu wiedzy i naukowych odpowiedzi nie cofną się przed niczym, nawet eksperymentami z ludzkim DNA. Ich rezultatem jest Dren, niezwykła, humanoidalna istota, która z jednej strony budzi przerażenie, a z drugiej fascynację. Reżyser skoncentrował się na ukazaniu relacji, jakie łączą genetyków z ich dziełem. Widzimy, jak różne są ich podejścia i do jak brutalnych czynów prowadzą. Oglądamy zmiany w ich zachowaniu spowodowane interakcją z inteligentnym stworzeniem. Przemoc, strach, fascynacja, miłość splątane są tutaj więzami silniejszymi od tych, jakie łączą zasady azotowe DNA. Na przykładzie bohaterów Natali pokazuje, jak słabym psychicznie gatunkiem jest człowiek. Jednocześnie udowadnia, że to właśnie ta słabość jest motorem napędzającym cywilizację. To nie sukcesy definiują nasz świat, ale dobre intencje, które prowadzą do błędnych i tragicznych skutków. Ci, którzy je przetrwają i z nich skorzystają, będą mądrzejsi i silniejsi.

Mimo zaangażowania rozpoznawalnych aktorów (Adrien Brody, Sarah Polley) "Istota" to kino skromne i bardzo niszowe. Podobnie jak w "Cube" wszelkie efekty wizualne zostały stworzone nie po to, by obezwładniać widza (jak w filmach Camerona, Baya czy Emmericha), ale by wzmocnić przekaz fabularny. Wszystko zostało tutaj przemyślane i bardzo skrupulatnie skonstruowane. Na wskroś współczesna historia jest jednocześnie ponadczasową, uniwersalną przypowieścią. "Istota" ma w sobie potęgę greckiego mitu, mistyczną siłę średniowiecznej paraboli, bezwzględność empirii kartezjańskiej rewolucji naukowej i bogactwo postmodernistycznej kultury bez granic. Tę mistrzowską mieszankę doceni każdy prawdziwy fan science-fiction.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"It's alive!" - te słowa zostały wykrzyczane przez podekscytowanego doktora Frankensteina w kulminacyjnym... czytaj więcej
Vincenzo Natali debiutował na dużym ekranie w niezwykle błyskotliwy sposób. Jego "Cube" był swego rodzaju... czytaj więcej
Chęć bycia Bogiem to jedna z najbardziej podstawowych cech ludzkich. Nasz gatunek od zawsze stara się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones