Recenzja wyd. DVD filmu

The Mysteries of Pittsburgh (2008)
Rawson Marshall Thurber
Peter Sarsgaard
Sienna Miller

Nostalgiczne lato

"Mysteries of Pittsburgh" to jeden z tych niskobudżetowych amerykańskich filmów, które - mimo kilku znanych nazwisk w obsadzie - wcale nie są zrobione po to, by zarobić pieniądze dla wytwórni.
"Mysteries of Pittsburgh" to jeden z tych niskobudżetowych amerykańskich filmów, które - mimo kilku znanych nazwisk w obsadzie - wcale nie są zrobione po to, by zarobić pieniądze dla wytwórni. Służą one jedynie rozwijaniu strefy wewnętrznej odbiorców, być może nawet i twórców. Mają spodobać się ambitniejszym kinomanom i wywołać u nich zalew refleksji. Choć nie powiedziałabym, by tym razem zdołano osiągnąć zamierzony efekt.

Historia, stanowiąca urywek z życia Arta (Jon Foster), studenta ekonomii, to ekranizacja prozy Michaela Chabona. Mamy rok 1983, początek wakacji. Młodzieniec zatrudnia się w księgarni, co ma być niezobowiązującym sposobem na zarobienie pieniędzy. Na jednej z imprez poznaje atrakcyjną dziewczynę o imieniu Jane (Sienna Miller). Mimo tego, że okazuje się być już z kimś związana, idzie z Artem do pobliskiej knajpki. Następnego dnia znajduje go jej chłopak, Cleveland (Peter Sarsgaard), lecz zamiast gromko się mścić i wygrażać, wyciąga do chłopaka rękę i oferuje swoją przyjaźń. Tak właśnie zaczyna się ostatnie takie lato w życiu Arta, które upłynie mu - wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi - na kłótniach, romansach, graniu w karty i szlajaniu się po barach.

Sam wątek obyczajowy filmu należy do naprawdę przyjemnych, a jest tak w dużej mierze dlatego, że każdy bohater (prócz samej głównej postaci) okazuje się być interesujący i złożony. Jane z jej oddaniem i tolerancją w stosunku do poczynań Cleve'a, jej chłopak ze swoją beztroską i egoizmem, ojciec Arta - stateczny gangster, który pragnie spokojnego życia dla swojego syna, a w końcu zwariowana przełożona Arta, która nieszczęśliwie w nim zakochana, nie może znieść jego przywiązania do dwójki przyjaciół. Także aktorstwo złe nie jest - Miller, Sarsgaard i Mena Suvari, jako Phlox, tworzą naprawdę wyraziste postaci. Co do Jona Fostera - jego bohater jest z założenia tak przeraźliwie nijaki i bezbarwny, że trudno powiedzieć, w jakim stopniu przyczyniły się do tego jego zdolności aktorskie. Wszystkie wydarzenia dzieją się jakby obok Arta, mimo że przecież tkwi w samym ich środku. Mimo to wszyscy o niego zabiegają. Jane i Cleveland są ciekawi i żywiołowi - co tak właściwie łączy ich z Artem i dlaczego tak im na nim zależy? Być może to w literackim pierwowzorze filmu należy szukać wyjaśnień, jednak scenariusz nam ich bynajmniej nie udostępnia.

Słabym punktem filmu jest wątek kłopotów Cleve'a (jego mglista przeszłość, problemy z hazardem, powiązania z gangami). Naprawdę nie można nazwać go niezbędnym. Właściwie, nudzi, a przynajmniej w porównaniu do przygód trójki głównych bohaterów, którzy zaczynają akurat plątać się w coraz to gęstszych i dwuznacznych relacjach. Trudno jednak wysnuć z całej tej fabuły jakiekolwiek refleksje. Film sobie leci, oglądamy go, a mimo to wcale nas niczym nie dotyka, nie emocjonuje nas żadna kłótnia czy scena miłosna. Brak w nim pasji. 

Oczywiście, uważam, że lepsze to niż kolejny hollywoodzki pseudo-dramat ze sztucznymi bohaterami z maskami zamiast twarzy i znanymi nazwiskami, które mają nam zastąpić fabułę. "Tajemnice Pittsburgha" to film zdecydowanie kameralny, naturalny i przyjemny w odbiorze. Odwołuje się do żyć każdego z nas, bo kto nie ma podobnych wakacyjnych wspomnień? Romanse, imprezy, przyjaciele, kłótnie, rozmowy, podróże - scenariusz sztuczny nie jest, a można by nawet powiedzieć, że napisało go samo życie. Braki uzupełnia świetna muzyka (m.in. zespół Iron & Wine) czy klimatyczne zdjęcia - mogłyby jednak być odrobinę bardziej urzekające, wszak film dzieje się w miejscu bardzo urokliwym.

"Mysteries of Pittsburgh" z całą pewnością oglądać nie trzeba. Musiałby nastąpić cud, by komuś ten obraz w pamięci utkwił. Nic w nim nie chwyta za serce, ani nie jest niezwykłe. Można go obejrzeć bez wyrzutów sumienia, że zmarnujemy kolejne dwie godziny naszego cennego życia, ale idę o zakład, że po godzinie zapomnicie, o czym właściwie ten film był. Jeśli miałabym wskazać powody, dla którego w jakieś nudne popołudnie warto po tę pozycję sięgnąć, byłyby nimi Sienna Miller (która udowadnia, że faktycznie aktorką jest!) oraz nostalgiczny klimat minionego lata. Jeśli już więc się na niego zdecydujecie - seans polecam zaplanować na tę wspaniałą, słoneczną porę roku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones