Recenzja filmu

Max Payne (2008)
John Moore
Mark Wahlberg
Mila Kunis

Śmierć sztuki

Miałem to szczęście, że film mogłem obejrzeć na pokazie przedpremierowym, który mnie nic nie kosztował, poza (jak się później okazało) straconym czasem. Czas był zdecydowanie stracony, gdyż z
Miałem to szczęście, że film mogłem obejrzeć na pokazie przedpremierowym, który mnie nic nie kosztował, poza (jak się później okazało) straconym czasem. Czas był zdecydowanie stracony, gdyż z całego wyjścia do kina najciekawszy był.... zwiastun "Walkirii", w którym podobało mi się wszystko poza Tomem Cruisem. Te dwa filmy poniekąd mają ze sobą coś wspólnego - właśnie walkirię. "Max Payne" to film oparty na świetnej grze komputerowej (o tym samym tytule), której jestem wielkim fanem. Była swego czasu rewolucyjna, bo poza bardziej, niż w dotychczasowych grach, skomplikowaną fabułą posiadała tzw. bullet time, czyli możliwość gry w zwolnionym tempie (efekt ten zna zapewne każdy, kto widział "Matrixa"). W związku z postępującą komercjalizacją wszystkiego, nie spodziewałem się po "Max Payne" dobrego filmu, a wręcz przeciwnie - wiedziałem, że będzie słaby. Mnóstwo zmian, o których było wiadomo jeszcze przed premierą, takie jak znaczne przekręcenie fabuły, pominięcie wielu postaci z gry i umieszczenie kilku nowych, nie zapowiadały się dobrze. Na dodatek pazerni twórcy i reżyser dość mocno ugrzecznili ten film, żeby nadawał się na kategorię wiekową PG-13. Szedłem więc do kina, wiedząc, że się zawiodę, ale nie sądziłem, że będę wręcz zszokowany poziomem tego filmu. Główny schemat filmu jest taki sam jak w grze - policjant Max Payne, którego żonę i córkę zabili nieznani sprawcy, chce sam wymierzyć sprawiedliwość. Sprawa "śmierdzi" korupcją i związana jest z tajemniczym narkotykiem o nazwie walkiria. Max udaje się na stację metra na Roscoe Street i dalej akcja toczy się zupełnie inaczej niż w grze. A trzeba zaznaczyć, że na pewno nie była to dobra zmiana. Chociaż fabuła wydaje się ograna i nudna, to twórcy gry zadbali jednak o pewne urozmaicenia - mroczny klimat, ciekawe postacie, wisielczy humor no i Max Payne - imponujący, pewny siebie facet przypominający trochę detektywa z kina noir. Film natomiast nie posiada żadnej z cech, które wyżej wymieniłem. Brak jest w nim ciekawych rozwiązań fabularnych, a wręcz przeciwnie - jest mnóstwo niedorzeczności, błędów i bardzo mocno naciąganych scen w stylu "zabili go i uciekł". Inne ważne elementy takie jak reżyseria czy gra aktorska też stoją na niskim poziomie. Zastanawiałem się, czy jestem w stanie wskazać coś co nie jest w tym filmie "skopane". Niestety, poza niezłym soundtrackiem skomponowanym przez Marco Beltramiego, nic mi nie przyszło do głowy. Muzyka to jeden z nielicznych elementów filmu, które jestem w stanie ocenić na plus, ale dlaczego nie wykorzystano utworów z gry? Gdzie świetny, oddający klimat filmu motyw przewodni? Smutna to prawda, ale w XXI wieku powstaje bardzo niewiele wartościowych filmów. W większości są to gnioty przeładowane efektami specjalnymi i głupotą, filmy nastawione wyłącznie na zysk, przeznaczone dla ludzi niemających pojęcia o dobrym kinie. Twórców, którzy stawiają zysk na drugim planie i potrafią zrobić film, który będzie w stanie pozytywnie zaskoczyć widza jest bardzo niewielu. Podsumowując, uważam, że "Max Payne" mógłby być naprawdę dobrym filmem, gdyby wzięli się za niego odpowiedni ludzie.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bohaterem filmu jest nowojorski policjant - Max Payne (Mark Wahlberg), który sieje postrach wśród... czytaj więcej
Kiedy słyszymy "Max Payne", to pierwsze skojarzenie, jakie wpada na myśl zwykłemu użytkownikowi... czytaj więcej
Na wieść o filmowej ekranizacji ich ukochanej gry, fani od razu trzęsą portkami. I nie ma się co dziwić.... czytaj więcej