Recenzja filmu

Proces (1962)
Orson Welles
Anthony Perkins
Romy Schneider

Oskarżony Orson W.

Reżyser nie trzyma się sztywno oryginału Kafki, a wychodzi mu naprzeciw tworząc wartość naddaną, zmienia zakończenie, lecz problem społeczny pozostaje ten sam.
Ekranizowanie arcydzieł literatury światowej to wielkie wyzwanie, ale i zmora każdego cenionego reżysera. Nie bez przyczyny tacy mistrzowie pióra jakFaulkner,Proust,Joyce,Dostojewskiczy nawetDickensnie doczekali się ekranizacji nawet w części tak dobrych, jak ich dorobek literacki. "Proces" na podstawie powieściFranza Kafkipod tym samym tytułem, jest filmem zapomnianym i… bardzo niedocenionym, choć sam reżyser uważał go za swoje największe filmowe dokonanie (trochę to dziwne, kiedy mówi to twórca "Obywatela Kane'a") to o obrazieWellesamało który widz dzisiaj pamięta.



Reżyser nie trzyma się sztywno oryginałuKafki, a wychodzi mu naprzeciw tworząc wartość naddaną, zmienia zakończenie, lecz problem społeczny pozostaje ten sam. Niepokój oryginału oddał idealnie, aAnthony Perkinsudowodnił, że potrafi grać nie tylko psychopatycznych podglądaczy mających słabość do kąpieli pod prysznicem.Perkinswciela się tutaj w postać Józefa K. Zwykłego urzędnika, który zostaje uwikłany w dość osobliwą intrygę.Któregoś razu mężczyznę nachodzi policja, informując go, że jest oskarżony i będzie wytoczony przeciwko niemu proces. Bohater z początku myśli, że to tylko kiepski żart, gdyż nie wie kto ani o co jest oskarżony, ani kto go oskarża. Niestety wkrótce zda sobie sprawę, że w sytuacji, w której się znalazł, nie ma nic śmiesznego.

FilmWellesa, podobnie jak powieśćKafki, zgrabnie łączy w sobie elementy surrealizmu, groteskowego absurdu, podszytego czarnym humorem oraz oniryzmu, dzięki któremu dzieło ma charakter sennego koszmaru, z którego jednak nie chcemy się budzić. Pierwsze co rzuca się w oczy podczas seansu "Procesu" to specyficzna, monumentalna scenografia, która mimo swojego ogromu nie przytłacza, a sprawia wrażenie klaustrofobicznego labiryntu, w którym utknął główny bohater. W praskim labiryncie spotykamy szereg dziwacznych, odrealnionych postaci, wśród których znaleźć możemy takie legendy kina jakRomy Schneider("Sissi"),Jeanne Moreau("Windą na szafot", "Jules i Jim"), a nawetOrsona Wellesawe własnej osobie.



Film i powieść można odczytywać na wiele sposobów. Uniwersalny, ponadczasowy obraz opowiada o starciu jednostki z totalitaryzmem, alienacji człowieka oraz w krytyczny sposób odnosi się do wymiaru (nie)sprawiedliwości.

Podsumowując, polecam obrazWellesa, każdemu miłośnikowi starego kina, jest to jedna z nielicznych udanych adaptacji arcydzieł literatury światowej oraz jeden z kilku filmów mistrza, który nie został brutalnie pocięty w montażowni przez producentów. Dzięki czemu film wygląda się tak jak pierwotnie sobie zamierzył twórca "Obywatela Kane'a".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Uwaga, zawiera spoilery! Pamiętam mój "pierwszy raz" z tym filmem. Nie znałem jeszcze powieści Kafki,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones