Recenzja filmu

Z archiwum X: Chcę wierzyć (2008)
Chris Carter
David Duchovny
Gillian Anderson

Ksiądz pedofil, Scully i nieogolony Mulder

- Ojcze, zgrzeszyłem. - Tak Synu, błądzić jest rzeczą ludzką, wyznaj swe winy a będzie Ci lżej na duchu. - Nie oglądałem nigdy "X- Files", tzn. może kilka odcinków. Wiem, kto to Mulder, kto to
- Ojcze, zgrzeszyłem. - Tak Synu, błądzić jest rzeczą ludzką, wyznaj swe winy a będzie Ci lżej na duchu. - Nie oglądałem nigdy "X- Files", tzn. może kilka odcinków. Wiem, kto to Mulder, kto to Scully... no i że UFO istnieje... i tyle, a pierwszą część kinowej wersji co prawda obejrzałem, ale niewiele z niej pamiętam. Chyba tylko to, że mnie nie zachwyciła... - (chwila milczenia) Piekło Synu... Piekło... Niestety... ale wydarzenia opisane przeze mnie wyżej rzeczywiście mogłyby mieć miejsce. Jakoś nigdy fanem całej serii nie byłem i raczej mam nikłe pojęcie o zawartości Archiwum X. Mogą się pojawić wątpliwości u czytelników w stylu "to po cholerę gościu bierzesz się za recenzję filmu, jak sam przyznajesz, że laik w temacie jesteś?!". Otóż zakładam, że kilku mi podobnych jeszcze się uchowało - i to właśnie głównie dla nich skierowany jest niniejszy tekst. Aczkolwiek - jeżeli jakiś znawca poświęci chwilkę na przeczytanie - z podniesioną głową przyjmę jego krytykę na temat moich wypocin. Zaginęła agentka (FBI - oczywiście). Trzeba ją znaleźć. I jak to bywa w takich przypadkach - najskuteczniejsi są księża pedofile (przecież każdy wie, że wszyscy księża to pedofile... z wyjątkiem mojego spowiednika - oczywiście), w dodatku posiadający zdolności powszechnie przypisywane cygańskim wróżkom i płaczący... yyy... krwią - jak na porządnego katolika przystało. Jednak naszego sympatycznego milusińskiego klechę trzeba by jakoś naprowadzić na dobry trop i tu konieczne jest zatrudnienie starej gwardii - dziś zbijającej bąki na federalnej emeryturze. Scully po pracy w FBI poświęciła się praktyce w zawodzie lekarza. Co ciekawe, znów motyw katolicki - Scully leczy dzieci w szpitalu prowadzonym przez księży. I znów pojawia się wyraźna aluzja antyklerykalna. Jej przełożony - szef lecznicy (mężczyzna w sutannie oczywiście) opowiada się za zaprzestaniem terapii u jednego z pacjentów - beznadziejnie chorego dzieciaka.  Co prawda, teoretycznie nie ma już dla niego ratunku, jednak Dana nie chce się poddać i próbuje zastosować nowatorską terapię, na którą nie chce się zgodzić przełożony. A co u Muldera słychać... No cóż, chłopina siedzi w domu... się już nawet nie goli... i zbiera wycinki z gazet, rozpracowując "tajne spiski", niczym bracia Kaczyńscy - "układ". I to właśnie głównie o Foxa (swoją drogą, czy zbieżność imienia tego bohatera i nazwy telewizji, w której był emitowany serial, jest przypadkowa?!) zdolności chodzi federalniakom. Agentka prowadząca sprawę (prezentująca zjawiskowo męską urodę - Amanda Peet) porwania swojej podwładnej wyczytała mianowicie w aktach Muldera, że miał on do czynienia z tzw. medium, czyli osobami posiadającymi paranormalne zdolności, które mają różne wizje, a właśnie takie zdolności wykazuje nam nasz księżulek-pedofil. Na dobrą sprawę to Fox i Dana przez zdecydowaną większością filmu są całkowicie... niepotrzebni. Ich postacie w nijaki sposób posuwają akcję do przodu, przejmują inicjatywę dopiero jakieś 30 minut przed końcem, aż do tej pory są tzw. "twarzami"- jak z reklamy. Coś tam gadają, wspominają (jako osoba nieznająca serialu, nie za bardzo rozumiem kontekstu tych rozmów), ale dla głównego wątku fabuły nie ma to większego wpływu. Niektóre sceny są rozegrane dość, delikatnie powiedziawszy, tradycyjnie. Np. Scully namawia Muldera, żeby odezwał się do proszących go o pomoc federalnych. Ten początkowo odmawia, jednak kiedy Dana wyjdzie i zamknie za sobą drzwi, zaraz wybiega zza nich Fox i daje pozytywną odpowiedź... Tak po prostu - bez powodu zmienił zdanie. Albo coś innego - leżą sobie Fox & Dana w łóżeczku... coś nie daje jej spać... w końcu zwierza mu się: "w znalezionej na miejscu zbrodni ludzkiej kończynie znalazłam środek uspokajający dla zwierząt...". On zrywa się z łóżka i stwierdza - "Ja też już dziś nie zasnę...". Cała sytuacja wygląda trochę jak z dowcipu o Stirlitzu - bohaterze radzieckiego serialu "Siedemnaście mgnień wiosny". Nie chcąc zdradzać większych fragmentów fabuły, ograniczę się tylko do suchej oceny całości, która niestety za wysoka być nie może. Nie ma tu żadnego nowatorstwa, powiewu świeżości, a czerpiąc z komentarzy na Filmwebowym forum - klimatu serialu też ciężko się doszukać. Ksiądz pedofil, niepotrzebni główni bohaterowie, "dziwnie" rozegrane niektóre sytuacje, tradycyjna, jak na thriller, historia. Ja daje nowemu "X-Files" 4/10 - da się to oglądać, jednak bez trudu można zamiast tego wybrać jakiś inny, bardziej niszowy thriller. A nóż, trafimy na coś oryginalniejszego i ciekawszego? Prawda jest taka, że gdyby nie chwytliwy tytuł i znani (wypromowani przez serial) aktorzy, to film przeszedłby bez żadnego echa. - Pan jest miłosierny, może Ci jednak wybaczy. Bij się w pierś synu, a za pokutę obejrzyj sobie najnowsze "Z archiwum X"... 3 razy... - Nieeeee!!!
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"The X-Files", jako serial o agentach FBI badających sprawy paranormalne, stał się marką rozpoznawalną... czytaj więcej
"Z archiwum X" jest serialem, którego nie trzeba przedstawiać. Przez dziewięć sezonów zyskał rzeszę... czytaj więcej
Drugi kinowy film na podstawie kultowego w niektórych kręgach serialu był wyczekiwany przez fanów na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones