Recenzja filmu

The Amazing Bulk (2012)
Lewis Schoenbrun

Dno dna

Mroczne miasto osnute przez mgłę. Pada deszcz. Młoda kobieta zostaje zaatakowana przez przestępce. I wtedy pojawia się on - wielki fioletowy stwór. Tak zaczyna się jeden z najgorszych od strony
Mroczne miasto osnute przez mgłę. Pada deszcz. Młoda kobieta zostaje zaatakowana przez przestępce. I wtedy pojawia się on - wielki fioletowy stwór. Tak zaczyna się jeden z najgorszych od strony technicznej filmów wszech czasów.

"The amazing Bulk" przez niektórych jest określany jako "The room" filmów o superbohaterach, co dość wiernie obrazuje z czym mamy do czynienia. Bowiem czego można było się spodziewać po dziele, które wyszło spod ręki reżysera, który zasłużył się dla kina tworząc chociażby "Aliens vs. Avatars". W "The amazing Bulk" pokazał pełnie swych możliwości tworząc coś tak złego, że telewizyjne produkcje Jima Wynorskiego wyglądają przy tym jak kino ambitne.

Lewis Schoenbrun chyba pozazdrościł sławy słynnej "Ptakodemii" i wyreżyserował film, który pod względem efektów specjalnych jest jeszcze gorszy. Nie wiem ile wynosił budżet, ale sądzę że był mniejszy niż kieszonkowe typowego ucznia podstawówki (a tak już na poważnie to wynosił 14 000 $) Aby kiczowatość osiągnęła maksimum zastosowano tu ciekawy zabieg - cały film dzieje się w świecie wygenerowanym w pełni komputerowo. Efekt jest taki, iż widz może mieć wrażenie, że aktorów wklejono do przeciętnej gry komputerowej z lat dziewięćdziesiątych.

Film ten jest mockbusterem "Hulka" i jego nieoficjalnej kontynuacji/remake'u "Incredible Hulk". Muszę jednak pochwalić twórców - nie zrobiono tu beznadziejnej "zrzynki" profanującej oryginał tylko wyprodukowano coś, co bardziej może uchodzić za jego parodię. 

Aktorstwo to dramat z najwyższej półki dramatów. Aktorzy wypowiadają drętwe i żałośnie nierealne kwestie w jeszcze bardziej żałosny i nierealny sposób. Drewniactwo jest wręcz niewyobrażalne. Niemal każda kreacja jest tu wzorem jak nie powinno się grać. Chyba jedyną w miarę ciekawą postacią jest czarny charakter widowiska czyli doktor Kantlove (Randal Malone). Sądzę, że wynika to z faktu, iż jest to postać, która z założenia miała być groteskowa i śmieszna. Zupełnym przeciwieństwem jest tytułowy Bulk (Jordan Lawson). Tu otrzymaliśmy postać, nieudolnie próbującą być poważną albo wręcz dramatyczną czego efekt jest przekomiczny.

"The amazing Bulk" nawet nie próbuje być czymś poważnym. Cięcia budżetowe widać w każdej scenie. Wszystko wygląda tu żałośnie - od wystrzałów z pistoletu przez porażenie prądem po desing samochodów. Te ostatnie szczerze doprowadziły mnie do łez. Płakałem ze śmiechu, bo auta wyglądały tu dosłownie jak narysowane w paincie. Także i treść filmu jest zwyczajnie głupia, aczkolwiek zabawna. Beznadziejny scenariusz jest wisienką na torcie ze strony wizualnej. Na szczęście odnajdziemy tu naprawdę dużo elementów humorystycznych umilających oglądanie. Do najlepszych należą przede wszystkim rozmowy doktora Kantlove'a z żoną i scena, w której Bulk rozwala samochody i zabija panią detektyw (Deirdre V. Lyons). Te fragmenty przejdą do historii. Jeżeli ktoś chce sięgnąć po tę produkcję to albo szuka niezłej komedii, albo jest koneserem kina klasy Z. 

Ocenienie tego filmu w skali od jednego do dziesięciu może stanowić duży problem. Rozsądek podpowiadał mi, abym dał jeden, chociaż frajda z oglądania była na przynajmniej siedem. Ostatecznie (7 + 1) / 2 = 4.

W swojej kategorii jest to film całkiem niezły ponieważ kompletny brak realizmu i beznadziejne aktorstwo uczyniły z niego zabawny film idealny na rozluźnienie.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones