Recenzja filmu

Ksiądz (2011)
Scott Stewart
Paul Bettany
Karl Urban

Niewarte grzechu

Są takie filmy, do których pisanie recenzji jest wyzwaniem. Są filmy tak złe, że każde słowo, które wystuka się na klawiaturze, wydaje się być zbędne. Seans "Księdza" autentycznie odjął mi mowę,
Są takie filmy, do których pisanie recenzji jest wyzwaniem. Są filmy tak złe, że każde słowo, które wystuka się na klawiaturze, wydaje się być zbędne. Seans "Księdza" autentycznie odjął mi mowę, jednak postaram się zrobić, co w mojej mocy, by zaoszczędzić Wasz czas i pieniądze.

W swoim najnowszym filmie Scott Charles Stewart, przedstawia (a przynajmniej stara się to zrobić...) futurystyczną historię księdza, który w rządzonym przez Kościół świecie okazuje się ostatnim sprawiedliwym. Główny bohater, wbrew wszelkim zakazom, wyrusza na krucjatę w celu uwolnienia swojej siostrzenicy z rąk wampirów. Reżyser dał się już poznać jako nędzny wyrobnik w swoim pełnometrażowym debiucie, "Legionie", jednak dopiero teraz w pełni obnażony został jako beztalencie. "Ksiądz" jest przede wszystkim narracyjnym dnem. Wydarzenia następują po sobie chaotycznie, wątki się mieszają, a twórcy nie wiedzą, czego chcą. Bardzo trudno jest w ogóle opisać, co dzieje się na ekranie. Prosta jak budowa cepa historia jest opowiadana w sposób tak nieumiejętny, że jako widz mogę się jedynie domyślać, co reżyser chciał przedstawić. Kompletny brak jakiejkolwiek biegłości zabija każdy, nawet najdrobniejszy fragment obrazu.

Stewart w bardzo wyraźny i nachalny sposób stara się bawić formą i treścią. Nie wiem, czy ubzdurał sobie, że jest drugim Quentinem Tarantino, ale wygląda to na dość poważne schorzenie. Widać próby mrugania do fanów "Łowcy androidów" czy spaghetti westernów, ale to raczej mruganie człowieka, któremu wpadło coś do oka. Co gorsza, reżyser uważa także, że ma zręczność w pokazywaniu scen akcji, godną Zacka Snydera. W rezultacie każda taka sekwencja jest zabijana toną slow motion i dziwnych wygibasów. Muszę jednak przyznać, że przy każdym wybuchu czy uderzeniu opadała mi szczęka. Szkoda tylko, że z trochę innych powodów niż zamierzali twórcy.

Najlepsze zostawiłem jednak na koniec - aktorstwo. Paul Bettany, którego niegdyś lubiłem, dwoi się i troi, by jego mina wyglądała poważnie, a wytatuowany na czole krzyż nie wzbudzał uśmiechu politowania. Niestety nie udaje mu się, a zerowy poziom dystansu do tego, co robi, jedynie pogarsza sytuację. Tak samo jest w przypadku Karla Urbana, w roli najbardziej żenującego czarnego charakteru tego roku. Ale to nie wszystko. Niejaki Cam Gigandet, wcielający się w postać twardego szeryfa, sprawił, że zapamiętam jego nazwisko. Jego gra aktorska, której nie można nawet nazwać drewnianą, kradnie cały obraz. Z każdego wypowiedzianego z jego ust słowa sypią się wióry, a widz czuje się, jakby uczestniczył w stolarskiej obróbce drewna. Szkoda tylko, że gdzieś na trzecim planie majaczy twarz tak znakomitego aktora, jakim jest Christopher Plummer. Przykro widzieć go w czymś tak złym.

"Ksiądz" to istna tragedia. Zrobiony bez pomysłu i żadnego ładu obraz budzi skrajne emocje - od znużenia, przez wściekłość, aż do histerycznego śmiechu. Takim ludziom jak Scott Charles Stewart powinno się zabierać kamerę. Czuję, że po tym, co zobaczyłem, muszę się jak najszybciej wyspowiadać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie jestem fanem filmów na podstawie komiksów. Zanim rzucicie pierwszy kamień, pozwólcie, że wytłumaczę... czytaj więcej
Świat od początku był areną zmagań pomiędzy ludźmi a wampirami. Wampirybyły szybkie i nadludzko silne,... czytaj więcej
Ludzie od wieków walczyli z wampirami. Przegrywali tę walkę dopóki nie pojawili się księża. Byli szybcy i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones