O co oskarżacie ten serial? O niezgodność z książką? Zapominacie chyba jednak, iż nie o to w nim chodziło. To miała być kreskówka dla dzieci, tych najmniejszych, a nie byłaby dobra, gdyby w kółko wałkowano w niej mnóstwo już razy zekranizowane przygody - przefarbowanie włosów na zielono? Rozbicie tabliczki na głowie Gilberta? Kradzież broszki? W rezultacie Ania już od dawna przebywa na Zielonym Wzgórzu i przeżywa ze swoimi przyjaciółmi inne, bajeczne przygody, które dla tych starszych mogą nie wydawać się ani trochę sympatyczne - ale co myślą wasze dzieci? - a które można potraktować jako tę nie ukazaną część książki. W końcu nie widzimy w niej każdego dnia, prawda? Kto wie czy Ania nie mogła przeżywać takich przygód. A obsada? Ta polska może i nam nie pasuje, ale dzieci z pewnością były zadowolone...