Recenzja filmu

Przed wschodem słońca (1995)
Richard Linklater
Ethan Hawke
Julie Delpy

Bo noc należy do kochanków

Maska turystycznej miejscowości być może zaczerpnięta została z osobistej przygody twórcy. Na sześć lat przed powstaniem filmu coś podobnego wydarzyło się między nim a Amy Lehrhaupt w Filadelfii.
Sytuacja, w której romantyczny wybryk rozmija się z sentymentalną fantazją? Rozmowa dwóch osób o górnolotnych tematach nie zakrawająca o efekciarską wsobność? To i jeszcze trochę znajduje się w "Przed wschodem słońca". W swoim dziele z 1995 roku Richard Linklater wybrał właśnie Wiedeń jako miasto zwierające wszystkie te osobliwości. One też zdeterminują kilkugodzinne spotkanie Jessego (Ethan Hawke) i Céline (Julie Delpy), które stanie się świtem relacji dwóch odmienności otwartych na wzajemne poszukiwania symetrii.

Pierwszy film z – jak do tej pory – trzyczęściowej historii osadza prolog w pociągu pędzącym do naddunajskiej stolicy. To w nim dwoje 23-latków wymieni pierwsze spojrzenia, zabawne uwagi, ale i głębsze refleksje dotyczące planów na przyszłość czy życiowych obaw. Po chwili zrywnej rozmowy, wraz z wagonami, w zawieszeniu utkwi także młodzieńczy poryw. Peron stacji kolejowej w austriackim mieście to cel Jessego, ale nie zmierzającej do Paryża Céline. Jeden przebłysk zdecyduje o zmianie planów i rozpoczęciu wieczornej przechadzki wiedeńskimi deptakami. Od przestąpienia progu przedziału kolejowego czas zwolni swój bieg.

Reżysera chyba można nazwać piewcą niepozorności. W jego filmie niewiele się tak naprawdę dzieje, lecz to wyłania się tutaj jako największy walor. Bohaterowie w swojej wędrówce omijają cesarskie pałace z baroku, ale idą do parku rozrywki, więcej emocji zawdzięczają szczerej rozmowie w tramwaju niż zawitaniu w znamiennych dla miasta kawiarniach. Linklater unika tworzenia pocztówki. Jego Wiedeń to odosobniony cmentarz, zaciemnione zaułki, samozwańczy poeci i butelka wina kupiona „na zeszyt”. Taki kanon piękna tworzy dla opowiedzianej historii uniwersalizm.

Maska turystycznej miejscowości być może zaczerpnięta została z osobistej przygody twórcy. Na sześć lat przed powstaniem filmu coś podobnego wydarzyło się między nim a Amy Lehrhaupt w Filadelfii. Po spędzeniu kilku nocnych godzin na swobodnych rozmowach Linklater, urzeczony błyskotliwą konwersacją, żartobliwie oznajmia, że pewnie kiedyś nakręci o tym film. Spotkanie kończy się wymianą numerów telefonicznych, tylko po to, aby do drugiego widzenia już nigdy nie doszło. O ile przytoczona kanwa zarysowuje kontekst biograficzny, to w skonstruowaniu szczegółowego scenariusza pomagała reżyserowi, znana mu już wcześniej z występów aktorskich w m.in. "Slackerze" czy "Uczniowskiej balandze", Kim Krizan. Do całości doszły wieńczące idee na dialogi zaproponowane przez Ethana Hawke'a i Julie Delpy, które wzmagają wiarygodność ich gry aktorskiej. I w tym aspekcie przoduje złudny brak ozdób. W momentach gonitwy spojrzeń, przeważającej nieśmiałości i rozbudzonego zawstydzenia aktorzy obnażają swoje postacie ze skrywanych pragnień. Wówczas wydają się młodzi najbardziej – ich myśli unikają kalkulacji, wahań i analizowania poszczególnych chwil.

"Przed wschodem słońca", pomimo zmiany tonu na bardziej poetycki, wciąż wpisuje się swoim wydźwiękiem w tematy podejmowane na przestrzeni całej filmografii autora. Jesse oraz jego francuska towarzyszka podróży przejawiają postawy właściwe dla Pokolenia X. Linklater, jako reżyser odpowiedzialny za definiowanie amerykańskiego kina niezależnego lat 90., opisywał to zjawisko choćby w "Slackerze" i "SubUrbii". Forma filmu gadanego, wyciszona fabuła i rola spędzania czasu na bezcelowym wałęsaniu się są częstymi zabiegami używanymi w jego dziełach. Swoiste włóczęgostwo naszej pary bohaterów urasta w tym wypadku do błądzenia wśród pułapek dorosłego życia i obojętności wobec okalającego ich "wyścigu szczurów". Ponadto gawęda duetu wyzbyta deklaratywności umiejętnie pozuje tutaj na wariację nieświadomego eskapizmu. W tym wypadku eskapizmu jako ucieczki od tego, co zbadane i wyjaśnione na rzecz fascynacji zagadką dnia jutrzejszego.

Cecha nieokreśloności dotyka także wymowy dzieła. "Przed wschodem słońca" przeplata ślady dramatu i komedii romantycznej. Ucieka od uproszczeń, lecz nie lęka się sięgnąć po bohatera będącego stereotypowym marzycielem. Ostatecznie jednak widz będzie świadkiem udanej próby wypełnienia tych pojęć nowymi znaczeniami. Również ona znacząco przyczyniła się do przyznania Richardowi Linklaterowi Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera na Berlinale w 1995 roku. Od tej pory zaangażowanie emocjonalne odbiorców równać będzie się mogło temu, którym obdarzali się nietuzinkowi turyści, gdy wzajemnie zgłębiali swoje przemyślenia.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest niewiele filmów, które potrafią tak pięknie wykorzystać muzykę w odpowiednim momencie. "Before... czytaj więcej
UWAGA! Tekst zawiera śladowe ilości spojlerów. Jeśli nie chcesz psuć sobie seansu, pomiń ostatni akapit.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones