Dawno temu w Oddworld

"Oddworld: Stranger's Wrath" ukazała się pierwotnie w 2005 roku, wyłącznie na starym Xboksie. Teraz mamy okazję sprawdzić ten stary tytuł w HD, z wszelkimi świecidełkami.
"Oddworld: Stranger's Wrath" ukazała się pierwotnie w 2005 roku, wyłącznie na starym Xboksie. Teraz mamy okazję sprawdzić ten stary tytuł w HD, z wszelkimi świecidełkami. Podbicie wizualiów to pestka. Gra dobitnie pokazuje, że pewne schematy opierają się upływającemu czasowi.



Siłą gier z serii "Oddworld" zawsze było nieco odrealnione przedstawienie świata. Rzeczywistość opierała się na prostej i znanej nam (niestety) z życia dychotomii – natura kontra technika. Z jednej strony świat zamieszkiwały pokojowe stworki w postaci Mudokonów (takich jak Abe, bohater poprzednich gier). Druga strona barykady to Glukkoni i inne mięczakopodobne (sic!) stwory, które sterują megakorporacjami.

Dlaczego o tym wspominam? Choć "Stranger's Wrath" dzieje się niemal na drugim krańcu świata Oddworld, znane z dawnych odsłon rasy pojawiają się w tle bądź też najmniej spodziewanym momencie. Głównym bohaterem tej odsłony jest... Stranger. Komu się ta postać – i w ogóle cały kontekst – kojarzy z amerykańskim "Pograniczem", trafił w dziesiątkę. Clakkerz, czyli gadające z charakterystycznym akcentem kurczaki, małe miasteczka rozrzucone w głuszy, ogromne tereny opanowane przez bandziorów – brakuje tylko kępy szarłatu gnanej przez wiatr. Stranger to łowca nagród i właśnie na tym fachu mija nam większość gry. Schemat powielany jest w każdym przypadku. Bierzemy zlecenie, udajemy się do odpowiedniego obszaru, pokonujemy bandziorów, toczymy bitwę z bossem, wracamy, inkasujemy moolah (walutę Oddworld) i zgarniamy następny cel. W tle jednak rozgrywa się znacznie inna historyjka.

Wspaniała w "Stranger's Wrath" jest urocza subtelność, z jaką podaje nam się główny wątek. Stranger niemal na początku ma misję – zebrać 20 000 moolah, by przeprowadzić na sobie pewną operację. Jaką? Nie wiemy. Kim jest bohater? Też nie wiadomo. Choć z początku widać tu mocne inspiracje kreacjami Clinta Eastwooda, w pewnym momencie następuje potężny zwrot akcji. Protagonista okazuje się kimś innym, niż mało uważny gracz podejrzewa, a zwieńczenie tej historii zyskuje dodatkowy, emocjonalny szlif podczas spektakularnej bitwy o wolność jednych i jak się potem okazuje – kosztem drugich.

Jak gra prezentuje się od strony czysto gameplayowej? "Stranger's Wrath" to lekko niecodzienny miks FPS i zręcznościówki. Nasz bohater biega po planszach (gdy się rozpędzi, na wszystkich czterech łapach), skacze tu i tam, jednak podczas walki mamy znacznie szerszy wachlarz możliwości niż staroszkolna piąchopiryna. Po wciśnięciu prawego analoga przenosimy się w tryb pierwszoosobowy i robimy użytek z naręcznej kuszy. Ponieważ Oddworld to miks świata okrutnego i pokojowego, nasza amunicja jest żywa. W torbie znajdą się wściekłe Fuzzle, które zrobią z wrogów szoarmę. Thudslugi zaś przeciwników ogłuszą, a jak to nie pomoże – Boombaty rozerwą ich na kawałki. Gdzie ten pacyfizm? Otóż każdego wroga (łącznie z bossami) możemy złapać żywcem. Gra nas zresztą nakłania do takiego wyjścia w bardzo prosty sposób – żywi są warci więcej niż martwi.

Akcja gry jest nadspodziewanie długa. Kiedy wydaje nam się, że to już koniec, na horyzoncie pojawia się następne miasto. Sam finisz, walka na ogromnej tamie, to bez mała dwie godziny grania. Summa summarum "Stranger's Wrath" spokojnie wystarczy na więcej niż jedno popołudnie. Bywa nieco powtarzalnie, ale nie w tak ordynarny sposób jak "Munch's Oddysee".

Jak to wszystko wygląda w HD? Nie ma syndromu legendy, gdzie odwracamy ze wstrętem wzrok, nawet od podbitych tekstur? O dziwo, "Stranger's Wrath" trzyma niesamowicie wysoki poziom. Tereny, co naturalne, wziąwszy pod uwagę wiek gry, są proste, ale urokliwe. Spora w tym zasługa nieco kreskówkowego podejścia do oryginalnej grafiki. Wszystkie postaci – karykaturalne kurczaki, obrzydliwi bandyci czy (początkowo) niesprecyzowany gatunkowo Stranger – nakreślone są w nieco przerysowany sposób. Stąd, podniesienie rozdzielczości i wygładzenie dodaje im tylko animuszu. Półotwarta struktura gry sprawdza się też całkiem nieźle. Staroszkolna mechanika, w której – proszę sobie wyobrazić – można spaść w przepaść, a nawet zginąć w walce, daje niesamowitą radochę z grania. Właściwie jedynym problemem, poza okazjonalnym szaleństwem kamery, jest wymierzanie skoków. Kto pamięta bolączkę starych platformówek 3D (choćby "Croc"), poczuje się jak w domu. Skakanie po pniach drzew czy występach skalnych bywa uciążliwie, ale nigdy nie dochodzi do poziomu potwornej klątwy pod adresem twórców.

Kto nie grał, niech zagra. Kto grał, powinien sobie przypomnieć. "Stranger's Wrath" w wersji HD to może nie hit sezonu (bo to i nie nowość), ale zdecydowanie jedna z ciekawszych historii w świecie gier. Gra udaje, że fabuły nie posiada, a na koniec uderza tak mocnym akcentem, że pad wypada z rąk. Wstyd nie spróbować.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Oddworld Inhabitant po raz czwarty raczy nas pokręconą produkcją, która swoją odmienną stylistyką nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones