Recenzja serialu

Księgarnia Black Books (2000)
Martin Dennis
Graham Linehan
Dylan Moran
Bill Bailey

O frustracji Bernarda B

„Black Books” - produkcja poważanego w tzw. "branży" scenarzysty i producenta Grahama Linehana, wyraźnie wpisuje się w schemat będący znakiem markowym tegoż guru wyspiarskiej machiny komediowej;
„Black Books” - produkcja poważanego w tzw. "branży" scenarzysty i producenta Grahama Linehana, wyraźnie wpisuje się w schemat będący znakiem markowym tegoż guru wyspiarskiej machiny komediowej; bohaterami uczyniono bowiem po raz kolejny trójkę nieprzeciętnych i nie do końca dających się lubić postaci - dwie męskie (w tym Irlandczyk) i jedną kobiecą. Główny bohater serialu, Bernard Black (ekscentryczny irlandzki właściciel antykwariatu na ziemi obcej) zdecydowanie powinien urodzić się w innej epoce; co innego można bowiem powiedzieć o osobie, która nie posiada telewizora, alergicznie reaguje na telefony komórkowe i nie potrafi wypełnić PIT-u? Black nie jest jednak, jak mógłby sugerować ten opis, przywiązanym do tradycji nudziarzem; w istocie rzeczy jest on uosobieniem indywidualizmu. Jako zwierzę typowo nocne, spędza całe noce w zadymionych pubach, by (co zapewne spowodowane jest nadwrażliwością na światło dzienne) wstać późno, zjeść kawałek lekko nieświeżej pizzy zdrapanej z blatu biurka, a następnie namiętnie wyładowywać swoją frustrację na zakłócających mu rytuał picia wina klientów swojego przybytku. Do aspołecznego Bernarda dołącza wkrótce nie mniej zdziwaczały Manny - długowłosy yuppie, który po połknięciu "Małej książeczki spokoju" przypadkiem naraża się grupce skinów i ląduje w antykwariacie swojego przyszłego pracodawcy. Ostatnią z głównych postaci serialu jest Fran, często towarzysząca Bernardowi podczas degustacji rozmaitych trunków rezydentka sąsiedniej kamienicy. Tym, co najbardziej daje o sobie znać podczas oglądania serialu, jest jego specyficzny klimat. Widok kameralnego wnętrza księgarni z wiecznie spoczywającą na biurku właściciela napoczętą butelką wina wpływa na widza relaksująco i wywołuje poczucie wolniej płynącego czasu. Na tym jakże spokojnym tle osadzono jednak kontrastującą, bo ekspresyjnie zagraną przez Dylana Morana postać Bernarda Blacka. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że Moran nie gra Blacka, a jest Blackiem - wybuchającym bez powodu, cynicznym i do bólu uwielbiającym pastwić się nad otoczeniem za pomocą ciętych uwag i nożyczek miłośnikiem używek oraz (wbrew pozorom) świętego spokoju. Namacalnym skutkiem tejże ekspresji, pomijając mimikę, jest również ilość rozbitych o ścianę przez Bernarda przedmiotów szklanych i rzeczy jadalnych, co połączone jest ze świetnym stylem i unikalną techniką wyrzutu. To, co jednak udało się Moranowi najbardziej, to fakt, że Bernard naprawdę daje się lubić. Podobnie jak dobrze zagrany przez Billa Baileya Manny - postać w swoim cierpiętniczym żywocie wiedzionym pod dyktando apodyktycznego Bernarda tak pocieszna, że z miejscami wzbudzająca sympatię i litość. Bailey świetnie odnajduje się w absurdalnych sytuacjach, jak kiedy podczas ucieczki z antykwariatu próbuje uniezależnić się, zostając męskim modelem w podejrzanym piśmie dla fetyszystów gęstych bród zaplatanych w warkoczyki. Neurotyczna i momentami dorównująca złośliwością Bernardowi Fran, zagrana przez Tamsin Greig, znakomicie dopełnia trójkąta uzależnionych od wina społecznych "odszczepieńców", nieradzących sobie z życiem codziennym. W serialu daje się również wychwycić kilka świetnych epizodów; jednym z nich jest zagrana z dystansem rola Petera Serafinowicza jako obdarzonego głębokim i hipnotyzującym głosem prezentera radiowego, nękanego przez Fran nocnymi telefonami. Sytuacje przedstawione w serialu obracają się wokół zderzeń jaskrawie nakreślonych osobowości z niesprzyjającymi okolicznościami, mimo sporej dawki groteski, sportretowanymi dość wiernie. I wydaje się, że właśnie z tego powodu tak antypatyczni bohaterowie są w stanie zdobyć sympatię widzów: kto bowiem nie kibicuje bardziej osobie składającej się z samych wad, niż przeciwstawionym jej jeszcze bardziej odrażającym typom, takim jak chociażby poborcy podatkowi czy "cwaniaczkowaci" doradcy finansowi? Skonfliktowany z postaciami tego typu Bernard Black jawi się jako bohater; kontestant, dla którego nie liczą się pieniądze, a tak trudny do osiągnięcia przy jego temperamencie spokój wewnętrzny. I to nastawienie najlepiej obrazuje dialog Bernarda z jednym z odwiedzających jego księgarnię; kiedy nowobogacki klient chce kupić komplet dzieł Dickensa, którym to jest zainteresowany z powodu skórzanych okładek pasujących do obić jego kompletu mebli, Bernard Black żąda zapłaty skórzanymi banknotami, stwierdzając, że papierowe nie pasują do jego skórzanego portfela. Grahamowi Linehanowi z pewnością nie można odmówić nie tylko nosa do obsadzania głównych i pobocznych ról w swoich produkcjach, ale i talentu scenopisarskiego. I "Black Books" nie jest tu wyjątkiem od reguły. Serial nie skłania może widza do głębszych refleksji, ale w żadnym wypadku nie jest to jego wada. Specyficzne poczucie humoru scenarzysty broni się samo, a wykreowany przez obsadę "księgarniowy mikroklimat" sprawia, że widz po odejściu od ekranu czuje się całkowicie usatysfakcjonowany i niekoniecznie trzeźwy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Otwarty został, stosunkowo dawno, sklep z książkami - skromny, acz dosyć chaotyczny. Właściwie wystarczy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones