Recenzja filmu

Kapitan Marvel (2019)
Waldemar Modestowicz
Anna Boden
Brie Larson
Samuel L. Jackson

Pierwsze starcie

Koty rządzą światem. Kot rządzi również najnowszym filmem "Kapitan Marvel". Odkąd uroczy rudy mruczek o imieniu Goose pojawia się na ekranie, bezwstydnie podporządkowuje sobie tak agenta
Koty rządzą światem. Kot rządzi również najnowszym filmem "Kapitan Marvel". Odkąd uroczy rudy mruczek o imieniu Goose pojawia się na ekranie, bezwstydnie podporządkowuje sobie tak agenta S.H.I.E.L.D. Nicholasa Fury, jak również widzów. Od tej chwili wiele będzie zależało od kocurka i bardzo dobrze, że tak się stało. Dzięki niemu film nie pogrążył się całkowicie.  


Przed wprowadzeniem Goose’a do historii, widz zapoznaje się z postacią tytułową. Vers, młoda kobieta w siłach Starforce na planecie Hala, bierze udział w akcji przeciwko zmiennokształtnym Skrullom. Zostaje przez nich porwana, a podczas próby ucieczki trafia na planetę Ziemia. Odcięta od swojego oddziału, sama musi stawić czoło Skrullom, którzy tak jak ona wylądowali na naszej planecie. Niespodziewanie sojusznika znajduje w osobie Nicholasa Fury. Cierpiąca na amnezję Vers jest zmuszona stawić również czoło swojej przeszłości oraz zadecydować o swojej przyszłości. I tak rodzi się Kapitan Marvel.

"Kapitan Marvel" nie należy do moich ulubionych filmów pochodzących z serii Marvel Cinematic Universe. Jest tu wszystko, co znamy z poprzednich filmów serii, a jednak czegoś jest za mało. Jest nowość, czyli kobieta w roli superbohaterki… Nie, to nie to przeszkadza. W fabule odczuwa się posmak pewnej jałowości, ogrania. Akcja dzieje się bardzo szybko. Może za szybko? Widz śledzi kolejne sceny filmu, bo co więcej można robić w ciemnej sali kina. Ja, z ciekawości, oglądałam "Kapitan Marvel" w technologii ScreenX i prawdopodobnie dzięki temu nie odwróciłam wzroku od ekranu. Akcja filmu dzieje się w 1995 roku, co także wywołało u mnie przypływ nostalgii i wspomnień.

"Kapitan Marvel" wpisuje się w ogólny nurt feministyczny. Poza oczywistym faktem kobiety w roli głównej, w scenach przedstawiających przebłyski pamięci superbohaterki widz może zobaczyć, jak w dzieciństwie nie otrzymała wsparcia ze strony ojca, jak w dorosłym życiu była traktowana przez kolegów z wojska. Twórcy filmu przekonują, że kobieta w niczym mężczyznom nie ustępuje, a wręcz przeciwnie. Tylko dlaczego musi być przy tym taka "męska"? Kapitan Marvel nie jest seksbombą jak Czarna Wdowa, przypomina za to bardziej Kapitana Amerykę. Ogólnie, nie jest to wadą, mi jednak trochę przeszkadza, że kobieta, chcąc udowodnić swoją wartość, przejmuje męskie postawy i gesty.

Mimo wszystko nie uważam "Kapitan Marvel" za film kompletnie stracony. Mimo powtórek, ogranych póz, pewnej przewidywalności, jest to ciągle obraz lepszy od wielu innych. W filmach o superbohaterach możemy spodziewać się znanych już motywów. Jeśli film nie nudzi i nie męczy, to wszystko jest w porządku. I tu jest rola Goose’a: żeby nie dać się widzowi znudzić i zmęczyć. W końcu po filmie tego typu nie oczekujemy tylko moralitetu, ale i rozrywki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dawno temu, w czasach właściwie zaskakująco odległych, MCU nabierało kształtów z pomocą swoich solowych... czytaj więcej
Trzeba to przyznać szczerze. Zwiastuny "Kapitan Marvel" nie zapowiadały kina superbohaterskiego na... czytaj więcej
Mimo że w kinematografii mieliśmy już kilka postaci charyzmatycznych kobiet (Ellen Ripley z serii "Obcy",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones