Wielka szkoda, że fabuła okazała się tak banalna, a wszystkie wątki i zagadki, które śledziliśmy przez kilka godzin zbędne i pozbawione znaczenia. Kapitan znalazł na zaginionym statku fragment wstążki swojej zmarłej wiele lat wcześniej córki? I co z tego skoro kapitan nie istnieje, statek nie istnieje, jego córka nie istnieje, wstążka nie istnieje i w ogóle nic nie istnieje. Jedyne co istnieje to parafilozoficzny bełkot o jaskini Platona i wielkie rozczarowanie na końcu. Szkoda bo po "Dark" liczyłem na coś mądrzejszego.
Przecież Dark kończy się dokładnie tak samo. 3 sezonu rozjminiasz co i jak a na koniec okazuje się, że to nie mało sensu. Bo Ci ludzie nie istnieją. A ci co istnieją to w sumie inni ludzie, z innymi charakterami w innych układach. Identyczne rozwiązanie.