Recenzja filmu

Parnassus (2009)
Terry Gilliam
Christopher Plummer
Heath Ledger

Powrót mistrza iluzji

Zaskakująco dobrze wyszedł na ekranie pomysł z czwórką aktorów grających postać Tony'ego, oryginalnie przypisaną Heathowi Ledgerowi. Zupełnie nie czuje się, że ten pomył pojawił się w połowie
Terry Gilliam, mistrz iluzji, champion nieskrępowanej wyobraźni powraca. "Parnassus. Człowiek, który oszukał diabła" okazuje się duchowym spadkobiercą jego wczesnych obrazów "Jabberwocky" i "Przygody barona Munchausena". I to właśnie fanom tych filmów najnowsze dzieło Gilliama spodoba się najbardziej. Tytułowy Parnassus był swego czasu idealistą i pewnie dlatego Diabeł wybrał go sobie na partnera do gry. Od tysiąca lat nie robi nic innego, tylko kusi Parnassusa, by wziął udział w kolejnych zakładach, ale nie zależy mu na zwycięstwie – kiedy mu to odpowiada, daje nawet Parnassusowi wygrać. Dla niego istotniejsza jest sama gra, wyzwanie i zmaganie się w wiecznym tańcu. A Parnassus mimo całej wiary w ludzkość i świat, nie jest zbyt odporny na uwodzicielski wpływ adrenaliny,  której skok odczuwa przed każdą kolejną konkurencją. W swej słabości zawsze potrzebuje motywacji, by walczyć dalej, a teraz ma idealną – córkę. Diabeł otrzyma ją w nagrodę, kiedy ta skończy 16 lat. Do feralnych urodzin pozostało już tylko kilka dni. Zdesperowany ojciec przyjmie więc każde wyzwanie, by powstrzymać to, co nieuchronne. Tym razem jednak gra będzie bardziej nieprzewidywalna, ponieważ niespodziewanie włączy się w nią pewien nieznajomy. Diabeł to najciekawszy element całego filmu. W interpretacji Gilliama i Toma Waitsa jest to postać nieprzystająca do powszechnych wierzeń chrześcijańskich. Jednocześnie jednak czerpie garściami z portretów szatana znanych z kultury. Diabeł nie jest tu bohaterem negatywnym. "Zło" to ostatnia cecha, którą można mu przypisać. Owszem, bywa złośliwy, potrafi dręczyć, wyprowadzać z równowagi, budzić najgorsze uczucia u innych, lecz sam taki nie jest. To raczej konieczna siła, niezbędny warunek istnienia równowagi na świecie. Wystarczy zauważyć, że Diabeł nie zdobył w tym filmie żadnej duszy, która własnymi uczynkami nie sprowadziłaby na siebie piekła. Kiedy taka persona w końcu się pojawia, to właśnie Diabeł jako pierwszy staje w jej obronie. Tom Waits znakomicie sprawdził się w roli diabolicznego Pana Nicka. Jednak trzeba przyznać, że cała obsada wypada bardzo dobrze. Dotyczy to zarówno tych dojrzałych aktorsko osób, jak i relatywnie świeżych talentów. Andrew Garfield i Lily Cole to przyszłość brytyjskiego kina. Zwłaszcza Garfield, który w ostatnich latach wystąpił w kilku różnorodnych produkcjach, ma zadatki na znakomitego aktora. Zaskakująco dobrze wyszedł na ekranie pomysł z czwórką aktorów grających postać Tony'ego, oryginalnie przypisaną Heathowi Ledgerowi. Zupełnie nie czuje się, że ten pomył pojawił się w połowie zdjęć, wymuszony śmiercią Ledgera. Z trójki następców największą rolę ma Colin Farrell i on też prezentuje się najlepiej, raz jeszcze udowadniając, że tak naprawdę powinien grać głównie wyraziste role drugoplanowe. Na pochwałę zasłużył też cały dział odpowiedzialny za wizualną stronę widowiska. Nie tylko operator Nicola Pecorini, ale również ci, którzy pracowali nad efektami specjalnymi. Przy stosunkowo małym budżecie potrafili wykreować naprawdę niezwykłe światy. Owszem, nie przypominają one sterylnych wizji 100- i 200-milionowych produkcji hollywoodzkich, ale mnie to bardzo odpowiadało. Przypominają bowiem stare filmy Gilliama, wpisując się w jego niezwykły styl i pozbawioną granic wyobraźnię. Paradoksalnie jednak to właśnie Gilliam jest najsłabszym ogniwem "Parnassusa". Jego reżyseria pozbawiona jest konsekwencji. Zarzut może wydawać się absurdalny, w końcu ideą filmu jest zerwanie wyobraźni z logicznych więzów. I właśnie tu tkwi problem. Otóż w filmie zbyt wiele reguł racjonalnego myślenia pozostaje nietkniętych. Prowadzi to do chaosu, który nie do końca jest twórczy, a obniża emocjonalną siłę rażenia wielu scen. Na szczęście Gilliam wciąż ma w sobie wiele z dawnego Pythona i wśród sekwencji przeciętnych są też takie, które zachwycą lub rozbawią każdego jego fana.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Cztery lata po premierze niezbyt przychylnie przyjętych "Nieustraszonych braci Grimm" na ekrany... czytaj więcej
Proszę Państwa! Oto przed Wami kolejne zaskakujące, zadziwiające, niezrozumiałe dzieło, oryginalnego i... czytaj więcej
Jak to możliwe, że człowiek, który za kilka miesięcy skończy siedemdziesiąt lat, wciąż potrafi, niczym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones