Recenzja filmu

Obietnica (2014)
Anna Kazejak
Eliza Rycembel
Mateusz Więcławek

Niewspółmierność środków

Na polskiej kinematografii, uformowanej pod silnym wpływem kultu historii, a także pod wpływem tradycji zaangażowanego społecznie i politycznie Kina Moralnego Niepokoju, ciąży presja tworzenia
Na polskiej kinematografii, uformowanej pod silnym wpływem kultu historii, a także pod wpływem tradycji zaangażowanego społecznie i politycznie Kina Moralnego Niepokoju, ciąży presja tworzenia filmów ważnych. W tym usilnym dążeniu często gubione jest to co decyduje o wartości filmu, czyli historia. Anna Kazejak, tworząc "Po obietnicy (1987)Obietnicę" próbuje łączyć te dwa elementy, skupiając się na dramatycznej historii grupy młodych ludzi. W kontekście całości jej próba wydaje się jednak nieszczera.


Lila (Eliza Rycembel), uczennica elitarnego liceum, przeżywa właśnie kryzys związku z Jankiem (Mateusz Więcławek), który zdradził ją z dojrzalej wyglądającą Angeliką (Luxuria Astaroth). Janek, desperacko próbuje odzyskać swoją dziewczynę, ale jedyną drogą ku temu wydaje się być "pozbycie się" kości niezgody, jak łagodnie określa to Lila. Chłopak staje więc przed wyborem, od którego może zależeć cała jego przyszłość.


Film Anny Kazejak podzielony jest na dwie części. W pierwszej śledzimy losy Lili i Janka, ich kłótnie i wydzwanianie do siebie oraz oglądamy to, jak bawi się współczesna młodzież w pierwszy dzień wakacji. Drugą część stanowi analiza konsekwencji felernego wydarzenia i tam na pierwszy plan wysuwane są postacie rodziców Lili. Matki (Magdalena Popławska), która mieszka z córką na zadbanym osiedlu, ale raczej nie interesuje się jej życiem, więcej uwagi poświęcając swojemu partnerowi (Dawid Ogrodnik) i ojca (Andrzej Chyra) na co dzień mieszkającego w Kopenhadze, który w sytuacji kryzysowej pojawia się co prawda, jednak nie bez wyraźnego wezwania ze strony matki. Długo zajmuje rozszyfrowanie o co tak naprawdę chodzi reżyserce. Czy chce ona przybliżyć widzom rzeczywistość współczesnej "dobrej młodzieży", która gdy w pobliżu nie ma dorosłych, pija piwa mało znanych marek, chadza na plażę, gdzie kąpie się nago, a ostatecznie rozbija się wózkami sklepowymi po opuszczonych parkingach? A może chodzi o zaprezentowanie zgubnego wpływu wychowywania się w rozbitych rodzinach, w których każde z rodziców tworzy kolejne związki?


Druga połowa filmu, w której działania Lili stanowią jedynie tło dla analizy zachowań rozwiedzionych rodziców, sugeruje cel moralizatorski. Co prawda już w pokazywaniu rozrywek młodych ludzi można wyczuć przestrogę, problem jednak tkwi w pewnej abstrakcyjności świata, o którym mowa. Choć akcja dzieje się w Szczecinie, to miasto to, zostało chyba wybrane ze względu na swoistą peryferyjność i idącą z nią w parze nieweryfikowalność wykreowanej wizji. Oglądając rozgrywane na ekranie wydarzenia ma się bowiem silne poczucie, że taki świat nie istnieje, a nawet jeśli, to na pewno nie tam. Piesze wycieczki nocą, zabawa wózkami sklepowymi i picie "niemarkowych" piw, niezależnie od tego jak hipsterskie, wydają się być jakimś wymysłem scenarzystów (w osobach pani Kazejak i Magnusa von Horn), a nie rzeczywistymi aktywnościami polskich licealistów. A to przecież pewien stopień realności jest tym, co powinno zaistnieć, by moralizatorstwo miało swój efekt. Tymczasem reżyserka zdaje się utwierdzać nas w przekonaniu, że poruszamy się raczej w sferze symbolicznej czy ideowej. Lila bowiem, po czynie Janka, niczym Piłat "umywa ręce", by później jak Lady Makbet, próbować zmyć z siebie nieistniejącą krew.


Matka mówi do Lili "zmiany lepiej zaakceptować, zamiast zmieniać świat pod swoją wizję" i jest to dosłowny komentarz tego co robi jej córka. Lila jest bowiem manipulantką. Manipuluje Jankiem, by ten pozbył się dziewczyny, z którą ją zdradził. Manipuluje sytuacją, by ściągnąć zza granicy ojca, który miał pojawić się na rozdaniu świadectw, ale tego nie zrobił. W końcu manipuluje prawdą, by doprowadzić wydarzenia, do korzystnego dla siebie rozwiązania. Wszystko to wydaje się być jednak niewspółmierne do pożądanych przez nią efektów. Zupełnie jak podejmowane przez twórczynie środki wydają się być źle dobrane, w perspektywie założonych celów. "Obietnica" zawodzi jako film z przesłaniem, bowiem, operując na abstraktach, przestrzega przed światem, który w rzeczywistości nie istnieje. Jako historia, ponosi porażkę, bo zbyt duży nacisk położono w niej na aspekt moralizatorski. W efekcie otrzymujemy kolejną polską produkcję, która chciała dobrze, ale wyszło jak zwykle.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Licealiści to ostatnimi czasy dość wdzięczny temat dla filmowców znad Wisły. I chociaż najbardziej... czytaj więcej
Bohaterka filmu "Obietnica" to enigmatyczna dziewczyna o subtelnej twarzy aniołka, która nosi w sobie... czytaj więcej
"Obietnica" to film wpisujący się doskonale w modny ostatnio w polskim kinie nurt filmów o młodzieży.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones