Poważna pozycja dla poważnych graczy

Zadziwia fakt, iż twórcy podeszli z niesamowitym pietyzmem do opisów poszczególnych broni, potworów czy lokacji, jakie zwiedzamy, świetnymi i oryginalnymi pomysłami można byłoby obdarować nie
Już nie pamiętam, ile razy odpalałem "GTA" tylko po to, żeby pojeździć po mieście i zrobić jakąś zadymę, lub "Postal 2", by w przerwie między kupowaniem mleka a sikaniem na grób ojca, pograć w baseball głową jakiegoś przechodnia. I pewnego dnia trafiłem na "Serious Sama: Drugie starcie", grę, w której posługując się strzałką w przód i myszką, można znakomicie odstresować się po ciężkim dniu.



Twórcy gry wyszli z prostego założenia: zróbmy grę, w której jedynym celem będzie naparzanie do wszystkiego, co się rusza. Skoro pierwsza część się podobała, to dlaczego kontynuacja nie może być taka sama? Jak pomyśleli, tak zrobili. Nie ma się co oszukiwać, ta gra nie posiada żadnej konkretnej fabuły, po prostu musimy biegać po poziomach, szukać przełączników i ewentualnych artefaktów, tak aby odblokowywać kolejne zamknięte drzwi/bramy, po drodze paląc, wysadzając, tnąc i odstrzeliwując wszystko, co pełza, lata, galopuje i kroczy.

Bardzo pomocny w tym będzie niezwykły asortyment, a raczej arsenał: strzelby, karabin snajperski, działko, wyrzutnia rakiet, piła łańcuchowa, a nawet armata! Całe to wyposażenie będzie dźwigał nie kto inny, jak Serious Sam, poważny człowiek w bardzo poważnej sytuacji, który nie strzępi języka na darmo i nienawidzi, kiedy jakieś paskudztwa "respią się" mu pod nosem.



Zadziwia fakt, iż twórcy podeszli z niesamowitym pietyzmem do opisów poszczególnych broni, potworów czy lokacji, jakie zwiedzamy, świetnymi i oryginalnymi pomysłami można byłoby obdarować nie tylko kontynuacje, ale również masę innych gier dla dużych chłopców, którzy uwielbiają wielkie armaty (bez podtekstów). Bardziej jednak zadziwia, że woleli oni zdystansować się do swojej produkcji, wszakże nie można brać na poważnie faceta w podkoszulku z bombą, który biega po ruinach azteckich miast i drąc się, rozwala hordy gigantycznych ryb, żab i skorpionów. Dlatego nasz Sam to złotousty chłopak, który co rusz komentuje swoje (/nasze) poczynania, narzeka na liczbę potworów i zachwala pogodę. Wszędzie mnóstwo autoironicznych easter eggów: cmentarz z jajogłowymi twórcami gry, kulisy jednego z poziomów, Mikołaj próbujący dostać się do jednej z chat. Nawet sama mechanika gry obfituje we wszelakie absurdalne i niepotrzebne, ale naprawdę kozackie rzeczy, jak np. możliwość ścinania drzew.



Aby zbytnio nie przesadzać z pozytywami, trzeba wspomnieć nieco o tym, co po prostu w tej grze nuży. Rutyna w pokonywaniu poziomów po jakimś czasie daje się we znaki. Pułapki i cudaczne przeszkody stają się denerwującym elementem lokacji, które jedynie przeszkadzają w eksterminacji wrogów, którzy w wielu miejscach są po prostu przesadzeni. Pod koniec gry ziewałem i czekałem na kolejne lokacje, w których zasypywano mnie całym dostępnym w grze bestiariuszem i kazano biegać po schodkach, platformach i występach w celu znalezienia apteczek bądź amunicji. A szkoda, bo wiele poziomów było naprawdę ładnie i pomysłowo zrobionych, tylko co z tego, skoro ja szukałem kolejnego celu do odstrzelenia.

W ostatecznym rozrachunku "Serious Sam: Drugie starcie" to świetna gra na odchamienie, która serwuje nam rozrywkę w najczystszej postaci, ale nic więcej.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones