Recenzja filmu

Różyczka 2 (2023)
Jan Kidawa-Błoński
Magdalena Boczarska
Janusz Gajos

Pamięć i tożsamość

Niezależnie od tego, z jaką opcją polityczną się identyfikujemy, "Różyczka 2" jest filmem, który warto zobaczyć. Kidawa-Błoński nie narzuca w nim swoich poglądów, lecz analizuje mechanizmy
Pamięć i tożsamość
Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie – głosi sentencja z czasów słusznie minionych, które Jan Kidawa-Błoński sportretował w "Różyczce". Akcja kontynuacji toczy się wprawdzie współcześnie – tragiczna śmierć Adama Warczewskiego (Andrzej Seweryn) owiana jest romantyczną legendą o opozycyjnym męczenniku, a jego córka Joanna (Magdalena Boczarska) robi karierę europosłanki – ale słowa te pobrzmiewają w fabule jak złowrogie echo z przeszłości. Nie jest ona zresztą zamkniętym rozdziałem. Bo nawet jeśli system się zmienił, to w nowym porządku wciąż funkcjonują gracze przyzwyczajeni do starych metod. 



Taką osobą bez wątpienia jest Marczuk (Janusz Gajos), na widok którego wielu widzów pomyśli zapewne o Jarosławie Kaczyńskim. Nawet jeśli pokazanie tej postaci w karykaturalny sposób było dla Jana Kidawy-Błońskiego kuszące, nie daje on tego po sobie poznać. Przedstawia bohatera jako szarą eminencję, osobę wolącą pociągać za sznurki z tylnego siedzenia, chłodno kalkulującą, jak emocje pogrążonej w żałobie Joanny mogą się przełożyć na decyzje wyborców. Wypowiedziane w rozpaczy słowa i osobista tragedia bohaterki to w jego oczach idealny materiał na kampanię w zbliżającym się wyścigu o prezydencki fotel. Nie przeszkadza mu nawet, że potencjalna kandydatka reprezentuje inne poglądy niż on. Parafrazując PRL-owski bon mot: dajcie mu człowieka, a kompromitujące materiały się znajdą.

Bohaterka przekonuje się o tym bardzo szybko. Tajemniczy szantażysta przesyła jej dokumenty i zdjęcia sugerujące, że przeszłość Kamili Sakowskiej (także Magdalena Boczarska) wyglądała zgoła inaczej, niż przedstawiła ją córce. Wyłaniający się z kolejnych elementów układanki obraz zmusza Joannę do zagłębienia się we wspomnieniach z dzieciństwa spędzonego z matką w Austrii. Kiedy zaczyna kwestionować własną tożsamość, jej przyszłość w polityce staje pod znakiem zapytania. 



"Różyczce 2" udaje się to, co nie wyszło oryginałowi. Choć film z 2010 roku wielu krytyków uznaje za bliski arcydziełu, pozwolę sobie wyrazić niepopularną opinię: pomyślana jako połączenie kina gatunkowego z rozliczaniem wciąż bolesnej karty z historii Polski "Różyczka" nie sprawdza się na żadnym z tych obszarów. Tam, gdzie warto było zagrać niedopowiedzeniem, ucieka w dosłowność (historycy spierają się, czy Paweł Jasienica, będący pierwowzorem Warczewskiego, wiedział, że jego żona działała jako TW). Stereotypowe postacie uniemożliwiają aktorskiemu triu (Magdalena Boczarska, Robert Więckiewicz, Andrzej Seweryn) rozwinięcie skrzydeł. W efekcie "Różyczka" to dzieło niespełnione, stojące w rozkroku między komentarzem społecznym a B-klasową rozrywką. Na szczęście sequel przyniósł zmianę. Maciej Karpiński i towarzysząca mu jako współautorka scenariusza Agatha Dominik rozwijają losy bohaterów, kładąc mocniejszy akcent na ich psychologię. 

"Różyczka 2" to pole do popisu przede wszystkim dla wcielającej się w potrójną (!) rolę Magdaleny Boczarskiej. Aktorka z pewnością będzie mogła wymieniać ten występ jako jeden z najlepszych w swoim dorobku. W przeciwieństwie do znanej z pierwszej części Kamili, młodej kobiety uwikłanej w miłosny trójkąt bezwolnie poddającej się biegowi wydarzeń, Joanna jest osobą twardo stąpającą po ziemi i gotową zawalczyć o swoje ideały. Dopełnia ją postać matki z retrospekcji osadzonych w latach 70.: z trudem utrzymująca się na powierzchni, ale znajdująca w sobie siłę dla dobra dziecka. Jej rewersem jest współczesna Kamila – starsza kobieta uciekająca przed przeszłością w dewocję i niezdolna stawić czoła prawdzie o swojej przeszłości. 



Równie interesująco wypada wątek Rożka (Robert Więckiewicz). Cyniczny brutal z oryginału zmienił się w człowieka zdradzonego przez system, któremu wiernie służył. Twórcy odsłaniają jego ludzkie oblicze: mężczyzny żałującego swoich czynów i szukającego odkupienia, tęskniącego za rodziną, a jednak na prośbę partnerki trzymającego się na uboczu. 

Niezależnie od tego, z jaką opcją polityczną się identyfikujemy, "Różyczka 2" jest filmem, który warto zobaczyć. Kidawa-Błoński nie narzuca w nim swoich poglądów, lecz analizuje mechanizmy stojące za spektaklem, jakim jest kampania wyborcza. To sprawnie zrealizowany thriller polityczny kładący nacisk na wykorzystywanie historii do celów rządu. Grzechy przodków kładą się cieniem na kolejnych generacjach, a wiedza o nich w niepowołanych rękach z łatwością może stać się bronią w bezpardonowej walce o władzę. Pamiętajmy o tym, obserwując aktualną scenę polityczną.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones