Recenzja filmu

Roztańczone dziewczyny (1957)
George Cukor
Gene Kelly
Taina Elg

A Farewell to Musical

Musical święcił triumfy, odkąd tylko pojawiło się kino dźwiękowe (1927 r.). Przez 30 lat (1927-1957) przez ekran przewinęły się dziesiątki piosenkarzy i tancerzy, ale chyba najbardziej
Musical święcił triumfy, odkąd tylko pojawiło się kino dźwiękowe (1927 r.). Przez 30 lat (1927-1957) przez ekran przewinęły się dziesiątki piosenkarzy i tancerzy, ale chyba najbardziej zapamiętani z nich wszystkich zostali Gene Kelly i Fred Astaire. To oni zrewolucjonizowali ten gatunek i pojęcie tańca. W drugiej połowie lat 50. era filmów muzycznych zaczęła chylić się ku upadkowi. Za jej symboliczny koniec można uznać rok 1957. Wtedy to obaj panowie zagrali w swoich ostatnich musicalach. Astaire w "Jedwabnych pończoszkach", a Kelly właśnie w "Roztańczonych dziewczynach". Rok później powstała jeszcze "Gigi", która próbowała przywrócić chwałę musicalom. Krytykom film się spodobał (pobił rekord zdobytych Oscarów, choć tylko na rok), widzom nieco mniej i do starej formuły musicalu już nie wrócono.

Lady Sybil Wren (Kay Kendall) właśnie wydała autobiograficzną książkę opowiadającą o okresie z jej życia, gdy była tancerką w grupie "Les Girls" Barry'ego Nicholsa (Gene Kelly). Twierdzi w niej, że jej koleżanka z zespołu, Angele (Taina Elg), zakochała się w Barrym i próbowała z tego powodu popełnić samobójstwo. Angele pozywa ją o zniesławienie. W sądzie każda z pań opowiada swoją wersję wydarzeń. Gdy w zeznaniach występują coraz większe rozbieżności, sąd postanawia wezwać na świadka Barry'ego...

"Roztańczone dziewczyny" mógł być naprawdę uroczym, lekkim i zabawnym filmem. Miał ciekawy pomysł poprowadzenia akcji niczym w słynnym "Rashomonie", niezłe piosenki i wspaniałego reżysera w osobie George'a Cukora. Coś jednak w którymś momencie produkcji zgrzytnęło. W efekcie powstało dzieło przyciężkie, momentami nudzące i przeładowane ozdobnikami. A w tej historii był taki potencjał...

George Cukor nie był reżyserem typowo musicalowym, choć paradoksalnie swojego jedynego Oscara dostał właśnie za film muzyczny ("My Fair Lady"). Specjalizował się w ostrych satyrach na wyższe sfery jak chociażby "Kobiety", "Kolacja o ósmej" czy "Filadelfijska opowieść". Tutaj również próbuje obśmiać kolejną grupę społeczną, tym razem ludzi show-biznesu, ale wychodzi mu trochę topornie. Moim zdaniem jest to wina źle napisanego scenariusza.

Autorem muzyki jest Cole Porter, choreografię zaś stworzył Jack Cole. Możemy posłuchać pięknej ballady "Ça, c'est l'amour" (Elg) czy zabawnej "You're Just Too Too" (Kelly, Kendall). Oprócz tego mamy jeszcze wielki, tytułowy numer (Kelly, KendallElg, Gaynor) i genialny pastisz filmu "Dziki", "Why Am I So Gone About That Gal" (Kelly, tańczą Kelly i Gaynor). Porter stworzył wiele wspaniałych piosenek, jak choćby "Night and Day" czy "Begin the Beguine", ale soundtrack do tego musicalu powalający nie jest. Był to ostatni raz, gdy kompozytor pracował przy filmie.

Aktorsko ciężko coś filmowi zarzucić. Cała czwórka głównych bohaterów wypada naturalnie i autentycznie. Najlepszy jest Gene Kelly jako podstarzały tancerz-amant. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że momentami gra samego siebie. Mitzi Gaynor świetnie wypada jako trzecia z zespołu, najmilsza i najskromniejsza dziewczyna, która jako jedyna naprawdę czuje coś więcej do Barry'ego. Taina Elg i Kay Kendall jako pretensjonalne damulki, a niegdyś pełne energii dziewczyny sprawdzają się równie dobrze. Obie panie zostały nagrodzone Złotym Globem jako najlepsze aktorki w komedii lub musicalu.

Strona wizualna filmu jest naprawdę wspaniała. Nad scenografią pracowało aż czterech specjalistów, a ich wysiłek zaowocował nominacją do Oscara. Stauetka Złotego Rycerza powędrowała zaś do autora kostiumów, Orry-Kelly'ego.
"Roztańczone dziewczyny" nie są filmem złym, choć mogły być lepsze. Mimo to uważam, że warto je obejrzeć, aby zobaczyć ostatnią musicalową rolę G. K'ego.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones