Recenzja filmu

Terminal (2004)
Steven Spielberg
Marek Robaczewski
Tom Hanks
Catherine Zeta-Jones

Uśmiechnij się!

"Terminal" Stevena Spielberga to bardzo sympatyczny film dla całej rodziny, przy którym można się zarówno pośmiać, jak i wzruszyć. Z pewnym przymrużeniem oka można go nawet określić jako komedię
"Terminal" Stevena Spielberga to bardzo sympatyczny film dla całej rodziny, przy którym można się zarówno pośmiać, jak i wzruszyć. Z pewnym przymrużeniem oka można go nawet określić jako komedię romantyczną, choć z pewnością nie jest to klasyczny przedstawiciel tego gatunku. Muzyka, którą skomponował John Williams, idealnie wpasowuje się w jego lekki, niezwykle sympatyczny charakter i niewątpliwie dodaje mu uroku. Swoim charakterem i brzmieniem "Terminal" przypomina odrobinę muzykę z filmu "Lepiej być nie może", stworzoną przez Hansa Zimmera. Ścisłych podobieństw jest na szczęście bardzo niewiele (ograniczają się do jednego utworu muzycznego). Dodatkowo "Terminal" broni się tym, że jest dziełem sporo lepszym od wspomnianego dzieła niemieckiego kompozytora, a z pozornie wyświechtanych i klasycznych brzmień korzysta z niezwykłą lekkością i finezją. Dzięki temu jest to muzyka niezwykle zabawna i przyjemna w odbiorze. Ciężko się bowiem nie uśmiechnąć na przygody dobrodusznego, choć naiwnego Victora Navorskiego, zarówno podczas oglądania filmu jak i słuchania muzyki.   Najważniejsza i najczęściej pojawiająca się w filmie melodia - "The Tale of Victor Navorski" - to zabawna, zagrana z dużą dozą humoru muzyka, której nie sposób cokolwiek zarzucić. To samo można zresztą powiedzieć o "Victor and His Friends". Oba utwory są nie tylko świetnie zagrane, ale i świetnie pomyślane, a na dodatek po brzegi wypełnione entuzjazmem i radosną lekkością bytu.   "Dinner with Amelia" to melodia równie pozytywna, choć to ona właśnie jest dziwnie podobna do muzyki z "Lepiej być nie może", choć jak już wspomniałem jest od niej sporo lepsza. "The Fountain Scene" to z kolei melodia miłosna - stonowana i wyciszająca, choć równie pozytywna jak wcześniej wymienione. Warto również wspomnieć, że pojawiające się w filmie fikcyjne państwo Krakozhia doczekało się własnego hymnu (w których pisaniu John Williams się specjalizuje, podobnie jak w marszach), zatytułowanego "Krakozhia National Anthem-Homesickness". Jeżeli mam być szczery, to większość istniejących hymnów prawdziwych państw jest nie lepsza, a nawet gorsza od tej melodii. A to chyba najlepsza możliwa rekomendacja dla tego rodzaju muzyki. Utwory, które wymieniłem i krótko opisałem stanowią zaledwie niewielką część znajdującej się na płycie muzyki. Są jednak bardzo dobrym przekrojem przez całą ścieżkę muzyczną, zwłaszcza, że melodie te przewijają się przez cały film i stanowią punkt wyjściowy dla całości  kompozycji. Bohater filmu jest osobą szczerą, dobroduszną której nie da się nie lubić. Tak samo jest z tą muzyką, z której bije niezwykłe ciepło i sympatia. Jeżeli tego właśnie oczekujecie od muzyki filmowej, ciężko Wam będzie znaleźć coś lepszego od "Terminalu". Z drugiej strony nie jest to ścieżka specjalnie wybitna – ot po prostu świetna ilustracja muzyczna, która bardzo dobrze spełnia swoją rolę w połączeniu z obrazem, a i słuchana poza filmem również ma wiele do zaoferowania. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Inspiracją do nakręcenia "Terminalu" była dla Stevena Spielberga prawdziwa historia Merhana Nasseri -... czytaj więcej
Widz oczkujący dinozaurów i głosu z offu będzie niewątpliwie zawiedziony. Jest to prosta opowieść o... czytaj więcej
Pomysł na ten film był na pewno bardzo ciekawy: bohater, Victor, pochodzący z wymyślonej Krakhozji z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones