Recenzja filmu

Psy 3. W imię zasad (2020)
Władysław Pasikowski
Bogusław Linda
Marcin Dorociński

Sprawne kino według słabego scenariusza

"Psy 3" tak się mają do produkcji z 1992 roku jak IX część "Gwiezdnych wojen" do "Nowej nadziei". Czyli pójść warto, ale bez nadmiernych oczekiwań. Z każdą kolejną częścią tej polskiej trylogii
"Psy 3" tak się mają do produkcji z 1992 roku jak IX część "Gwiezdnych wojen" do "Nowej nadziei". Czyli pójść warto, ale bez nadmiernych oczekiwań. Z każdą kolejną częścią tej polskiej trylogii przełomu wieków ucieka coś ważnego, a to z warsztatu, a to z tematu opowieści. W "Psach 3" zostało już niewiele.

Nie lubię określenia "kultowy", ale nie dyskutując z jego powszechnym użyciem, należałoby je zastosować do produkcji z początku lat dziewięćdziesiątych. W końcu nie każdy film przenosi swoje dialogi do codziennego języka. Nie każdy zmienia aktora znanego z antysystemowych filmów Wajdy i Holland w ikonę twardej i brutalnej obrony uniwersalnych zasad, pozbawionego skomplikowanych moralnych dylematów.

Pierwsze "Psy" były krzywym zwierciadłem rzeczywistości, a bohaterowie byli z krwi i kości, wiarygodni w swoich działaniach. No i były zwroty akcji, były zagadki - kto dla kogo i z kim. Kto lojalny, kto zdradzi. I dlaczego. Niejednoznaczność postaw, ich sprzeczności z życiorysami - to wciągało. Słynna pijacka esbecka scena nawet Wajdę najpierw obruszyła, a potem skłoniła do refleksji. Do było kino przez duże K. 

Drugie "Psy" już nie mówiły o nas, ale o dla większości z nas odległym świecie ciemnych interesów. Mimo to wartka akcja wciąż utrzymywała nas w napięciu, a działania i decyzje bohaterów bywały wiarygodne i jednocześnie często niespodziewane.

W "Psach 3" niewiele nas zaskoczy. Od początku wiadomo, kto jest po czyjej stronie, kto ma coś za uszami, kto nie. Znając bohaterów, zastanawiamy się tylko, czy po 25 latach nie zmienili się na tyle, by ich modus operandi nie uległ przewartościowaniu. Tu też odpowiedź przychodzi szybko. Zbyt szybko. Scenariusz jest płaski i przewidywalny. Nie krzykniecie na tym filmie "och" ani "ach". Dialogi lepsze niż sama fabuła, choć o nierównej jakości, momentami zastanawiałem się, czy nie miały kilku autorów. Jest wśród nich taka rozmowa pomiędzy Franzem a Nowym, gdzie można odnieść wrażenie, że i Linda, i Pazura, którzy w przekroju całego filmu (tu nie zgodzę się z profesjonalnymi krytykami) budują swoje postacie co najmniej poprawnie, a nawet dobrze, sami czują, że ich kwestie są do bani i swoją grą - świadomie lub nie - dają temu wyraz na ekranie.

Z każdą kolejną częścią trylogii ucieka coś ważnego, a to z warsztatu, a to z tematu opowieści. W "Psach 3" zostało już niewiele.

Słychać zachwyty nad Dorocińskim. Dla mnie - miał o wiele lepsze role. Nie pomógł mu (znowu!) scenariusz, który w jego przypadku chyba w najmniejszym stopniu buduje psychologiczną wiarygodność granej postaci. Bardziej wyróżniłbym przeżywającego swój renesans ("Ślepnąc od świateł"!) Frycza i Fabijańskiego grającego rolę w pierwszej części filmu znacznie odmienną od tych, do których nas w ostatnich latach przyzwyczaił. Choć ten pierwszy też nie wnosi się na wyżyny swoich możliwości.

Ale aktorzy nie zbudują roli z niczego. Zastanawia może nieco, czemu ci starsi te role przyjęli, czemu w ten projekt weszli. Hipotez można stawiać wiele, od lojalności wobec kolegów (wolałbym) po motywacje finansowe.

Więc o czym jest ten film? Pazura na swoim kanale na YouTubie mówi - "o sprawiedliwości". To prawda, w końcu była ona - różnie rozumiana przez poszczególnych aktorów dramatu - osią dwóch poprzednich części. Tylko, że idąc do kina na trzecią część "Psów", nie oczekujemy tylko moralitetu a filmu, który znowu opowie niebanalną historię osadzoną we współczesnych realiach - więcej - realiach, o których nie mamy pojęcia. Liczymy na to, że twórcy coś przed nami odkryją. Przynajmniej zasieją ziarno niepewności. Postawią niewygodne pytania. Tymczasem "W imię zasad" zdradzi nam, że niektórzy - powołani, by strzec prawa - ulegają korupcji oraz że istnieje nie licząca się z prawem lojalność zawodowa. Nie wiedzieliśmy tego?

Czy warto iść na "Psy 3"? Oczywiście. Miłośnik filmu nie może przegapić kontynuacji serii, która jednak odcisnęła jakieś piętno na polskim kinie. Czy będziecie się nudzić? Prawdopodobnie nie, podobnie jak na każdym sprawnie zrobionym filmie, w którym coś się dzieje, są dobrzy i są skurczybyki, jedni się lubią, a inni nienawidzą, ktoś strzela, ktoś umiera, ktoś ma farta i wychodzi cało z opresji. Czy będziecie go rozpamiętywać? Oczywiście, aż do wyjścia z pubu po seansie. Potem wasze życie okaże się dla was ciekawsze. Potraktujcie to jak wizytę w dobrym lunaparku.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Świadomość upływu czasu skłania nas do refleksji, sentymentalizmu, rozliczeń. Jeśli przyłożyć to prawidło... czytaj więcej
Minął pierwszy, rekordowy tydzień obecności w naszych kinach trzeciej części słynnego filmu. Jak mówią... czytaj więcej
Aż szesnaście lat kazał czekać Francis Ford Coppola na trzecią część kultowego cyklu Ojciec chrzestny.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones