Recenzja filmu

Valhalla: Mroczny wojownik (2009)
Nicolas Winding Refn
Mads Mikkelsen
Maarten Stevenson

Krwawo, mgliście i stylowo

Fani Refna znajdą tu sporo dla siebie, ale poszukiwacze przygód niech czują się ostrzeżeni. Widowiska w stylu "Gry o tron" tu niewiele więcej niż w sztukach Becketa.
Nicolas Winding Refn wielkim stylistą jest. Po sukcesie "Drive", w polskich kinach pojawia się wcześniejszy film Duńczyka i nieprzekonanych powinien on przekonać, że młody reżyser równie pewnie czuje się w opowieściach o kopenhaskim podziemiu narkotykowym, amerykańskich kaskaderach, co w średniowiecznych przypowieściach. "Valhalla Rising" tu i ówdzie określana jest jako widowisko, ale nie dajcie się zwieść – to taka sama kameralna opowieść jak "Pusher" czy "Drive", która uparcie krąży wokół małego grona bohaterów. Nie brakuje tu scen walki, ale nie spodziewajcie się bitew z udziałem setek statystów, wstrząsających efektów specjalnych czy imponujących zaginionych miast. Refn jest oszczędny – trochę z musu (budżet szacowany na 4 miliony funtów), a trochę z wyboru. Buduje swoje średniowiecze z kurzu, krwi i klimatu.

Zamiast wprowadzać widza łagodnie w przedstawiony świat, stopniowo wtajemniczając go w zasady, Refn brutalnie wrzuca go do środka i każe się orientować. Dzięki temu można lepiej wczuć się w sytuację głównego bohatera granego przez diabolicznego Madsa Mikkelsena. Milczącego, jednookiego wojownika poznajemy jako więźnia Wikingów, którzy traktują go z mieszaniną pogardy i strachu. Jest okrutny i niebezpieczny, ale jeśli już wyruszać w podróż przez tą  surową, niebezpieczną przestrzeń, to tylko z kimś takim jak on. Szkicowej fabuły po prostu nie wypada sprzedawać w tekście recenzji, poprzestańmy więc na tym, że bohaterowi udaje się odzyskać wolność, a następnie wyrusza w towarzystwie pewnego chłopca w niebezpieczną podróż. Przyłącza się do krzyżowców zmierzających do Jerozolimy i dociera w miejsce, o którym milczą podania ludów z Północy.

Nie wiemy, dokąd bezimienny zmierzał, gdy stracił wolność, mało wiadomo o jego przeszłości, bo reżyser niechętnie dzieli się informacjami, które mogłyby uczynić go bardziej ludzkim. Można domyślać się jakiejś tragedii w jego przeszłości – jedna z postaci mówi, że napędza go nienawiść. Taka "charakterystyka" dobrze komponuje się z oszczędnością cechującą film w warstwie formalnej. Dominuje tu szarość, akcja toczy się na pustkowiach, jednym z głównych elementów scenerii jest gęsta mgła. Świat "Valhalli" jest przez to bardzo nierealny. Ogołocenie historii z konkretu – wizualnego i fabularnego – przenosi ją w rejony symboliczne i gdyby nie krwawe walki, dałoby się ją zaadaptować w teatrze.

W tak "gołym" świecie po prostu nie sposób się eskapistycznie zanurzyć. Inna rzecz, że Refn świadomie buduje świat tak odpychający i nieprzyjazny, że zagłębianie się w niego jest przyjemnością wątpliwą. Może być najmniej spełniony film reżysera – zawieszony pomiędzy kilkoma kierunkami, w które mógł się rozwinąć, pozostawia widza trochę obojętnym na los postaci, oddzielając go od nich szybą. W ten sposób Refn sam wytrąca sobie z ręki jeden ze swoich najsilniejszych atutów – umiejętność precyzyjnego manipulowania emocjami.

Fani Refna znajdą tu sporo dla siebie, ale poszukiwacze przygód niech czują się ostrzeżeni. Widowiska w stylu "Gry o tron" tu niewiele więcej niż w sztukach Becketa. Bohaterowie "Valhalli" wydają się zawieszeni w pustej przestrzeni kosmosu – czekają, ale nie wiedzą na co, boją się, ale nie wiedzą czego. Mają jakieś cele, skądś przychodzą, dokądś idą i coś na pewno sprawia im przyjemność, ale wszyscy wydają się marionetkami w rękach siły, która bez celu przepycha ich z miejsca na miejsce. O tym trochę wydaje się opowiadać ta historia – ścierają się w niej wielkie systemy religijne, ale ludzie niosący ich sztandary na nic nie mają wpływu, jakby byli pionkami w grze kogoś spoza kadru. Całości nie wieńczy jednak historia spiskowa. Spod mgły wyłania się nie sens, tylko krwawy chaos.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Według mitologii nordyckiej Walhalla miała być rajem wojowników. Była miejscem, gdzie każdy poległy w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones